"Telepata" – recenzja

Recenzja książki "Telepata".
Policja angażuje do jednego z prowadzonych śledztw znanego telepatę – czy to się może udać?

W kryminałach napotkać można przeróżnych głównych bohaterów. Czasem jest to policjant (najczęściej po przejściach), czasem prokurator, profiler czy patolog. Zdarza się, że na główny plan wysuwa się dziennikarz, czy zupełnie postronny świadek. A ile razy zdarzyło wam się trafić na telepatę?

Chyba najbardziej tradycyjnym skojarzeniem będzie to z "Mentalistą". Tylko że to nie do końca to samo. Telepata ma ten szczególny dar kontaktu, wizji, dzięki któremu jest w stanie połaczyć się z ofiarą. Bardzo często, niesłusznie, telepatów nazywa się jasnowidzami.

I właśnie Michał Pakulski, tytułowy bohater "Telepaty" Adriana Ksyckiego, jest takim znanym w całej Polsce telepatą. Od lat pomagał policji w różnych śledztwach (która to policja raczej nie chwaliła się szeroko tą współpracą), aż do czasu, gdy jego wizja okazała się błędna i opóźniła poszukiwania zaginionego chłopca. Publiczny lincz, jaki spadł na Michała, a także wyrzuty sumienia sprawiły, że telepata usunął się w cień. I ten dystans od policji chciał utrzymać jak najdłużej, jednak na jego drodze pojawiła się Wiktoria Wyka, starszy aspirant, przydzielona do sprawy zaginionej, czy też uprowadzonej z placu zabaw, Marysi Mazurkiwicz.

Od tego momentu wiadomo, że Michał może pożegnać się ze spokojem. Zaangażowany w sprawę, dzieli się swoimi wizjami, które przyjmowane są przez prowadzących śledztwo z większym lub mniejszym sceptycyzmem. Na dodatek, jak na złość, udział telepaty w tej sprawie, zbyt szybko trafia do mediów.

"Telepata" to jedna z tych książek, w ktorych trudno mówić o jednym głównym bohaterze. Oczywiście, mamy tytułowego Pakulskiego, ale charakterystyczny sposób prowadzenia narracji z perspektywy różnych postaci (samego telepaty, aspirant Wyki, porywacza i innych, pojawiających się w książce, choćby epizodycznie, bohaterów) sprawia, że każdy staje się prawie równie ważny dla tej historii. To ten sposób opowiadania historii, gdzie dostajemy puzzle, na początku rozsypane i niepasujące do siebie, ale wiemy, że wkrótce uda nam się ułożyc z nich spójny (nawet jeśli mroczny) obrazek.

Język, jakim książka została napisana sprawia, że czyta sie ją bardzo szybko i z ciekawością. I w związku z tym naprawdę trudno jest się od niej oderwać. Krótkie i dynamiczne rozdziały sprawiają, że tracimy poczucie czasu upływającego na lekturze.

Choć mi się ta opowieść podobała i dałam się wciągnąć w historię porwań dzieci, to jednak uczciwie muszę przyznać, że nie jest to książka pozbawiona wad. Największą z nich, spowalniającą moim zdaniem tempo zdarzeń, było to, że niektóre elementy układanki stawały sie dla czytelnika jasne na długo zanim docierali do nich śledczy. A to sprawiało, że historia wytracała tempo, bo musieliśmy poczekać, aż wszyscy bohaterowie zrozumieją to, co my już wiedzieliśmy. Podobnie rzecz się ma z zakończeniem. Wydaje mi się, że postawienie ostatniej kropki kilka rozdziałów wcześniej, niż to faktycznie miało miejsce, zadziałałoby na plus tej historii. Do niektórych rzeczy czytelnik jest w stanie dojść sam, nie trzeba mu wszystkiego referować.

Ogólnie jednak książkę polecam, jako godną uwagi dla fanów kryminałów i osób, które szukają książki, od której przygodę z tym gatunkiem chcieliby zacząć. Ja z pewnością wpisuję Adriana Ksyckiego na listę autorów, po których kolejne książki z przyjemnością sięgnę.

AP
(biuro@dlalejdis.pl)

Adrian Ksycki "Telepata" Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2022




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat