„Walc dla Izabeli” - recenzja

Recenzja książki „Walc dla Izabeli”.
„Grał, a ja pragnęłam jedynie, by ta chwila trwała wiecznie. Byśmy na zawsze zostali tam, młodzi i zakochani, pośród tych cudownych dźwięków, ze śniegiem padającym za oknem.”

Miłość nie zna granic; nie obchodzi jej pochodzenie, status majątkowy czy rasa. Nie zważa na czas i okoliczności. Nie słucha się ani rozsądku, ani rozumu. Ona po prostu pojawia się i – zupełnie niepostrzeżenie – monopolizuje nasze życie. „Walc dla Izabeli” jest książką o takiej właśnie miłości – oszałamiającej, obezwładniającej, pokonującej wszelkie przeszkody, aby po prostu móc istnieć. Gdy myślę o tej powieści, widzę piękną kobietę opartą o zabytkowe pianino, skąpaną w blasku księżyca, wsłuchaną w melodię, którą gra specjalnie dla niej przystojny młodzieniec. Ona zasłuchana, patrzy gdzieś w dal, myśląc o tym, jak bardzo kocha i jak bardzo jest kochana. On zaś gra jak natchniony, zerkając od czasu do czasu na zastygłą w bezruchu twarz swojej ukochanej.

Tytułową Izabelę poznajemy jako starszą kobietę, która przyjechała do Polski, aby od rodziny Maćkowiaków odkupić pewne pianino. Gdy staje w progu ich domu, okazuje się jednak, że jego właściciele gdzieś wyjechali, a jedyną osobą która została, jest ich córka Teresa. Młoda dziewczyna zaintrygowana wizytą tej damy w podeszłym wieku, zaprasza ją do środka i proponuje nocleg. Ta zaś zaczyna snuć opowieść o swojej młodości, o wojennej zawierusze i miłości, która, według panujących wtedy reguł, nie powinna się wydarzyć…

Narracja w powieści przebiega dwutorowo. Mamy tu dwie historie, które ostatecznie splatają się w całość, tworząc spójną opowieść. Jedna rozgrywa się w czasach współczesnych, a druga – w czasach drugiej wojny światowej. Pierwsza prowadzona jest przez narratora trzecioosobowego, druga zaś – przez samą Izabelę. Oczywiście ta historyczna część jest bardziej rozbudowana i dużo ciekawsza. Mam wrażenie, że te krótkie rozdzialiki dziejące się w czasach współczesnych, w których Izabela rozmawia z Teresą, są tak naprawdę swego rodzaju pauzami; emocjonalnymi przystankami dla zaangażowanego w historię czytelnika. Na początku byłam tymi rozdziałami wręcz zirytowana i gorączkowo przelatywałam je wzrokiem, żeby jak najszybciej znaleźć się w czasach młodości tytułowej bohaterki. Z początku uznałam ten zabieg za zupełnie niepotrzebny, jednak dopiero gdy poznałam końcówkę powieści – a ta jest naprawdę zaskakująca – doceniłam ich wagę.

Ostatnio mam wielkie szczęście do debiutów. Niedawno miałam przyjemność przeczytać „Narzeczoną nazisty”, teraz w moje ręce trafił egzemplarz „Walcu dla Izabeli”. Styl Natalii Thiel jest niewymuszony, lekki; sprawia, że przez tę powieść się po prostu płynie. W powieści nie brakuje momentów pełnych napięcia i pełnych wzruszeń; chwil, gdy bohaterowie są na krawędzi życia i śmierci oraz chwil ukojenia i spokoju. Mam wrażenie, że wszystko jest tu wyważone i harmonijnie skomponowane. Byłam pod ogromnym wrażeniem tej książki.

Gdybym chciała zabawić się w ostrego i nieco ironicznego krytyka, mogłabym oczywiście powieści sporo wytknąć. Temat? Oklepany. Ileż jeszcze książek można wydać o tej samej tematyce? Miłość. Standard. Ona – bogata Polka o niemieckich korzeniach, on – ubogi, dobry Żyd. Autorka bazuje na tym, co wszyscy doskonale znają; buduje fabułę za pomocą kontrastów, aby nadać powieści większego dramatyzmu. Czy jest ktoś, kto się ze mną nie zgodzi? Myślę, że nie. Jednak te wszystkie aspekty podczas czytania wydały mi się nieważne. Nie myślałam po prostu o nich, tylko cieszyłam się lekturą. Razem z bohaterami cierpiałam, kochałam, walczyłam. Tkwiłam w centrum wojennej zawieruchy.

„Walc dla Izabeli” to przepiękna, chwytająca za serce powieść o dojrzewaniu; o walce o siebie i swoich bliskich; o miłości, która nie boi się niczego ani nikogo. To książka o trudnych decyzjach i wyborach, które mogą rozpocząć lub zakończyć życie. Autorka doskonale odwzorowała na kartach swojej powieści tamten bezwzględny świat; pokazała trud wojny i unoszącą się w powietrzu atmosferę niepewności. Jestem przekonana, że powieść zauroczy was od pierwszych stron. Naprawdę, warto po nią sięgnąć. Polecam!

Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)

Natalia Thiel, „Walc dla Izabeli”, Zysk i S-ka, Poznań, 2021.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat