Wywiad z Katarzyną Bereniką Miszczuk, autorką m.in. „Paranoi”

Wywiad z Katarzyną Bereniką Miszczuk, autorką najnowszej książki „Paranoja”.
Katarzyna Berenika Miszczuk jest lekarką a zarazem autorką powieści. Pierwszą książkę napisała w wieku piętnastu lat. Po trzech latach „Wilk” trafił w ręce czytelników.

17 października bieżącego roku  miała miejsce  premiera kolejnej książka autorki – „Paranoja”. Jest ona następną częścią thrillera „Obsesja”.

Katarzyna Berenika Miszczuk udzieliła wywiadu portalowi dlaLejdis.pl.

O czym jest Pani najnowsza powieść „Paranoja”. Jakby mogła Pani opowiedzieć o tym czytelnikom portalu dlaLejdis.pl w kilku zdaniach?
„Paranoja” to kontynuacja przygód bohaterów powieści „Obsesja”. Czytelnicy będą mieli okazję przyjrzeć się bliżej pracy lekarza medycyny sądowej - Marka Zadrożnego. Marka zainteresuje seria warszawskich samobójstw. Stołeczna policja nie będzie w nich widziała niczego podejrzanego. On jednak nie będzie mógł pozbyć się wrażenia, że zgony są w jakiś sposób ze sobą powiązane. Po urlopie powróci do Warszawy także Joanna Skoczek, lekarka psychiatrii, główna bohaterka „Obsesji”. Postanowi pomóc Markowi w rozwiązaniu zagadki. W drugiej części serii „W lekarskim fartuchu” po raz kolejny usiłowałam pokazać medyczny świat od kuchni. Tym razem skupiłam się głównie na pracy Zakładu Medycyny Sądowej.

Czy postać lekarza medycyny sądowej Marka Zadrożnego jest wzorowana na rzeczywistej osobie?
Marek Zadrożny ma kilka cech znanych mi osób. Od jednego z kolegów podkradłam jego zdolności muzyczne, od drugiego przekorny humor, u jeszcze innego podpatrzyłam jaki ma motocykl. Stuprocentowego Marka czytelnicy nie będą mogli spotkać na jednej z warszawskich ulic, ale na pewno kilku choć trochę podobnych mężczyzn się znajdzie.

Jakie cechy powinien posiadać Pani zdaniem bohater książki, żeby czytelnicy chcieli śledzić jego losy i się z nim utożsamiać?
Wydaje mi się, że bohater powinien być jak najbardziej ludzki i normalny. Osobiście nie przepadam za książkami, w których bohaterki są nieustraszone, znają kilka sztuk walki, mówią w pięciu językach i mają doktorat z astrofizyki. Z taką postacią ciężko jest mi się utożsamić, ponieważ nie wydaje się ona realna. Swoje postacie staram się konstruować tak, by jak najbardziej przypominały ludzi z krwi i kości. Mają swoje wady, lęki, zmartwienia, jakieś smutne wspomnienia z przeszłości, przejścia. Nie tworzę superbohaterów, tworzę zwyczajnych ludzi.

Co przyczyniło się do tego, że zaczęła Pani pisać książki?
Od dzieciństwa uwielbiałam czytać. Już jako mała dziewczynka tworzyłam swoje pierwsze opowiadania o syrenkach i szczeniaczkach. W szkole podstawowej i w gimnazjum pracowałam w gazetkach szkolnych i to właśnie w ich redakcjach nauczyłam się tworzyć pierwsze samodzielne teksty. Mój debiutancki „Wilk” powstał w wakacje, gdy jeszcze chodziłam do wcześniej wspomnianego gimnazjum.
Częściowo z wakacyjnej nudy, a częściowo dlatego, że chciałam się przekonać, czy umiem napisać tekst dłuższy niż opowiadanie do działu „Twórczość własna” szkolnej gazetki. „Wilk” był w pewien sposób próbą.

Pisze Pani powieści z różnych dziedzin literackich, która z nich jest Pani najbliższa?
Dawno temu powtarzałam sobie, że postaram się napisać książkę z każdego gatunku, żeby przekonać się, który jest moim ulubionym. Teraz, chociaż nie udało mi się tego dokonać, wiem, że nie ma to wiele sensu. Zwłaszcza, że nie lubię pisać powieści czystych gatunkowo. Największym wyzwaniem jest dla mnie łączenie gatunków.
Świetnym tego przykładem jest na przykład „Paranoja”. Poza klasycznym thrillerem czytelnik znajdzie tam również wątek obyczajowy i odrobinę romansu, a może nawet grozy, gdy będzie śledził mordercę i jego poczynania.

Czy bycie lekarzem pomaga w pisaniu?
Na pewno mój zawód pomaga mi w pisaniu serii „W lekarskim fartuchu”. Jako lekarz wiem, co się dzieje w szpitalu lub w Zakładzie Medycyny Sądowej. Mogę opisać pokoje lekarskie, wiem jak przeprowadza się wywiad, jak bada pacjenta. Znacznie ułatwia to pracę nad medycznymi aspektami powieści. Jeśli chodzi o inne książki, to mój zawód nie ma tak wielkiego znaczenia.

Co motywuje Panią do pisania książek?
Najbardziej motywują mnie moi czytelnicy. Dzięki licznym mediom społecznościowym pisarze wyszli z przysłowiowej piwnicy. Rozmowy z czytelnikami sprawiają mi ogromną satysfakcję. Mam na przykład kilkunastu fanów, którzy są ze mną od mojej pierwszej powieści sprzed 15 lat. Wciąż nie mogę w to uwierzyć! To daje niesamowity zastrzyk energii do dalszej pracy. Nie piszę książek dla siebie. Tworzę je dla moich czytelników.

Co jest najtrudniejsze w tworzeniu powieści?
Najtrudniejszy jest środek powieści. Kiedy siadam do pisania nowego utworu zawsze wiem, jak dana powieść się zacznie oraz jak się skończy. Jednak środek często stanowi dla mnie zagadkę. Zdarza mi się pisać z rozbudowanymi planami wydarzeń, jednak wtedy tworzenie nie sprawia mi aż takiej przyjemności. Z jednej strony pisanie powieści bez planu jest bardzo trudne, ale z drugiej sprawia niesamowitą satysfakcję. Historia potrafi zaskoczyć nawet samego pisarza, gdy bohaterowie wyrywają się z wcześniej przyjętych założeń.

Pisania można się nauczyć poprzez ciężką pracę, czy trzeba mieć talent bo bez tego, ani rusz, jak Pani uważa?
Uważam, że w pisaniu niestety niezbędne są obie te rzeczy. Na pewno są ludzie obdarzeni niesamowitym talentem, których pierwsza książka okazuje się światowym bestsellerem. Jednak jest to tak naprawdę niewielki procent wszystkich piszących osób. Wątpię także, by na pewno było to ich pierwsze dzieło. Musieli wcześniej coś pisać, chociażby do szuflady, żeby nauczyć się tworzyć historie. Warsztat w pisarstwie jest bardzo ważny. Pomimo, że sama tworzę już od kilkunastu lat, to przy każdej kolejnej książce uczę się czegoś nowego i doskonalę swoje umiejętności budowy dialogów, prowadzenia akcji, czy intrygujących zakończeń. Wracając jednak do talentu. Ja przez talent rozumiem umiejętność wymyślenia historii, która porwie do swojego świata czytelnika, a która nie jest odtwórcza. To chyba równie ważne, co warsztat.

Na jakich pisarzach wzoruje się Pani w swojej twórczości?
W tworzeniu powieści nie wzoruję się na innych pisarzach. Mam kilku ulubionych autorów, których pracę szczerze podziwiam, ale nie staram się usilnie im dorównać i zacząć pisać tak jak oni. Nie do końca o to w pisaniu chodzi. Każdy pisarz powinien mieć swój indywidualny styl prowadzenia opowieści, budowania atmosfery. Szczerze podziwiam J.K. Rowling za jej wyobraźnię, Stephena Kinga za wielowarstwowość i psychologię jego postaci, Tess Gerritsen za nieoczekiwane zwroty akcji, a Neila Gaimana za ożywienie i uwspółcześnienie baśni. Wiem jednak, że nie chcę pisać dokładnie tak jak oni. Chcę stworzyć swój własny sposób pisania.

Napisanie, której powieści sprawiło Pani największą satysfakcję?
Każda książka mnie cieszy. Jednak najwięcej radości sprawiło mi stworzenie powieści „Ja, diablica”. To historia opowiadająca o dziewczynie, która umarła w tajemniczych okolicznościach i trafiła do piekła. Na miejscu otrzymuje pracę diablicy, pokaźną instrukcję przeprowadzania targu o duszę i przystojnego, acz odrobinę bezwstydnego diabła do pomocy. Mimo wielu piekielnych pokus bohaterka jednak nie mogła otrząsnąć się ze swoją śmiercią i postanowiła dowiedzieć się, kto stoi za jej morderstwem. Dzięki powieści „Ja, diablica” ruszyła moja kariera pisarska. Gdyby nie ta historia, najprawdopodobniej nie stworzyłabym tylu książek. Możliwe, że wcale nie zajmowałabym się dzisiaj pisaniem.

Czy czuje Pani stres przed premierą książki?
Tak! Za każdym razem! Ja nigdy nie wierzę w sukces swoich powieści. Pomimo, że świetnie bawię się podczas ich pisania, to zawsze na sam koniec dopadają mnie wątpliwości, czy aby na pewno spodobają się czytelnikom. Zawsze po premierze gorączkowo sprawdzam blogi recenzenckie, żeby zobaczyć, czy powieść się spodobała.

Jakby Pani nie pisała i nie była lekażem, to jaki zawód chciałaby Pani wykonywać?
Wydaje mi się, że świetnie odnalazłabym się w zawodzie bibliotekarki. Uwielbiam rozmawiać o książkach, a tam miałabym to wręcz wpisane w obowiązki pracy.

Która z przeczytanych książek wywarła na Pani największe wrażenie?
Niestety nie potrafię wybrać jednej książki. Czytam bardzo dużo i przez chwilę każda przeczytana powieść, reportaż, czy książka podróżnicza stają się dla mnie najważniejsze i najwspanialsze. Gdy byłam nastolatką miałam kilka ulubionych powieści, do których często wracałam, ale teraz nie mam już na to czasu. Jest tyle nowości, które koniecznie muszę przeczytać!

Na kim się Pani w życiu wzoruje?
Moja Mama jest dla mnie wzorem. Podziwiam ją za pracowitość i wytrwałość, a także siłę ducha. Mam nadzieję, że chociaż częściowo udaje mi się być taką, jak ona.

Jakie jest motto życiowe Katarzyny Bereniki Miszczuk?
Zabrzmi to chyba strasznie, ale głównie kieruję się w życiu powiedzeniem: „co masz zrobić jutro, zrób dziś”. Zawsze mam nadzieję, że przez to będę miała w przyszłości więcej wolnego czasu, co niestety się nie sprawdza. Niemniej wykonanie szybko jakiejś pracy sprawia mi bardzo dużo radości.

Dziękuję za rozmowę
Agnieszka Krakowiak
(agnieszka.krakowiak@dlalejdis.pl)

Fot. Marcin Lobaczewski




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat