Wywiad z Kennethem Boegh Andersenem

Wywiad z Kennethem Boegh Andersenem autorem książki "Śmierć w pigułce".
Biblioteki nie chcą zamawiać tej książki – poszła plotka, że jej treść jest satanistyczna.

A nagrodzony prestiżową duńską Nagrodą Orla, przyznawaną między innymi przez Duńskie Ministerstwo Kultury, „Uczeń Diabła” nie ma nic wspólnego z kultem zła. Z Kennethem Boeghem Andersenem, okrzykniętym przez duńskich krytyków miestrzem fantastyki,, autorem czterotomowej serii o pechowym Filipie, następcy Lucyfera, rozmawiamy za pośrednictwem e-maila.

Wydawnictwo Jaguar: Zanim zasłynąłeś jako pisarz, byłeś nauczycielem. Jak to się stało, że zamieniłeś szkołę na biurko?
Kenneth Boegh Andersen: Zacząłem pisać w dziesiątej klasie, zatem na długo, zanim zostałem nauczycielem, byłem pisarzem – chociaż niepublikowanym. Kiedy jednak zacząłem robić karierę jako autor książek, nie miałem dość czasu, żeby łączyć to z nauczycielstwem, chociaż szczerze kochałem swój zawód. Ostatecznie więc musiałem zrezygnować z pracy w szkole i skoncentrować się na pisaniu

WJ: W twoim dorobku jest sporo książek dla młodzieży. Dlaczego właśnie niedorosły odbiorca? To łatwiejsze niż pisanie powieści dla dorosłych?
KBA: Tak naprawdę nigdy nie podjąłem świadomej decyzji, że będę pisać książki akurat dla młodzieży. W moim przypadku to zależy od pomysłu, na jaki wpadnę – na jego podstawie decyduję, czy książka ma być dla dorosłych, czy też dla nastolatków. Jeśli zgodnie z tym pomysłem głównym bohaterem jest dzieciak, książka będzie prawdopodobnie dla dzieci. Tak właśnie było w przypadku większości moich książek. Ale nie myślę o moich historiach jako o przeznaczonych dla młodych odbiorców, ale jako o historiach dla mnie, pisanych w sposób, w jaki moim – dorosłego czytelnika i pisarza – zdaniem powinny być napisane. Przypuszczam, że właśnie dlatego także wielu dorosłych czyta moje książki. W pisaniu dla młodszych odbiorców naprawdę lubię to, że można przekazać skomplikowane rzeczy w prosty sposób i że nie da się opowiadać historii w zwolnionym tempie – musi się dużo dziać. Jestem zdania, że to bardzo odpowiada mojemu stylowi narracji.

WJ: Pierwszy tom „Wielkiej wojny diabłów” niedawno ukazał się w Polsce. Co zainspirowało Cię do stworzenia historii o piekle, a nie, dajmy na to, kolejnym fantastycznym, zbudowanym od podstaw świecie?
KBA: Piekło jest fascynującym miejscem, znacznie bardziej „rzeczywistym” niż fantastyczne królestwo, ponieważ niektórzy ludzie naprawdę wierzą w jego istnienie i odegrało ono ważną rolę w naszej historii. Do stworzenia mojej wersji Piekła w dużym stopniu zainspirowała mnie „Boska komedia” Dantego.

WJ: A dlaczego fantastyka, czemu nie powieść realistyczna?
KBA: Moim zdaniem, fantastyka pozwala na poruszanie naprawdę ważnych spraw i tematów – Boga, zła, wolnej woli, przeznaczenia i śmierci – w bardzo konkretnej formie.

WJ: Piekło, Lucyfer, diabły – w Polsce to nadal bardzo śliski temat. Nigdy nie obawiałeś się, że twoje książki mogą urazić czyjeś uczucie?
KBA: Nie, nie zastanawiałem się nad tym. Interesuje mnie przede przede wszystkim fabuła, nie czytelnicy. Kiedy „Uczeń Diabła” został wydany w Danii, zastanawiałem się, co powiedzą ludzie, ponieważ tematyka wydawała się trochę kontrowersyjna. Ale w Danii można napisać praktycznie wszystko i na nikim nie zrobi to wrażenia – nad czym, oczywiście, należy ubolewać. Słyszałem o nielicznych osobach, które poczuły się urażone, ale wydaje mi się, że słyszały one tylko o tej książce i nie czytały jej w ogóle. Poza tym czasem kontrowersyjne pomysły są kontrowersyjne tylko dlatego, że coś się komuś wydaje...

WJ: A skąd się wziął obrzydliwie dobry Filip? Ktoś cię zainspirował?
KBA: Zazwyczaj literatura fantastyczna opowiada o „wybrańcach”. Chciałem, żeby Filip był „nie-wybrańcem”. Główny pomysł polegał na tym, że Diabeł jest umierający i dlatego wybiera ucznia spomiędzy ludzi – złych, zepsutych dzieciaków. Ale fatalna pomyłka sprawia, że Diabeł dostaje niewłaściwego chłopca – naprawdę dobrego i miłego. Co jest, szczególnie dla Diabła, prawdziwym utrapieniem.  Filip musiał być irytująco dobry i został stworzony wyłącznie pod tym kątem. Nie przypuszczam, żeby istniał ktoś tak miły jak on. I Bogu dzięki!

WJ: A ty sam, bardziej identyfikujesz się z Filipem, czy z Lucyferem?
KBA: Z Lucyferem! A jeszcze lepiej – z Bogiem!

WJ: Historia Filipa jest dość komiczna, ale samo piekło nie jest miejscem przyjemnym. Skąd pomysł, ze dzieci będą chciały czytać właśnie o piekle?
KBA: Piekło jest zabawnym miejscem, ponieważ jest tak groteskowe i pełne czarnego humoru. A gdyby takie miejsce naprawdę istniało, to jak mogłoby wyglądać? To interesujące pytanie, a „Uczeń Diabła” stanowi coś w rodzaju podróży po mojej krwawej wizji Piekła. Mimo że nie wierzę w jego istnienie.

WJ: Zostawmy na chwilę Lucyfera i jego królestwo. W twoim dorobku jest sporo książek, skąd czerpiesz inspiracje?
KBA: To zależy od pomysłu. „Wielka wojna diabłów” była w dużym stopniu inspirowana Biblią i „Boską komedią”, w której Dante podróżuje po Piekle. Napisałem także opowieść superbohaterską, zatytułowaną „Antboy”o chłopcu z szóstej klasy, który zyskuje supermoce po tym, jak zostaje ugryziony przez mrówkę. Tamten cykl był inspirowany postacią Spidermana i innych superbohaterów.

WJ: Zarówno „Antboy”, jak i „Wielka wojna diabłów” są adresowane do młodzieży. A co ty sam czytałeś, mając 10 – 12 lat?
KBA: Do moich ulubionych książek fantastycznych należały „Niekończąca się historia” Michaela Ende i „Kroniki narnijskie” C.S. Lewisa. Te opowieści – i opowieści wewnątrz opowieści – znaczyły dla mnie bardzo wiele.

WJ: A obecnie?
KBA: Jedną z najlepszych książek, jakie czytałem ostatnio, jest „Droga” Cormaca McCarthy’ego. Jest tak dobra, że chciałbym być jej autorem.

WJ: Ostatnio wiele mówi się o przyszłości książki, zwłaszcza w kontekście literarury młodzieżowej. Pojawiają się opinie, że książka jest mało konkurencyjna dla nowych mediów.
KBA: Uważam, że zawsze będą ludzie – także młodzi ludzie – którzy uwielbiają czytać i uwielbiają książki. Żadne inne medium nie może rywalizować z głębią i obrazowością, jakie oferuje dobra książka.

WJ: Myślisz, że istnieje jakiś przepis na książkę dla młodego czytelnika? Trochę tego, trochę tamtego i oto mamy produkt ciekawszy niż najnowsza kinowa superprodukcja...
KBA: Nie sądzę, by dokładny przepis w ogóle istniał. Oczywiście taka książka musi mieć fascynującą fabułę, która sprawi, że czytelnik będzie ciekawy, co dalej. Poza tym książka nie ma tych ograniczeń, jakie ma gra komputerowa lub film. W książce nie ma źle zrobionych efektów specjalnych, ponieważ wszystkie obrazy pojawiają się w naszych głowach. A w przypadku dobrej książki takie obrazy będą znacznie bardziej realistyczne niż najkosztowniejszy film świata.

WJ: Rozumiem zatem, że zawód pisarza jest bezkonkurencyjny! A co jest w nim najlepsze, co najbardziej kręci duńskiego mistrza fantastyki?
KBA: Wolność. O wszystkim mogę decydować sam – nie ogranicza mnie budżet, czy możliwości techniczne. Wszystko jest w głowie. Ironią losu jest to, że ta wolność jest zarówno najprzyjemniejszą, jak i najtrudniejszą rzeczą w moim zawodzie.

WJ: Zakończyłeś już „Wielką wojnę diabłów”. Co będzie następne?
KBA: Obecnie pracuję nad opowieścią wigilijną. Liczy ona 24 rozdziały, zaczynając od 1 grudnia, ale jest daleka od zwykłych pogodnych opowiastek gwiazdkowych. Wręcz przeciwnie, to długa historia łącząca elementy fantastyki i horroru, zatytułowana „Śmierć świętego Mikołaja”.

WJ: Brzmi przerażająco... Na koniec ostatnie pytanie: masz swoją stronę na FaceBooku, spotykasz się z czytelnikami. Skusiłbyś się na odwiedzenie Polski?
KBA: Spotkaniom z czytelnikami zawsze towarzyszy dla mnie dreszcz emocji – szczególnie jeśli lubią moje książki. I z przyjemnością przyjechałbym do Polski!

Wywiad przeprowadzony w maju 2011 roku. Tłumaczenie: Małgorzata Kaczarowska.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat