Wywiad z Malwiną Ferenz

Wywiad z Malwiną Ferenz, autorką książki "Pora na miłość".
Debiutująca pisarka przepięknej, zabawnej powieści "Pora na miłość" (całkiem dobrej, jeżeli wierzyć autorce oraz pachnącej niczym maj z kwitnącymi kasztanami);...

pokonująca dziury i pętle czasowe matka i żona, która w naszej rozmowie zdradzi meandry blogosfery oraz sposób na łączenie pasji z życiem rodzinnym.

SKD: Prowadzisz trzy blogi, w tym bardzo popularny blog parentingowy "Dzieciowo.pl", chociaż zauważyłam, że został odrobinę porzucony. Czy to książka była przyczyną mniejszej aktywności w blogosferze? Czy blogosfera Cię zmęczyła, czy po prostu bycie pisarzem jest bardziej fascynujące?
MF: Przede wszystkim od razu muszę zaznaczyć, że sprawa prowadzenia trzech blogów to już przeszłość zamknięta na trzy spusty, a klucz gdzieś zgubiłam. Ostał się jeden blog, właśnie dzieciowo.pl, i… jest sobie, istnieje, nie jest jednak przeze mnie aktualizowany. Przyczyną porzucenia blogosfery nie jest jednak książka. Decyzja zapadła znacznie wcześniej. Po prostu w pewnym momencie doszłam do wniosku, że już wystarczy mojego działania na tym polu.  Pomyślałam, że pora sobie zaśpiewać „szczęśliwej drogi, już czas”.
Jeszcze nie uważam się za pisarkę, dopiero debiutuję. Przypnę sobie tę plakietkę jak będę miała za sobą wydanie kilku książek. Nie mam więc pojęcia, jak wygląda życie pisarzy i czy jest do czego wzdychać :-) .

SKD: Czy trudno pisze się książkę? Czy uważasz, że prowadzenie bloga jest łatwiejsze niż pisanie książki?
MF: Nie wiem, jak pisanie książek idzie innym twórcom, ale dla mnie był to spory wyczyn, wymagający wysiłku, cierpliwości, samozaparcia i, no cóż, wolnego czasu, którego miałam i mam bardzo mało. Myślę, że chyba nie da się porównać prowadzenia bloga i pisania książek. Dla mnie to dwa zupełnie inne rodzaje działania, wymagające odmiennej aktywności i np. zakładające inną formę kontaktu z czytelnikiem (przynajmniej tak mi się wydaje). Są osoby, które prowadzą swoje blogi w sposób tak dopracowany i tak profesjonalny, że biją tym na głowę nie tylko rasowych dziennikarzy, ale nawet specjalistyczne programy telewizyjne (myślę tutaj o niektórych blogerach finansowych). Myślę, że przeznaczają na przygotowanie materiału znacznie więcej czasu i wysiłku niż niejeden pisarz poświęca swojej książce. A bywa i na odwrót.

SKD: Czemu nie książka dla dzieci albo o dzieciach?
O dzieciach w sensie poradnika? Dochodzę do wniosku, że im starsze mam dzieci, tym mniej znam się na wychowaniu :-) Najlepiej się znałam, kiedy ich jeszcze na świecie nie było, dziś nic nie jest dla mnie takie oczywiste ;) A na poważnie – próbowałam kiedyś napisać coś dla dzieci, ale niezbyt dobrze się w tym odnajdowałam. Pałęta się jeszcze to i owo gdzieś po twardym dysku. Myślę, że pisanie dla dzieci pozostawię tym, którzy są w tym po prostu lepsi.

SKD: O czym jest "Pora na miłość"?
MF: To są cztery pozornie niezwiązane ze sobą historie, z których każda rozgrywa się w innej porze roku i dotyczy zupełnie innej osoby. Bohaterki na pierwszy rzut oka dzieli wszystko i nie łączy nic poza dwoma aspektami. Po pierwsze miejscem – wszystkie związane są z Wrocławiem, po drugie w przypadku każdej z nich nagle następuje punkt zwrotny i życie   mówi „sprawdzam”. Wszystkie cztery muszą zweryfikować dotychczasowe przekonania i zaryzykować, podjąć decyzje, nie wiedząc, czy wybierają dobrze i idą we właściwym kierunku. Wszystko to pcha je w rozmaite sytuacje, przy których – jak to w życiu – można się pośmiać, ale można też i wzruszyć. Z czasem, rzecz jasna, na jaw wychodzi więcej wzajemnych powiązań między bohaterkami, ale tego już nie zdradzajmy :-)

SKD: We Wrocławiu osadziłaś akcję powieści. Jaki jest Wrocław w Twoich oczach? Bo nie ukrywam, że mimo bliskości Wrocławia od mojego rodzinnego miasta, zakochana jestem w Poznaniu. Czy z Twoim Wrocławiem można się zaprzyjaźnić?
MF: Och, ja też bardzo lubię Poznań! Znam zresztą kapitalnych poznaniaków, których przy okazji serdecznie pozdrawiam :-)
Jaki jest Wrocław? Hmm. Dla mnie to miasto, które świetnie się nadaje, by rozpocząć w nim coś od nowa. Miasto, które daje szansę. Jest naznaczone pewną skazą, blizną, która pozostanie w nim na zawsze i wynika z jego trudnej historii. Wrocław to miasto po przejściach. Ciekawe jest to, że nie ma ludzi, o których można powiedzieć, że to „rdzenni wrocławianie”. Tu wszyscy są przyjezdni. Nawet ci, którzy, jak ja, urodzili się we Wrocławiu, są potomkami przybyszów. Doszło tu do całkowitej wymiany ludności i ten właśnie rys przydaje Wrocławiowi pewnej magicznej aury. Jakby to ująć? Kiedy idę ulicami Wrocławia, nie umiem nie myśleć o mieście, którego już nie ma i które nigdy nie wróci. Na jego zgliszczach jak feniks z popiołów powstało nowe, ale tamto jest cały czas obecne duchem. Trochę nostalgicznie i magicznie to zabrzmiało, co nie? Tak właśnie patrzę na Wrocław. To trudny związek. Szorstka przyjaźń ;)

SKD: Przeczytałam na Twoim "fejsbukowym" profilu, że skończyłaś już pisać drugą książkę. O czym będzie? Również o magicznym Wrocławiu? I najważniejsze jak Ty ogarniasz rzeczywistość z trójką dzieci? Jak jeszcze znalazłaś czas na pisanie?
MF: Uff, w drugiej książce magię Wrocławia czuć jeszcze mocniej. W historii każdego z  bohaterów tkwi ziarno prawdy (uwaga, zdradzam: naprawdę spotkałam faceta grającego na gitarze zrobionej z łopaty!). To kilka opowiadań spiętych wspólną kanwą, którą jest dość nietypowe miejsce w centrum miasta, zwane Neon Café. Coś niesamowitego się w tym miejscu wydarza, a w zakończeniu następuje przewrót iście kopernikański. Więcej nie powiem :-)
Jak ogarniam rzeczywistość? Ogarniamy razem z mężem. Bez współdziałania i wzajemnego wsparcia nic by nie wyszło. Wypracowaliśmy sobie model sprawnego działania i sprawy jakoś się kręcą.
Jak znalazłam czas na pisanie? No cóż, musiałam z czegoś wykroić. Żelazna zasada jest taka, żeby nic nie odbywało się kosztem pracy i rodziny. Najczęściej więc odbywa się kosztem wolnych wieczorów i takich tam podobnych historii. Siadałam do pisania codziennie między 21.00 a 23.00. Może dlatego pisanie pierwszej książki zajęło mi dziewięć miesięcy, a drugiej niewiele krócej :-)

SKD: Patrząc na Twój profil na Instagramie, można zauważyć, że kochasz fotografować. Pasja czy raczej jest to obowiązkowa umiejętność do działalności blogowej?
MF: Pasja, zdecydowanie pasja. Może kiedyś mi przejdzie, ale teraz naprawdę mnóstwo frajdy sprawia mi uwiecznianie miasta w różnych jego odsłonach (nie tylko Wrocławia zresztą).

SKD: Jakie dalsze plany na przyszłość? Czyżby trzecia książka?
MF: Zaawansowany pomysł trzeciej książki już jest, wstępny szkic też. Wypączkował i radośnie się rozrasta pomysł na czwartą. Zamierzam więc dalej robić to, co robię teraz. Pracować w tym samym miejscu, gdzie pracuję dzisiaj, odstawiać dzieciarnię do szkoły, pochłaniać książki w tramwaju, dawać rodzinie tyle z siebie, ile tylko mogę, a wieczorami pisać. A kto wie, co mi strzeli do głowy za jakiś czas? W życiu jedyną stałą jest zmienność :-)

SKD: Bardzo dziękuję za rozmowę i już nie mogę się doczekać premiery książki "Pora na miłość".

Rozmawiała
Sandra Kortas-Dorsz
(sandra.kortas@dlalejdis.pl)

Fot. Materiały wydawnicze




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat