Wywiad z Mariką Krajniewską

Wywiad z Mariką Krajniewską, autorką książki "Okno".
Wywiad z Mariką Krajniewską, autorką książki "Okno".

Pisząc „Okno”, równocześnie pracowałaś nad swoim debiutem reżyserskim. Pisanie dawało ci wytchnienie od ciężkiej pracy na planie?
Cała produkcja krótkometrażowego filmu zajęła nam około dwa lata. Na początku pracy i w trakcie bardziej żyłam opowiadaniami z mojego poprzedniego tomiku pt.  „Pięć”.  To bowiem na kanwie jednego z nich został napisany scenariusz do filmu „Głód”.  „Pięć” to głównie okres II wojny światowej, czasy powojenne. „Okno” natomiast to całkowicie współczesny świat. Opowiadania z najnowszego tomiku dawały mi wytchnienie nie tyle od pracy na planie, którą uwielbiam, ile od spraw organizacyjnych i produkcyjnych, które należało pozałatwiać.

Czym zatem różni się według ciebie opowiadanie obrazem od obrazowania słowem?
Dla mnie nie ma wielkiej różnicy, wynika to z faktu, że ja każde słowo najpierw widzę, dopiero później je  zapisuję.  Moje teksty są raczej minimalistyczne, ale nasycone emocjami. Nie lubię lania wody. Wolę w jak najkrótszej formie schować jak najwięcej emocji i je stopniowo uwalniać. Zdania, które nic nie wnoszą w rozwój wydarzeń czy nie wpływają na decyzje moich bohaterów po prostu dla mnie nie istnieją.  Kiedyś ktoś powiedział, że piszę montażowo, cokolwiek to znaczy.

Okno symbolizuje perspektywą, powszechnie mówi się „okno na świat”, u ciebie okno przyjmuje nieco inne konotacje...
Okno też może coś ukrywać. We współczesnym świecie to nie za drzwiami się chowamy, lecz właśnie za oknem. Dlaczego? Bo pewna część nas, chowając się, liczy na to, że jednak zostaniemy dostrzeżeni. Wpływ na to ma niewątpliwie coraz częstsze życie online. Chowamy się, ukrywamy coś, ale nie do końca. Po drugiej stronie okna chowają się ludzkie niezwykłe historie.

Twoje „Okno” to mieszanina różnych emocji , przeważa wprawdzie nostalgia i smutek, ale jestem pewna, że dla czytelników twoje „Okno” będzie również źródłem światła. Wierzysz w taką moc literatury?
Oczywiście, literatura ma wielką moc. Nawet uzdrawiającą.  To światy, z których możemy czerpać pozytywną energię, czerpać z niej pełnymi garściami. Zatapiając się w melancholię i tęsknotę, przedstawioną w literaturze możemy przeżyć pewnego rodzaju oczyszczenie. Wszystko zależy od naszej wrażliwości i zapotrzebowania na emocje w danej chwili. Literatura inspiruje uzdrawia, jest źródłem natchnień, przywraca wiarę, dodaje nadzieję.  Ma moc.

Bohater opowiadania Woolricha, mając sporo czasu, podgląda z okna z swoich sąsiadów, dzięki czemu bardzo dobrze poznaje ich nawyki, ale jest też przekonany, że udało mu się zdemaskować zbrodnię. Czy ty jesteś takim obserwatorem ludzkich zachowań, tego, co dookoła czy to, co przelewasz na papier, to tylko i wyłącznie twoja inwencja twórcza?
Uwielbiać obserwować, słuchać, wypatrywać.  Często nawet rozmowa nieznajomych w kolejce po bilety do kina może stać się źródłem inspiracji. Każdy z nas tworzy odrębny niesamowity świat: przeżyć, uczuć, emocji, poglądów, pragnień…  Dostrzec to wszystko w drugim człowieku jest niezmiernie trudno. Zwłaszcza, że coraz bardziej zamykamy się na innych, troszcząc się o własne „ja”. Szkoda.

Wiem, że pierwszym czytelnikiem twojego nowego zbioru opowiadań był pisarz Janusz Leon Wiśniewski. Doradzał, sugerował...?
Po przeczytaniu opowiadań przez Janusza Wiśniewskiego powstał bardzo ładny komentarz, który został zamieszczony na okładce tomiku. Opinia Janusza trafnie oddaje całą istotę opowiadań. Natomiast usłyszałam też z ust Janusza, że więcej podczas lotu samolotem nie będzie czytał moich tekstów. Bał się.

Kończysz właśnie nową powieść. To będzie duża zmiana w twoim stylu pisarskim? Możesz coś zdradzić?
Z pewnością to będzie duża zmiana tematyczna. Styl pisania pozostaje ten sam, ale przechodzi modyfikację, której poddaje się każdy twórca. Nie ma możliwości zachowania stylu, co jest akurat dobre. Gdybyśmy się nie zmieniali pod wpływem przeżyć, doświadczeń, byłoby nudno, zwłaszcza jeśli chodzi o pisanie. Ciągły rozwój i zmiany są jak najbardziej wskazane. W dalszym ciągu będę poruszać tematy relacji międzyludzkich, opisywać stany, emocje, radości i lęki, ale w nieco inny sposób. Opowiem o uzależnieniach – od drugiego człowieka, od uczucia, ale i od narkotyków. Będzie też pewnego rodzaju „superbohater”, ale taki nasz – ludzki, którego mocą „nadprzyrodzoną” będzie chęć niesienia pomocy innym.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat