„Zamknięta na klucz” - recenzja

Recenzja książki „Zamknięta na klucz”.
Czy można ufać komuś, kogo w ogóle się nie zna? Czy można powierzyć mu swoje życie?

Życie Elizabeth Reynolds wydaje się być całkowicie zwyczajne. Jak to typowa nastolatka skupia się na nauce w szkole średniej, ma przystojnego chłopaka, wspaniałych przyjaciół i kochającego ojca. Elizabeth stara się dzielnie stawiać czoła przeciwnościom losu; w dzieciństwie opuściła ją matka, rodzicie rozwiedli się, a ojciec praktycznie nie wychodzi z pracy, tym samym spędzając z córką niewiele czasu. Jednak wszystko ulega diametralnej zmianie, kiedy w jej rodzinnym miasteczku pojawia się dziwny chłopak, Clark Stevens. Wokół dziewczyny zaczynają się dziać dziwne rzeczy, a sama Elizabeth już gubi się w tym, co jest rzeczywistością, a co snem. Okazuje się, że dziewczyna posiada niezwykłe zdolności, chociaż ani ich pochodzenie nie jest dla niej do końca jasne, ani nie potrafi zrozumieć do czego mogłaby je wykorzystać. Wszystko to prowadzi do wielkiego niebezpieczeństwa i tajemniczych postaci, które śledzą każdy krok Elizabeth. Z pomocą przychodzi jej Clark, ale czy na pewno może mu zaufać? Jaką rolę odgrywają w tym wszystkim jej rodzice? I w końcu jaki plan ma do wykonania Elizabeth?

„Zamknięta na klucz” to pierwsza książka z serii „Wykluczeni” M. M. Kowalskiej. Ta młoda studentka Politechniki Poznańskiej swoją przygodę z pisaniem rozpoczęła już z początkiem szkoły, a „Zamkniętą na klucz” zaczęła pisać już w gimnazjum. Gdybym nie doczytała, że ta książka jest debiutem literackim autorki, w życiu bym się nie domyśliła. Elizabeth Reynolds to dziewczyna jakich naprawdę wiele, jednak jej życie staje się niezwykłe za sprawą nadprzyrodzonych zdolności, jakimi jest obdarzona. W chwili, gdy poznaje Clarka Stevensa, rzeczywistość wydaje się jej mieszać ze snem i ciężko jej dziewczynie wytłumaczyć to, czego jest świadkiem i co dzieje się wokół niej. Gdy w trudnych do wytłumaczenia okolicznościach ginie jej ojciec, Elizabeth jest już pewna, że i jej grozi duże niebezpieczeństwo. Clark obiecuje pomóc dziewczynie, tym samym zbliżając się do niej jeszcze bardziej, jednak nie wszystko jest tak proste, jak mogłoby się z początku wydawać. Tajemnica goni tajemnicę, napięcie rośnie, a zwroty akcji dosłownie wbijają w fotel.

Choć nie do końca jestem fanem young adult, a z fantastyki, to chyba jednak wybiorę Tolkiena i Sapkowskiego, to ta książka bardzo mi się podobała. Kowalska ma cudowną zdolność do kreowania bardzo wyrazistych postaci, takich z krwi i kości, choć ich losy są mocno pogmatwane, a w fabule nie brakuje nadzwyczajności i trudnych do wytłumaczenia wydarzeń. Czytelnik z łatwością będzie mógł się utożsamiać z bohaterami, a ich rozterki i problemy, którym zmuszeni są stawiać czoła, wydadzą się bliskie każdemu z nas. Pierwsza prawdziwa miłość, odejście rodziców, żałoba, wszechogarniający strach o dalszą przyszłość, czy zdrada to emocje, z którymi radzimy sobie na co dzień. To wszystko zostało dodatkowo otoczone aurą tajemniczości i magii, co tylko dodało powieści jeszcze większego uroku. Polecam tę książkę naprawdę wszystkim, nie tylko młodzieży, czy stricte fanom fantastyki. Wydaje mi się, że każdy znajdzie w tej książce coś wartościowego dla siebie, a przede wszystkim powieść ta zapewni wszystkim bardzo dużą rozrywkę.

Marcelina Nalborczyk
(marcelina.nalborczyk@dlalejdis.pl)

M.M. Kowalska, „Zamknięta na klucz”, Gdynia, Wydawnictwo Novae Res, 2020




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat