„12 życiowych zasad. Antidotum na chaos” – recenzja

Recenzja książki „12 życiowych zasad. Antidotum na chaos”.
Jak wygląda antidotum na współczesność przepełnioną chaosem? Kto może z niego skorzystać, by krok po kroku wprowadzać do życia ład i porządek?

Jeżeli kojarzysz tytuł zrecenzowanej tutaj książki, jej autora – Jordana B. Petersona – bez wątpienia nie trzeba Ci przedstawiać. Prawdopodobnie doskonale go znasz z licznych wystąpień, publikowanych przede wszystkim na YouTubie, którymi zaskarbił sobie przychylność milionów internautów. Początkowo dostępne były tylko w oryginale, dziś zaś z równym powodzeniem mogą je oglądać osoby nieznające angielskiego – wiele opatrzonych zostało polskimi napisami dzięki rodzimym YouTuberom ceniącym pracę Petersona.

Drugą już książkę – ale pierwszy światowy bestseller – Petersona poprzedza kilka kartek wyjaśniających, dlaczego poradnik został napisany. Zdiagnozowane zostało pewne zjawisko, co do którego się zgadzam, lecz wobec którego znajduję inne wyjaśnienie (niestety nie potrafię wskazać, od kogo je usłyszałam). Mianowicie młode pokolenia cierpią z powodu braku zasad i stojących u ich podstaw wartości. W „12 życiowych zasadach. Antidotum na chaos” pojawia się teza, iż brak zasad (i wartości) jest wynikiem nieprawidłowego wychowania młodych ludzi przez starsze pokolenia – rodziców i nauczycieli – i relatywizacji postępującej ku skrajności. Krótko mówiąc: naszych (post)czasów. Wniosek jest taki, że albo weźmiemy się za siebie i znów zaczniemy żyć podług reguł, albo będzie tylko gorzej.

Według mnie jednak, jak wspomniałam, źródło problemu zostało wskazane błędnie. Rzeczywiście mamy wzrost zainteresowania życiem zgodnym z zasadami, kodeksami i regułami, co potwierdza istnienie pewnego społecznego braku. Widać to chociażby we wzroście poparcia dla konserwatywnych narodowościowych ugrupowań politycznych wśród młodzieży. Tyle że dla mnie to zwykła historyczna prawidłowość. Im głośniejsza staje się jedna strona „konfliktu” (niech będą często przywoływani ostatnio kontrowersyjni aktywiści LGBT, przez które powstał mit „ideologii LGBT”), tym bardziej ludzie uciekają w drugą. I tak w historii Polski kładziono ogromny nacisk na religijność, gdy okupanci w PRL-u byli jej przeciwni. W latach 90 i później odsetek wierzących sukcesywnie spadał, bo wiara nie była już wyrazem buntu. Dziś z kolei coraz więcej mówi się o otwartości na inność, tolerancji, relatywizmie i w ogóle otwartości na świat. Ludzie węszą w tym propagandę i uciekają prosto w ramiona piewców i obrońców wartości narodowych. Tyle tytułem wstępu.

Peterson to psycholog kliniczny – nie mylić z psychiatrą!, co niestety sporo osób robi – o ogromnej charyzmie. Jeśli jesteś fanką stylu jego wykładów, książka powinna przypaść Ci do gustu. Nie da się bowiem ukryć, że „12 życiowych zasad. Antidotum na chaos” zostało napisane dokładnie tak, jak autor wygłasza przemowy. Niemal da się usłyszeć charakterystyczny ton i nieco podniesiony, pełen pasji i innych gorących emocji głos. Poradnik sprawdzi się przede wszystkim w przypadku osób wierzących oraz takich, dla których Peterson jest autorytetem. (Uważam, że widzenie w nim autorytetu i połączone z tym zaufanie jest warunkiem koniecznym do wyciągnięcia z książki wartościowych rzeczy). Nada się też dla osób niechętnych wobec „naukowego bełkotu” (nawiązanie do nazwy popularnonaukowego kanału na YouTubie przypadkowe). Autor pisze w sposób laicki, prosty, barwny i niemal bajkowy, przez co bliskim zwykłym ludziom.

A teraz kilka słów goryczy dla mnie samej i osób, które patrzą na świat podobnie do mnie. Choć wykłady Petersona w większości uważam za trafne i cenne, poradnik „12 życiowych zasad. Antidotum na chaos” ogromnie mnie zawiódł. Nie spodziewałam się, że pisząc do czytelników o różnych światopoglądach, autor będzie tak często wspominał o Bogu (w niemal każdym zdaniu!). I jasne, mogłabym skorzystać z rady samego Petersona i potraktować Boga jako symbol, ale… jak, skoro książka została napisana w taki sposób, że ewidentnie chodzi o Boga – i to konkretnego, chrześcijańskiego – nie zaś ideę, pod którą można podstawić cokolwiek?

Peterson nie omieszkał także przytoczyć swojej popularnej tezy, iż ateiści nie istnieją, za którą jest często krytykowany (nie tylko przez ateistów). Według niego „ateiści” kierują się w życiu religijnością, co sprawia, że nie są ateistami. Problem w tym, że psycholog kliniczny źle definiuje ateizm. Ateista jak najbardziej może mieć moralność religijną. Przykładowo polscy ateiści zostali wychowani w kulturze katolickiej, więc – chcąc nie chcąc – postępują podług katolickiej (szerzej: chrześcijańskiej) etyki. Mimo tego realnie są ateistami, ponieważ ateista to ktoś, kto nie wierzy w istnienie Boga, nie zaś ktoś, kto odrzuca zasadność etyki chrześcijańskiej. To część naszej kultury, dlaczego mielibyśmy ją odrzucać?

Wspomniana wcześniej wartość poradnika Petersona – fakt, iż autor jest autorytetem dla ogromu osób – jednocześnie stanowi nieoczywistą wadę. Kiedy mamy kogoś za specjalistę, ufamy mu i rzadko mówimy: sprawdzam! (jak w grze karcianej „oszust”). Weźmy na przykład fragment ze strony 93: „Pierwotny Mężczyzna i Kobieta […] w swojej doskonałości pod pewnym względem ustępowali swoim krewnym z czasów po Upadku. Ich dobroć była czymś, czym zostali obdarowani, a nie czymś, na co się samodzielnie zdecydowali. Nie dysponowali wolną wolą, a to zasadniczo ułatwia sprawę”. Chwilę wcześniej Peterson opisywał scenę skuszenia Ewy przez węża. Skoro parę zdań dalej odmawia jej wolnej woli, w jaki sposób owoc znalazł się w ustach kobiety? Wpadł tam przypadkiem? Została fizycznie zmuszona przez węża do zjedzenia go? Uważam, że w „12 życiowych zasadach. Antidotum na chaos” jest mnóstwo tego typu malutkich, niemal niezauważalnych naciągnięć.

Liczyłam na więcej. Przede wszystkim więcej twardych faktów i badań, których Peterson nam poskąpił (za to za sympatyczne gawędziarstwo otrzymuje maksimum punktów). Jestem zwolenniczką naukowego podejścia do życia. Uwielbiam dowiadywać się, jak działa człowiek, co go motywuje i dlaczego dokonuje takich, a nie innych wyborów, natomiast preferuję bazę naukową. Dlatego wsiąknęłam w wykłady polskiego profesora nauk przyrodniczych i neurobiologa Jerzego Vetulaniego. Charyzmą ani trochę nie ustępował Petersonowi (merytorycznością zaś go przewyższał). Mnóstwo wykładów poprowadzonych przez profesora zostało zarchiwizowanych na YouTubie – do obejrzenia ich serdecznie Was zachęcam (ateistom polecam zwłaszcza wykład o istocie religii).

Na koniec, żeby było jasne, bynajmniej nie odradzam lektury „12 życiowych zasad. Antidotum na chaos”. Wręcz przeciwnie – zachęcam do sięgnięcia po poradnik i wyrobienia własnej opinii. Sądzę, że znaczna większość (!) fanów autora wyniesie z tekstu wiele wartościowych rzeczy i rzeczywiście polepszy jakość życia. Po prostu nie jest to książka dla mnie, bo przemawiają do mnie rady innego typu (przede wszystkim oparte na badaniach naukowych, a nie Biblii i personalnych doświadczeniach).

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

Jordan B. Peterson, 12 życiowych zasad. Antidotum na chaos, Wrocław, Fijorr Publishing, 2018




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat