„Tańczmy Bacha” – nowe wcielenie baletu

Recenzja spektaklu „Tańczmy Bacha”.
„Tańczmy Bacha” w Teatrze Wielkim w Warszawie to naprawdę znakomity balet.

Głównym zamysłem twórców było stworzenie oszałamiających choreografii baletowych, dla których  inspiracją miały być utwory Bacha właśnie. Dla miłośników teatru wiadomym jest, iż muzyka tego kompozytora była i nadal jest często wykorzystywana do wielu spektakli. Tak było i tym razem. Taka forma spektaklu wydała mi się być fascynująca, bo całkiem nowa. Dotychczas utwory baletowe, które miałam okazję zobaczyć, zawsze opowiadały jakąś historię. Taniec wyraża wtedy emocje i uczucia postaci.

W przypadku „Tańczmy Bacha” widz ogląda cztery choreografie inspirowane danym utworem Bacha. Mają one swoje tytuły, scenografię i adekwatne do konwencji stroje, ale żaden z nich nie opowiada historii w ścisłym rozumieniu tego słowa. Oczywiście, nie są to układy taneczne, które nie mają w sobie zawartego jakiegoś sensu. Każdy z nich niesie ze sobą przekaz, związane z nim emocje. Interpretacja tychże jest jednak dowolna. Myślę, że jest to plus tego przedsięwzięcia. Widz może swobodnie zatopić się w muzyce i tańcu, dać się ponieść uczuciom, które dyktuje mu jego dusza. Autor nie narzuca tu konkretnej odpowiedzi. Ta należy wyłącznie do nas. Dlatego też „Tańczmy Bacha” wydaje się mieć formę całkiem nowatorską. Składa się on z czterech oddzielnych choreografii.

Pierwszą z nich są „Pocałunki” w choreografii Emila Wesołowskiego. Tłem muzycznym jest „Koncert klawesynowy d-moll,” projektantką strojów zaś Magdalena Tesławska. Ta część jest szczególnie piękna wizualnie, a to głównie za sprawą uroczych sukien, w których tańczą baletnice. Dwie miały na sobie śliczne kreacje w kolorze głębokiego kobaltu, jedna wyróżniała się suknią w odcieniu fioletu, kolejne dwie tancerki prezentowały stroje w tonacji zieleni. Wszystkie suknie miały ten sam krój i bardzo intensywne kolory. Nie sposób było oderwać od nich wzroku.  Choreografia była dosyć nowoczesna – nie był to klasyczny balet, znany z chociażby „Jeziora Łabędziego.” Układy, w których tańczyły kobiety z mężczyznami, były dosyć śmiałe. Całość za to pełna niezwykłego uroku, odrobiny tajemnicy i niewypowiedzianego piękna.

Druga część to „Koncert Barokowy” w choreografii George'a Balanichine'a, zatańczony do „Koncertu d-moll na dwoje skrzypiec.” To słynny balet, który cieszy się popularnością na całym świecie. Określany jako abstrakcyjny, mi wydawał się z kolei bardzo klasyczny. Tancerki ubrane w białe proste stroje, tańczyły wdzięcznie do muzyki Bacha. Uwagę przyciągały zbiorowe układy taneczne. Całość prezentowała się uroczo, zgrabnie i dostojnie, jak na balet przystało.

Z kolei „Zieleń” w choreografii Eda Wubbe'a była bardzo niepokojąca. To męski balet, do którego dopasowany został wstęp chóralny do „Pasji według św. Jana” w wykonaniu Chóru Opery Narodowej. Choreograf, który z pochodzenia jest Holendrem oraz dyrektorem „Scapino Ballet”, ułożył taniec trochę dziwny, straszny. Pozostawia on w widzach uczucie rozedrgania i niepewności.

Ostatnią częścią jest balet „W światłocieniu” w choreografii samego Krzysztofa Pastora. Podkład muzyczny stanowi „Aria z Wariacji Goldbergowskich” oraz „III Suita orkiestrowa D-dur.” Na uwagę zasługuje scenografia, którą zaprojektowała Tatyana van Walsum oraz niezwykłe stroje tancerzy. Spektakl ten był już wcześniej gorąco przyjęty w Amsterdamie, Sztokholmie, Ankarze, Glasgow i w Hongkongu, a także podczas występów gościnnych „Het Nationale Ballet” w Holandii, Francji i Kanadzie. Był także z powodzeniem prezentowany przez „Scottish Ballet” na Festiwalu w Edynburgu i w Londynie.

Cały wieczór baletowy jest ujmująco niezwykły. Wymaga od widza skupienia i zaangażowania. Z pewnością można go polecić miłośnikom baletu. Biorąc pod uwagę, iż mamy do czynienia z czterema oddzielnymi opowieściami, jest to spektakl bogaty w formie i prezentujący różne rodzaje baletu. Poczynając od uwodzicielskich scen pomiędzy kobietą a mężczyzną w „Pocałunkach”, poprzez klasykę „Koncertu Barokowego”, na niepokoju w „Zieleni” kończąc. To opowieści tańca i muzyki, które tutaj tworzą spójną całość. Nawet jeżeli nie jest się miłośnikiem muzyki klasycznej,  symbioza muzyki Bacha i baletu jest tutaj łatwo zauważalna.

Sylwia Pardej
(sylwia.pardej@dlalejdis.pl)




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat