Bo po złych doświadczeniach pojawiają się te dobre – wywiad z Joanną Miszczuk

Bo po złych doświadczeniach pojawiają się te dobre – wywiad z pisarką Joanną Miszczuk.
Z okazji ukazania się najnowszej powieści Joanna Miszczuk opowiedziała czytelniczkom portalu dlaLejdis.pl na kilka pytań dotyczących siebie i „Nefrytowej szpilki”.

A.P.: Pani Joanno, zawsze ciekawi mnie skąd u osób piszących książki wzięła się ich pasja. Jedni „piszą” w głowie niemal od dzieciństwa, w późniejszych latach przekładając swoje dzieła na papier. Inni robią to pod wpływem chwili. Jak jest w Pani przypadku?
J.M.: Jestem pożeraczem książek. Zawsze bardzo dużo czytałam, a co za tym idzie wysoko ceniłam sobie słowo pisane. To oraz mój charakter, czyli fakt, że uwielbiam śmiech i jestem niepoprawną optymistką, sprawiły, że zaczęłam pisać bardzo wcześnie. Były to głównie teksty kabaretowe i nie traktowałam ich zbyt poważnie. Wszystkie lądowały w śmieciach, kiedy już rozśmieszyły docelową grupę rodziny i przyjaciół. Pierwszą moją „produkcją”, którą zatrzymałam, była powieść „Ponura rzeczywistość”. Wiele lat później została wydana. Spodobało mi się, więc kolejna nie trafiła już do kosza na śmieci, tylko została wysłana do paru wydawnictw. To były „Matki, żony, czarownice”. Dzisiaj mam wspaniałe grono czytelników i dla nich piszę.

A.P.: Wiem, że ma Pani kilka wyuczonych zawodów, zna Pani cztery języki, co jakiś czas zmienia miejsce zamieszkania. Jest Pani chyba bardzo zajętą kobietą, kiedy znajduje Pani czas na pisanie?
J.M.: Dawniej, kiedy nie miałam żadnych zobowiązań związanych z pisaniem, pisałam kawałkami, wieczorami, przy okazji, wtedy gdy miałam czas i ochotę. Dzisiaj piszę bardziej planowo. Książka powstaje mniej więcej w rok. Ten czas poświęcam na zbieranie materiałów i układanie sobie treści w głowie. Technicznie sam proces pisania trwa u mnie niedługo, bo około dwóch tygodni. Biorę urlop, izoluję się od wszystkich obowiązków służbowych i koncentruję na pisaniu.

A.P.: Czy ma Pani jakiegoś stałego pierwszego czytelnika swoich powieści? Takiego „krytycznego recenzenta”?
J.M.: Oczywiście. Pierwszym czytelnikiem zawsze jest moja mama. Recenzentem natomiast, czyli drugą osobą, która czyta nową powieść, moja najlepsza przyjaciółka Jola, której w każdej książce dziękuję, za wspaniałe wsparcie. Jola jest wymagającym czytelnikiem, szczególarą i piłą, która czepia się każdego drobiazgu. Uwielbiam ją za to i jestem jej nieskończenie wdzięczna, że czyta moje powieści, chociaż wcale nie należą do jej ulubionych lektur.

A.P.: Proszę powiedzieć, jakiego typu książki lubi Pani czytać?
J.M.: Właściwie lubię wszystkie na poziomie. Najbardziej zaś fantasy i książki historyczne.

A.P.: Jaka książka niedawno Panią zachwyciła?
J.M.: To nie było tak niedawno, ale ostatnio zachwyciła mnie „Niezgodna” Veroniki Roth.

A.P.: Na początku października ukazała się Pani nowa powieść zatytułowana „Nefrytowa szpilka”. Dla mnie to tak jakby dwie historie w jednej. Losy Melanii, głównej bohaterki powieści, jako Robaka i tej samej Melanii jako dojrzałej, odnoszącej zawodowe sukcesy kobiety. A łączy je chyba najbardziej samotność i tęsknota za stabilizacją?
J.M.: To faktycznie dwie historie, jedna to losy Melanii, druga Nije – Wiernej Bambus. Melanię postrzegam jako jedną spójną i konsekwentną osobowość. Nasze życiowe doświadczenia i wybory powodują, że się zmieniamy, ale mimo to pozostajemy jedną i tą samą osobą, tyle że mądrzejszą, dojrzalszą, ale nie nową. 

A.P.: W tej części opowiadającej o młodzieńczych latach Melanii dotyka Pani trudnych tematów: braku akceptacji otoczenia, braku tolerancji, śmierci bliskiej osoby. Uważa Pani, że dalsze losy Melanii mogą być balsamem dla młodych dziewczyn. Taką motywacją czy inspiracją, żeby za nic w świecie się nie poddawać?
J.M.: Uważam, że wszystko co nas w życiu spotyka, prowadzi ku lepszemu. Nie próbowałam nikogo inspirować ani motywować. Opisałam zwyczajne życie, a ono właśnie takie jest. Często zdarzają nam się przykre doświadczenia, nieszczęścia, ludzie nas ranią. Jednak wszystkie rany prędzej czy później się goją, a blizny, które pozostają, są dla nas jak świadectwa kolejnych szkoleń, kolejnych kursów, które zaliczyliśmy. Uczymy się całe życie i to jest piękne.

A.P.: „Nefrytowa szpilka” oddaje piękno Azji. Tak dokładnie i szczegółowo opisuje Pani w niej chińskie dzieła sztuki, meble. Interesuje się Pani tym tematem?
J.M.: Niestety nie, co było moim największym problemem przy pisaniu tej powieści. Nie mam pojęcia o sztuce użytkowej i całą tę wiedzę musiałam sobie przyswoić w bardzo krótkim czasie. Korzystałam z pomocy specjalistów, sama nadal jestem laikiem w tej dziedzinie.

A.P.: Czy pracuje Pani nad jakąś nową powieścią?
J.M.: Oczywiście. W mojej głowie równocześnie powstają z reguły co najmniej dwie, trzy nowe. Teraz najbardziej mnie zajmuje temat różnorodnych religii, ale kto wie, co się wykluje po moim urlopie. Już za parę dni wyruszam do Azji, może trafi się nowa inspiracja – zobaczymy.

A.P.: Dziękuje za możliwość przeprowadzenia wywiadu.
J.M.: Dziękuję za miłą rozmowę.

Rozmawiała,
Anna Pytel
(anna.pytel@dlalejdis.pl)

Fot. Materiały wydawnicze




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat