Bolesne przebudzenie

Recenzja spektaklu „Przebudzenie”.
„Przebudzenie” to znakomity dramat psychologiczny po mistrzowsku zainscenizowany przez warszawski Teatr Syrena.

Przebudzenie” nie zawsze jest przyjemne, o czym z całą pewnością można się przekonać, oglądając wystawiany w Teatrze Syrena w Warszawie spektakl pod właśnie takim tytułem. Symboliczne znaczenie „przebudzenia” widzowie mają okazję odkrywać stopniowo wraz z narastającym poziomem dramatu, zmierzającego niechybnie ku kulminacyjnemu punktowi. Nietrudno się domyślić, że nie będzie on pozytywny.

Historia została zawiązana wokół losów małżeństwa Lii (znakomita Danuta Stenka) i Nicka (świetny Wojciech Malajkat), a właściwie rozgrywającej się u nich tragedii. W niewyjaśnionych okolicznościach znika ich dwudziestoletni syn – Adam – w trakcie odbywanej dookoła świata podróży. Mimo że od czasu jego zaginięcia minął już długi czas, a niektóre poszlaki wskazują na wysokie prawdopodobieństwo jego śmierci w zamachach terrorystycznych na Bali, to jednak Lia nie przyjmuje tak drastycznej opcji wydarzeń za możliwą. Wciąż wierzy, że ukochany jedynak wróci wkrótce do domu. Każdy dzwonek telefonu napawa ją nadzieją. W końcu zdesperowani małżonkowie, nagabywani przez nachalną dziennikarkę, żądną bardziej sukcesu, niż chęci niesienia pomocy, godzą się na program telewizyjny, w którym mają opowiedzieć o zaginionym chłopcu. Odniesie to pewien skutek, ale odwrotny od zamierzanego.

Dramat psychologiczny z elementami thrillera (bo poziom napięcia stopniowo wzrasta, a niepewność, co do dalszych wydarzeń utrzymuje się do końca spektaklu), to swego rodzaju zaskoczenie dla warszawskiego Teatru Syrena, znanego z repertuaru nastawionego raczej na rozrywkę w ścisłym tego słowa znaczeniu, a więc na to, by było łatwo, miło i przyjemnie. Spektakl Przebudzenie” z całą pewnością w ten nurt się nie wpisuje. Zmianę tę jednak należy zapisać na plus teatru, który zaczyna wprowadzać na swoje deski także ambitniejsze utwory.

Wspomniany wyżej gatunek dramatu należy do moich ulubionych, stąd też obserwowałam „Przebudzenie” ze szczególną uwagą. Muszę przyznać, że to naprawdę znakomita sztuka, poruszająca do głębi i wstrząsająca, obok której żaden widz nie może przejść obojętnie. Zapewne niebagatelną rolę odegrali tu wspaniali aktorzy i to nie tylko zachwycający odtwórcy pierwszoplanowi – Danuta Stenka i Wojciech Malajkat, ale na oklaski zasługuje także Krystyna Tkacz, której ciekawa postać niewątpliwie wzbogaca fabułę, nadając tej ponurej opowieści lekkiego zabarwienia humorystycznego (chociaż to bardziej czarny humor, ze zrozumiałych względów).

Warto również zwrócić uwagę na zasygnalizowany przeze mnie już wyżej wątek dotyczący dziennikarki namawiającej zrozpaczonych rodziców do występu w telewizyjnym programie, który tak naprawdę okaże się zwykłym show nastawionym na tanią sensację. To znakomity obraz współczesnych mediów, żerujących na ludzkiej tragedii i pseudo dziennikarzy wykorzystujących każdą okazję, by zaistnieć na szklanym ekranie.

Sztukę napisaną przez brytyjską autorkę znaną polskim widzom z takich tytułów, jak „Pamięć wody” czy „Milczenie” – Shelagh Stephenson, w doskonałym przekładzie Klaudyny Rozhin, wyreżyserował  Redbad Klijnstra.

Zdecydowanie polecam „Przebudzenie” jako jedno z najlepszych przedstawień, jakie miałam okazję w tym roku zobaczyć. To sztuka, która na długo pozostaje gdzieś w głębi człowieka, bo stawia fundamentalne pytania o granice ludzkiej wytrzymałości, zmuszając jednocześnie do przyjrzenia się ciemnej stronie własnego ja.

Jowita Kubiak
(jowita.kubiak@dlalejdis.pl)

„Przebudzenie”, Teatr Syrena w Warszawie, premiera 02.06.2012 r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat