Wiele osób twierdzi, że nie ma świąt bez Kevina. Myślę jednak, że sporą grupę tworzą osoby, które zamiast kibicować chłopcu, któremu wszystko idzie jak po maśle, będą raczej identyfikować się będą z kimś, komu, mimo szczerych chęci, nic nie wychodzi. Kimś takim jest Clark Griswold, główny bohater „Witaj święty Mikołaju”. Dla takich właśnie osób zebrałam ponad 30 ciekawostek z planu. Zacznijmy od podstaw.
John Hughes rozpoczął serię filmów poświęconych pechowej rodzinie Griswoldów, pisząc scenariusze do dwóch pierwszych filmów, czyli „W krzywym zwierciadle: Wakacje” i „W krzywym zwierciadle: Europejskie wakacje”. To właśnie on zaoferował Chrisowi Columbusowi możliwość reżyserowania kolejnego, tym razem świątecznego filmu, na co ten przystał. Problem pojawił się, kiedy doszło do bezpośredniej konfrontacji między Columbusem i odtwórcą głównej roli Chevy’m Chase’m. Atmosfera była tak napięta, że po dwóch spotkaniach reżyser postanowił zrezygnować z projektu tuż przed rozpoczęciem wstępnych zdjęć. Hughes wciąż wierzył w młodego filmowca i zaledwie dwa tygodnie później przedstawił mu dwa scenariusze – jednym z nim był „Kevin sam w domu”. Reszta jest (zupełnie inną) historią.
Jeremiah Chechik nigdy wcześniej nie reżyserował filmów, zajmował się bowiem kręceniem… seksownych reklam. Niektórzy prześmiewczo żartują, że wybrano go, bo w odróżnieniu od bardziej doświadczonych kolegów nie miał pojęcia, w co się pakuje. Jak sam przyznał, uśmiał się, czytając scenariusz, więc zgodził się bez wahania.
Inspiracją do scenariusza filmu było opowiadanie Johna Hughesa pt. „Christmas 59’”, które pojawiło się w magazynie National Lampoon w 1980 roku. Historia zawierała takie elementy jak szukanie idealnej choinki, zapakowanie kota na prezent i wyschniętego na wiór indyka. W filmie widzimy, jak Clark ogląda taśmę oznaczoną „Xmas 59’”, co sugeruje, że chodzi o nagranie z świąt z tego właśnie roku, potem jednak widzimy kartę z tekstem „Christmas 1955”.
W każdej części serii “National Lampoon” rodziców grali Chevy Chase i Beverly D’Angelo, ale role dzieci były za każdym razem powierzane innym młodym aktorom. W „Witaj świety Mikołaju” Audrey była grana przez Juliette Lewis, a Rusty przez Johnny’ego Galeckiego. Był to pierwszy przypadek, kiedy córka była znacząco wyższa od syna. Oczywiście, możnaby się czepiać, że coś tu nie gra, ale przecież mamy do czynienia z komedią i absurdy są jak najbardziej mile widziane.
Jak widać, początki były dość trudne, ale przyniosły spodziewany efekt i nawet niepotwierdzany przez obsadę trudny charakter odtwórcy głównej roli nie miał na niego wpływu.
Izabela Fidut
(izabela.fidut@dlalejdis.pl)
Zobacz również:
Ciekawostki zza kulis filmu „Witaj święty Mikołaju” część 2
Ciekawostki zza kulis filmu „Witaj święty Mikołaju” część 3
Ciekawostki zza kulis filmu „Witaj święty Mikołaju” część 4
Ciekawostki zza kulis filmu „Witaj święty Mikołaju” część 5
Ciekawostki zza kulis filmu „Witaj święty Mikołaju” część 6
Źródła: imdb.com, screenrant.com, yardbarker.com, goodhousekeeping.com, artofthetitle.com, cheatsheat.com, cinemablend.com, weminoredinfilm.com