„Hela” – recenzja

Recenzja książki „Hela”.
Komedia, w której nic nie jest oczywiste… ani nawet wiadome. Ani na początku, ani na końcu.

Czy lubisz literaturę absurdu, niedomówień, niedopowiedzeń i niejasności? To pierwszy i najważniejszy warunek do czerpania przyjemności z lektury „Heli”, czyli debiutanckiej powieści Anny Samborskiej, polskiej dziennikarki – a teraz także pisarki – mieszkającej w Ameryce. Powieść jest z gatunku komedią, niemniej daleką od klasyki. Nie licz na opowieść lekkostrawną, zrozumiałą i zdatną do czytania jednym okiem, na przykład w trakcie gotowania obiadu czy sprzątania mieszkania. Zamiast tego przygotuj się na istne rodeo wyobraźni, tyle że wykonanie nie na byku, a na wiejskiej polskiej krowie – ot, żeby było zabawniej.

Dawno nie czytałam książki tak dziwnej – pozytywnie! – zakręconej i pełnej niespodzianek. Kiedy już myślałam, że coś wiem, zaraz okazywało się to nieprawdą. Śledzenia historii nie ułatwia fakt, że główna bohaterka jest nieznośna. Nie wiem, czy jakikolwiek czytelnik ją polubi. Ja na pewno nie. Stare światopoglądowo, konserwatywne babsko irytowało mnie i denerwowało (brawa dla Samborskiej za skonstruowanie tak poruszającej emocjonalnie postaci!). Polubiłam za to innych bohaterów występujących w książce: chudą Grażynę, Ukraińców, doktora Lewandowskiego i profesora Nowaka. Stanowią wcielenie ideałów, którym zaprzecza Hela.

Ale, ale! To, że „Hela” jest powieścią niejasną i pełną zwrotów akcji, nie znaczy, że nie da się powiedzieć, o czym opowiada. Wręcz przeciwnie, historię uważam za zgrabną, interesującą i oryginalną. Tytułowa bohaterka wpada w tarapaty finansowe. Ma świadomość, iż z uwagi na wiek nie będzie jej łatwo znaleźć nowej pracy. Chociaż wcale nie jest tak stara, jak na każdym kroku powtarza, marzy tylko o emeryturze i spokojnym oczekiwaniu na śmierć. Nie chce przeżywać niczego nowego ani ekscytującego. (Warto o tym pamiętać, bo ów fakt stanowi przyczynę wszelkich nieszczęść, jakie ją spotykają). Zyskuje szansę na zarobienie pieniędzy jako uczestniczka projektu badawczego. Jakiego? Taak… o tym dowiesz się pod koniec książki. Wcześniej będziesz wodzona za nos zupełnie jak Hela, nie wiedząc, co się dzieje i co jest prawdą. To doskonała okazja do poćwiczenia się w cierpliwości i zachowywaniu spokoju.

Czy po „Helę” warto sięgnąć? Jeśli lubisz oryginalność i masz nerwy ze stali, owszem. Jeżeli łatwo się denerwujesz i preferujesz powieści, w których wszystko zostaje podane na tacy, na dodatek szybko – lepiej sobie odpuść. Sama jestem zadowolona, że poznałam debiut Samborskiej, niemniej nie wrócę do niego ani nie zatrzymam w domowej biblioteczce. Myślę, że nie zniosłabym kolejnego starcia z charakterem głównej bohaterki.

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

Anna Samborska, „Hela”, Gdynia, Novae Res, 2020




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat