Są książki, których nie powinno się nikomu przedstawiać. Takie, które przekradają się do ludzkiej świadomości mimochodem, przy okazji, niekiedy niezauważone. Trudno bowiem zaprzeczyć istnieniu książek, które w Polsce czy Europie znamy wszyscy, nawet jeśli nigdy ich nie przeczytaliśmy ani nawet nie mieliśmy w ręce.
Moim zdaniem jedną z takich książek jest „Idiota” Fiodora Dostojewskiego, skromniejsza pod względem popularności siostra „Zbrodni i kary” czy „Braci Karamazow”. Nawet nie wiem, gdzie ani kiedy usłyszałam o niej po raz pierwszy. Chociaż nigdy nie zainteresowałam się, o czym opowiada, po prostu wiedziałam – chciałoby się dopisać: „od zawsze” – że istnieje. Sięgnęłam po nią dopiero w 2021 roku przy okazji nowego pięknego wydania, za które odpowiada wydawnictwo MG z siedzibą w Warszawie.
Ze względu na jakże wymowny tytuł rozpoczęłam lekturę z oczekiwaniem wyjaśnienia, dlaczego książę Myszkin jest idiotą. Szybko jednak zorientowałam się, że Dostojewski wpuścił mnie w maliny, a tytuł stanowi gorzką ironię i przykry komentarz społeczny. Lew Nikołajewicz Myszkin nie okazał się ani głupi, ani upośledzony, ani w żaden inny sposób wybrakowany umysłowo. Jego jedynymi „zbrodniami” są otwartość, bezbrzeżna dobroć i naiwna wiara w ludzi. Tam, gdzie on jest szczery, uczciwy i prawdziwy, pozostali bohaterowie knują, kłamią, spiskują i snują intrygi. Żal było mi czytać fragmenty, w których nazywają głównego bohatera idiotą, i to często przy nim, dając mu jasno do zrozumienia, co o nim sądzą. Książę zaś nawet się nie broni, jakby był niezdolny do złych uczynków czy choćby myśli. Nawet kiedy zdarzyło mu się spostrzec w czyimś zachowaniu złe intencje, zaraz znajdował powód do usprawiedliwienia go.
Próżno szukać w „Idiocie” pozytywnych postaci, oczywiście poza tytułowym bohaterem. Chyba że irytuje Was naiwna wiara w ludzi, wówczas nawet księciu Myszkinowi trudno w pełni kibicować. Mnie – mimo licznych wad tej postaci – spodobał się Parfien Siemionowicz Rogożyn (zdecydowanie bardziej niż Myszkin). Na tle sztucznej, napompowanej reszty bohaterów wydał mi się prosty i prawdziwy. Ulega obsesjom i miłości, przez co popełnia liczne błędy i doprowadza swoje życie do ruiny, ale przynajmniej „żyje naprawdę”, bez fasad i pudrowania noska. Interesujące są też siostry Jepanczyn. Mają charakterki i żyją podług swojego pomysłu. W charakterności przoduje Agłaja.
„Idiota” nie jest powieścią krótką ani łatwą w odbiorze. Specyficzny styl Dostojewskiego – związany w dużej mierze z czasem, w którym tworzył – sprawia, że podczas lektury jego książek zawsze ślizgam się na granicy zrozumienia i niezrozumienia. Niekiedy nie jestem przekonana, czy dobrze rozumiem to, co przeczytałam. Dopiero kolejne zdania uświadamiają mnie, że owszem, właściwie odczytałam sens. Uwielbiam to! O ile współczesnej książki napisanej w ten sposób nie zniosłabym za żadne skarby, o tyle Dostojewskiego kocham w formach długich i krótkich. Mam nadzieję, że z czasem wchłonę wszystkie jego dzieła przetłumaczone na język polski. Wam polecam to samo.
Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)
Fiodor Dostojewski, „Idiota”, Wydawnictwo MG, Warszawa, 2021.