„Idiota” – recenzja

Recenzja książki „Idiota”.
Czy idiota to człowiek głupi, o niskim ilorazie inteligencji, nieporadny i niesamodzielny? Jak udowadnia klasyczna powieść rosyjska z XIX wieku, niekoniecznie.

Są książki, których nie powinno się nikomu przedstawiać. Takie, które przekradają się do ludzkiej świadomości mimochodem, przy okazji, niekiedy niezauważone. Trudno bowiem zaprzeczyć istnieniu książek, które w Polsce czy Europie znamy wszyscy, nawet jeśli nigdy ich nie przeczytaliśmy ani nawet nie mieliśmy w ręce.

Moim zdaniem jedną z takich książek jest „Idiota” Fiodora Dostojewskiego, skromniejsza pod względem popularności siostra „Zbrodni i kary” czy „Braci Karamazow”. Nawet nie wiem, gdzie ani kiedy usłyszałam o niej po raz pierwszy. Chociaż nigdy nie zainteresowałam się, o czym opowiada, po prostu wiedziałam – chciałoby się dopisać: „od zawsze” – że istnieje. Sięgnęłam po nią dopiero w 2021 roku przy okazji nowego pięknego wydania, za które odpowiada wydawnictwo MG z siedzibą w Warszawie.

Ze względu na jakże wymowny tytuł rozpoczęłam lekturę z oczekiwaniem wyjaśnienia, dlaczego książę Myszkin jest idiotą. Szybko jednak zorientowałam się, że Dostojewski wpuścił mnie w maliny, a tytuł stanowi gorzką ironię i przykry komentarz społeczny. Lew Nikołajewicz Myszkin nie okazał się ani głupi, ani upośledzony, ani w żaden inny sposób wybrakowany umysłowo. Jego jedynymi „zbrodniami” są otwartość, bezbrzeżna dobroć i naiwna wiara w ludzi. Tam, gdzie on jest szczery, uczciwy i prawdziwy, pozostali bohaterowie knują, kłamią, spiskują i snują intrygi. Żal było mi czytać fragmenty, w których nazywają głównego bohatera idiotą, i to często przy nim, dając mu jasno do zrozumienia, co o nim sądzą. Książę zaś nawet się nie broni, jakby był niezdolny do złych uczynków czy choćby myśli. Nawet kiedy zdarzyło mu się spostrzec w czyimś zachowaniu złe intencje, zaraz znajdował powód do usprawiedliwienia go.

Próżno szukać w „Idiocie” pozytywnych postaci, oczywiście poza tytułowym bohaterem. Chyba że irytuje Was naiwna wiara w ludzi, wówczas nawet księciu Myszkinowi trudno w pełni kibicować. Mnie – mimo licznych wad tej postaci – spodobał się Parfien Siemionowicz Rogożyn (zdecydowanie bardziej niż Myszkin). Na tle sztucznej, napompowanej reszty bohaterów wydał mi się prosty i prawdziwy. Ulega obsesjom i miłości, przez co popełnia liczne błędy i doprowadza swoje życie do ruiny, ale przynajmniej „żyje naprawdę”, bez fasad i pudrowania noska. Interesujące są też siostry Jepanczyn. Mają charakterki i żyją podług swojego pomysłu. W charakterności przoduje Agłaja.

„Idiota” nie jest powieścią krótką ani łatwą w odbiorze. Specyficzny styl Dostojewskiego – związany w dużej mierze z czasem, w którym tworzył – sprawia, że podczas lektury jego książek zawsze ślizgam się na granicy zrozumienia i niezrozumienia. Niekiedy nie jestem przekonana, czy dobrze rozumiem to, co przeczytałam. Dopiero kolejne zdania uświadamiają mnie, że owszem, właściwie odczytałam sens. Uwielbiam to! O ile współczesnej książki napisanej w ten sposób nie zniosłabym za żadne skarby, o tyle Dostojewskiego kocham w formach długich i krótkich. Mam nadzieję, że z czasem wchłonę wszystkie jego dzieła przetłumaczone na język polski. Wam polecam to samo.

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

Fiodor Dostojewski, „Idiota”, Wydawnictwo MG, Warszawa, 2021.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat