Intymny wykład na temat prawdy historycznej

Recenzja spektaklu Mała narracja w Teatrze Studio w Warszawie.
„Mała narracja” to całkowicie autorski projekt reżysera teatralnego – Wojtka Ziemilskiego. Spektakl zrodził się w nadzwyczajnych okolicznościach, w trudnym momencie życia artysty i jego rodziny.

W 2006 roku IPN ujawnił, że dziadek Ziemilskiego – hrabia Wojciech Dzieduszycki przez wiele lat współpracował z służbami bezpieczeństwa PRL. Ta „prawda” historyczna, szokująca dla polskiego społeczeństwa, odcisnęła swe piętno przede wszystkim na rodzinie zmarłego. Jednak, kiedy w grę wchodzi osoba publiczna, nigdy nie zastanawiamy się, co czują jej bliscy. Wręcz przeciwnie, skupiamy się na analizie danego przypadku, wytykając bezlitośnie cudze błędy i przewinienia. Zapominamy, że kogoś po drodze możemy skrzywdzić, że nasze bezlitosne opinie palą żywym ogniem tych, którzy nadal żyjąc dźwigają krzyż win swych przodków bądź pomówień o rzekomych winach. Ziemilski, jak sam wyznał, przez bardzo długi czas nie potrafił się podźwignąć po opublikowaniu tych informacji, zaszył się w domu, ukrywając przed światem. Wtedy zakiełkowała w nim nieśmiało potrzeba wyrzucenia z siebie tłumionych uczuć, opowiedzenia prawdy od tej drugiej strony, bo przecież każda historia ma podwójne oblicze, tak samo jak człowiek. I narodziła się „Mała narracja”. A wszystko „zaczęło się od pamięci” o najwcześniejszych wspomnieniach związanych z Dzieduszyckim, bo jak wyznał sam Wojtek Ziemilski, „pamięć to przestrzeń, gdzie najboleśniej odczuwamy paradoks nieobecności”.

„Mała narracja” to nowatorski spektakl, oparty na koncepcji inscenizowanych wykładów (lecture-performances), oscylujących na pograniczu sztuki współczesnej i teatru. Ziemilski nie przypadkiem wykorzystał tę formę wypowiedzi artystycznej. Zawodowo zajmuje się on bowiem oprócz reżyserii teatralnej także sztuką wizualną. Niemniej jednak prym wiodła tu zapewne potrzeba zdystansowania się do przedstawionego w sztuce problemu. A wykład pozwala na daleko idącą bezstronność, czy wręcz obojętność mówiącego. Toteż artysta wcielił się w postać wykładowcy, który beznamiętnym głosem opowiada historię Wojtka, czyli własną, przebiegając w dość szybkim tempie przez poszczególne koleje losu. Widzowie dowiadują się, że Wojtka łączyła silna więź z dziadkiem – hrabią Dzieduszyckim, że mieszkał przez pewien czas w Portugalii, że za granicą po raz pierwszy spotkał się ze sztuką nowoczesną, która wywarła na niego duży wpływ, że wstrząsnęła nim publikacja o współpracy Dzieduszyckiego z SB, że IPN to... Tę krótką, lecz silnie przemawiającą do wyobraźni widzów, historię Ziemilski opowiedział za pomocą właściwie kilku rekwizytów: dużego białego ekranu, komputera, wyświetlanych fragmentów nagrań i spektakli innych, zagranicznych artystów oraz książki „O pewności Ludwiga Wittgensteina” w przekładzie Bohdana Chwedeńczuka, no i oczywiście swojego opanowanego, zdawałoby się wyzbytego niemal z wszelkich emocji, głosu. Artysta siedział na krześle przed ekranem, w bliskim kontakcie z widzami, usadowionymi na małej, kameralnej scenie, co potęgowało jeszcze bardziej  intymną atmosferę spektaklu.

Nowoczesna forma wyrazu w „Małej narracji” i wykorzystane w niej charakterystyczne dla sztuki współczesnej video-instalacje nie każdemu zapewne przypadną do gustu. Kiedy miałam przyjemność oglądać spektakl, na widowni pojawiały się pojedyncze pomruki niezadowolenia i ciche westchnienia – nie rozumiem o co tu chodzi? Jednak większości widzów odbiór przekazywanych przez artystę komunikatów nie nastręczał specjalnych problemów, a sama forma wyrazu wydawał się interesująca. Muszę przyznać, że po raz pierwszy miałam okazję obejrzeć tego typu spektakl teatralny, pozbawiony właściwie swych typowych cech, a przede wszystkim aktorów. Mimo to „Mała narracja” bardzo mi się podobała, tym bardziej, że przecież Wojtek Ziemilski wprowadzając do teatru to novum, nie nawołuje do rewolucji mającej obalić rządzące nim dotychczas reguły. On po po prostu opowiada ciekawą, acz wstrząsającą historię i czyni to w sposób chwytający za serce. Aż chciałoby się powiedzieć – zaczyna się od pamięci i na niej kończy, bo do „wykładu” Wojtka Ziemilskiego często powraca się myślami.

Jowita Kubiak
(jowita.kubiak@dlalejdis.pl)

Wojtek Ziemilski „Mała narracja”, Teatr Studio, Warszawa



Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat