Mini spektakl o maxi sprawach

Recenzja spektaklu „Jeppe”.
„Jeppe” to prosty przekaz o sprawach fundamentalnych dla każdego człowiek, podany w zaskakującej formie.

Oszczędne akcesoria, brak scenografii, jedna osoba i jeden akt – teatr minimalistyczny w wydaniu Marcina Zarzecznego to pokaz najwyższego kunsztu ruchu scenicznego, niezabrudzonego krzykliwym tłem czy zbędnymi rekwizytami.

Lars von Trier, poprzez stworzenie dogmy 95, wprowadził do kina masowego nowe zasady, dzięki którym efekciarstwo zostało zastąpione kunsztem słowa i ruchu, a niepotrzebnie rozpraszające uwagę dźwięki i detale zamieniono na głęboką dyskusję o człowieku wobec niego samego. „Jeppe”, monodramat inspirowany filmem von Triera „Idioci”, stanowi hołd złożony na ołtarzu kina na wskroś humanistycznego, pozbawionego zimnego skrzypienia metalowych elementów dekoracji. Jedna scena, jeden aktor, jeden akt, a jednocześnie uderzające pytanie o naturę człowieka.

Choć oczywistego związku z filmem von Triera, pochodzącym z trylogii „Złotego Serca” nie da się pominąć, to jednak znajomość obrazu nie jest konieczna do zrozumienia „Jeppe”. Odcinając monodramat od jego kultowego pierwowzoru, nie gubi się sensu i przekazu, który płynie z ust Jeppe. Bohater to lekko niedorozwinięty (lub udający niedorozwiniętego) chłopak, który pewnego dnia musi stanąć wobec wielkiego wyzwania – wyzwania samotności i opuszczenia. Grupa osób również niepełnosprawnych, z którymi mieszkał, opuszcza go. Jedyny pewny punkt, ostoja, na której budował swoje życie, rozpada się, a chłopakowi nie pozostaje nic poza wspomnieniami. Jeppe zresztą składa się ze wspomnień siebie samego. Dla niego nie ma tu i teraz, jest tylko tam i wtedy. Stojąc poza teraźniejszością, zatapia się w jedynym czasie, gdy czuł się szczęśliwy. Dlatego widz nie dowiaduje się, gdzie obecnie przebywa Jeppe, co się z nim stało po opuszczeniu domu przez Andreasa, Schoeffera czy Lilly. Bohater znajduje się pomiędzy czasem i przestrzenią, cykl jego życia wyznaczają wspomnienia o ukochanej Josephine i sytuacjach, które mu się przydarzyły w czasie wspólnego życia z grupą. Smutne jest jednak to, że tak jak w przypadku postulatów dogmy 95 film miał być kręcony jednym ujęciem, tak całe szczęśliwe życie Jeppe zawiera się w jednym, 40-minutowym akcie. Rodzi się zatem pytanie, jak długo trwałoby twoje rozpamiętywanie szczęścia? Godzinę, dwie, dzień, a może minutę?

Ewa Kaleta, reżyserka i scenarzystka „Jeppe”, podjęła się zadanie niezwykłego. Poprzez wykreowanie postaci pozornie oderwanej od „normalnego świata” ze względu swoją chorobę, nakłania widza do refleksji nad kondycją „normalnego”, współczesnego człowieka w ogóle. Jeppe, którego postrzeganie rzeczywistości odnosi się tylko do rozpamiętywania i przeżywania związanych z tym emocji, w gruncie rzeczy pyta każdego o jego uczucia. Swoją postawą ten biedy chłopak udowadnia bardzo prostą, ale często zapominaną prawdę o tym, że człowiekowi należą się uniwersalne dobro, miłość i poczucie bezpieczeństwa. I każdy tak naprawdę tęskni za bardzo podstawowym, na wskroś ludzkim poczuciem przynależności do jakiejś grupy. W przeciwnym razie odnosi się wrażenie niekompletności, oderwania.

Stworzenie postaci, która byłaby tak oszczędna w formie słowa, a tak bogata w treść, nie byłoby możliwe bez świetnej kreacji Marcina Zarzecznego. Ruch sceniczny, ekspresja wyrazu i precyzyjna chaotyczność zasługują na najwyższe uznanie. Aktor stał się na chwilę Jeppe, błądzącym wzrokiem po ścianach zagubionym chłopcem, który szuka resztek szczęścia. Zarzecznemu udało się przekonać widzów, że nie są w teatrze, ale na spotkaniu z prawdziwym Jeppe, dzięki czemu tylko wzmocnił nawiązanie do dogmy 95, która nawoływała do porzucenia ograniczeń sceny i wyjścia poza nią. Taki jest „Jeppe” - spektakl poza sceną, spektakl, który trzeba sobie wyobrazić. A potem zadumać się na prostotą formy i bogactwem treści.

Michalina Guzikowska
(michalina.guzikowska@dlalejdis.pl)

„Jeppe”, reż. Ewa Kaleta, Teatr Druga Strefa




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat