Płynne granice tak zwanej normalności

Recenzja spektaklu "Wariat i zakonnica".
Spektakl „Wariat i zakonnica” to fascynujące studium wpływu psychoanalizy na psychikę ludzką.

Teatr Druga Strefa w Warszawie odważnie postawił na twórczość Stanisława Ignacego Witkiewicza i wystawił sztukę „Wariat i zakonnica” według jego dramatu. Czemu piszę o odwadze? Po pierwsze, trzeba uczciwie przyznać, że nasz obecny świat można określić mianem komercyjnej tandety, nastawionej na to, by było lekko, łatwo i przyjemnie. Mało kto ma dzisiaj ochotę, aby wysilać umysł i interpretować sztukę. Tym bardziej Witkacego, którego twórczość jest wymagająca pod względem intelektualnym. Stąd już za samą próbę nakłonienia widzów do uruchomienia tak zwanych szarych komórek należą się laury.

W sztuce „Wariat i zakonnica” występuje tylko, albo aż, dwoje aktorów: Beta Bójko i Paweł Hajnos, bowiem wcielają się oni w różne postaci, płynnie przechodząc od jednej do drugiej roli, w tak znakomity sposób, że widz nie może mieć wątpliwości, co do tego, czy aktualnie przemawia tytułowy Wariat, czyli poeta Walpurg, czy prowadzący jego historię choroby lekarz psychiatra. Podobnie rzecz się ma z odtwórczynią żeńskich wcieleń. Muszę przyznać, że gra aktorska zarówno Beaty Bójko, jak i Pawła Hajnosa (a może przede wszystkim właśnie jego) zapiera dech w piersiach. Niewątpliwie reżyser, choreograf i scenarzysta spektaklu, a tym samym twórca tego Teatru, Sylwester Biraga nie pomylił się, obsadzając tych dwoje młodych ludzi w głównych rolach.

Akcja spektaklu toczy się w zamkniętej, klaustrofobicznej celi szpitala dla umysłowo chorych „Pod zdechłym zajączkiem”. Choreograf, wspomniany wyżej Biraga, wykorzystując technologiczne nowatorskie rozwiązania, odtworzył w tak wiarygodny sposób warunki potencjalnego, zamkniętego pomieszczenia, w jakim zwykle przebywają osoby uznawane w obelżywy sposób za „wariatów”, że  odczuwa się niemal tę duszącą, tłamszącą, niepozwalającą oddychać atmosferę tego typu miejsca, zwłaszcza, że scena, na której dramat się rozgrywa jest niewielka, co jeszcze bardziej wpływa na empatyczne doznania widowni. Atmosferę tę podtrzymuje przeszywająca, porywająca muzyka Marka Żurawskiego.

Wystawiony przez Teatr Druga Strefa spektakl „Wariat i zakonnica” to znakomity, silnie oddziałujący na publiczność dramat psychologiczny, trzymający w napięciu niczym najlepszy thriller psychologiczny, bo w zasadzie to można go śmiało do tego gatunku zaliczyć. Przyznam, że mnie ukazana inscenizacja utworu Witkacego zachwyciła, dawno też nie widziałam tak świetnej gry aktorskiej, jak w wykonaniu Pawła Hajnosa. Jednak to sztuka przeznaczona dla określonego gremium widzów, nie każdy bowiem będzie w stanie zrozumieć pokrętny, zagmatwany tok myślenia osoby uznawanej za nienormalną, odstającej od wyznaczonych przez społeczeństwo norm. Forma wyrazu artystycznego spektaklu także pozostaje wymagająca i zmuszająca do głębokiej analizy, co z kolei może niestety skutkować pustymi miejscami na widowni (czego absolutnie nie życzę), gdyż obawiam się, że wiele osób może wybrać jakąś głupiutką komedyjkę (co niekiedy i istocie rozumnej też jest potrzebne). Chociaż mam szczerą nadzieję, że jednak ludzi myślących jest więcej.

Polecam spektakl „Wariat i zakonnica” – to znakomite psychologiczne studium umysłowego zniewolenia człowieka, jego zatracenia się w swoich obsesjach, zagubienia w labiryntach własnej niezmierzonej psychiki, a przy tym wyrazista krytyka stworzonej przez Zygmunta Freuda psychoanalizy.

Jowita Kubiak
(jowita.kubiak@dlalejdis.pl)

„Wariat i zakonnica”, Teatr Druga Strefa w Warszawie




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat