Pragnienie akceptacji w filmie „Rosalie”– recenzja

Recenzja filmu „Rosalie”.
Żarty o kobiecie z brodą śmieszą do momentu, gdy nas samych nie spotka ten problem. Opowieść o kobiecie zmagającej się z hirsutyzmem właśnie trafiła na ekrany polskich kin.

Reżyserka Stéphanie Di Giusto powraca z kolejną feministyczną opowieścią o  niezwykłej kobiecie, która wyprzedza swoje czasy. Akcja filmu toczy się w latach siedemdziesiątych XIX wieku w prowincjonalnej Francji. Abel, były żołnierz, ze względu na długi zgadza się poślubić Rosalie. Początkowo dziewczyna wydaje się istnym ideałem: skromna, nieśmiała, pracowita. Pierwsza noc odkrywa jednak tajemnicę, skrzętnie skrywaną przez dziewczynę. Nadmierne owłosienie utrudnia relacje między małżonkami, a Rosalie idzie o krok dalej, ujawniając swą przypadłość społeczeństwu. Jak sąsiedzi przyjmą tę wiadomość? Czy bohaterka spotka się z ostracyzmem?

„Rosalie” to opowieść o mozolnym budowaniu pewności siebie, walce z uprzedzeniami. Nadia Tereszkiewicz błyszczy na ekranie, dodając granej postaci hektolitry wdzięku i pewności siebie. Taka postawa w XIX wieku jest zdecydowanie czymś niecodziennym.  Stéphanie Di Giusto na podstawie rzeczywistych wydarzeń stworzyła opowieść o dziewczynie, która nie pasuje do otaczającego ją świata, która wymyka się konwenansom. Nie jest to jednak, jak mogłoby się wydawać, ponura historia o braku tolerancji. Przez większość filmu ludzie dość otwarcie przyjmują Rosalie, traktując ją jako ciekawostkę. Z czasem wszystko się zmienia, ale i nasi bohaterowie przechodzą widoczną przemianę, stają się silniejsi, bardziej świadomi.

Drugą płaszczyznę opowieści tworzy  Benoît Magimel w roli Abla, który musi zmierzyć się z nietypową sytuacją w małżeństwie, swoimi lękami i uprzedzeniami. Byłym żołnierzem miotają różnorodne uczucia. Czuje się oszukany, ale potrafi docenić to, co wniosła w jego dotychczasowe życie Rosalie. Okazuje się, że wbrew pozorom, oboje mają ze sobą sporo wspólnego, co pozwoli nawiązać im nić porozumienia, ale czy stworzyć prawdziwy związek?

„Rosalie” świetnie wpisuje się w bardzo popularny obecnie trend feministyczny. Chwilami jednak decyzje bohaterki były dla mnie niezrozumiałe, zwłaszcza przez pryzmat czasów, w których przyszło jej żyć. Zbytnia impulsywność potrafi czasami zaważyć na naszej przyszłości, o czym boleśnie przekonała się Rosalie. Odważna – jak najbardziej, naiwna – nie wykluczam. Całość uważam za całkiem zgrabnie skonstruowaną apoteozę samoakceptacji. Film, mimo kilku dramatycznych twistów fabularnych, ma wydźwięk pozytywny. Człowiek z natury nie karmi się uprzedzeniami, boi się inności, ale łatwo jest w stanie ją zaakceptować, a nawet polubić, zwłaszcza w zwiewnej i niezwykle wdzięcznej postaci wykreowanej przez Nadię Tereszkiewicz.

Anna Waszyliszyn
(anna.wasyliszyn@dlalejdis.pl)

„Rosalie”, reż. Stéphanie Di Giusto, obsada: Nadia Tereszkiewicz, Benoît Magimel, Benjamin Biolay, 2024, Galapagos Films




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat