Religia lekiem na całe zło?

Recenzja spektaklu „Prorok Ilja”.
Wystawiany przez Teatr na Woli w Warszawie spektakl „Prorok Ilja” to znakomity komediodramat bezlitośnie obnażający ludzką ciemnotę i tendencję do ulegania zaściankowym zabobonom.

Sztuka „Prorok Ilja” wystawiana przez warszawski Teatr na Woli, została osnuta wokół prawdziwych wydarzeń, rozgrywających się na terenach białostockiej wsi w okresie międzywojennym. Jednakże podczas oglądania spektaklu nasuwało się nieodparte wrażenie, że przedstawione tam wydarzenia rozgrywały się w bardzo odległych nam czasach (w swej pysze, uznawanej głównie przez nas samych, za tak zwaną inteligencję, osadzilibyśmy ją w okresie zaściankowego średniowiecza, ale bolesna prawda jest taka, że miało to miejsce stosunkowo niedawno, bo w ubiegłym wieku).

Historia z pozoru wydaje się być dość prosta. Otóż pewien człowiek, uznaje sam siebie, a w ślad za nim i jego pobratymcy, za pomazańca bożego, proroka. Wmawiając bliźnim, że posiadł nadzwyczajne zdolności uzdrawiające, które przekazał mu sam Bóg, nie zdaje sobie sprawy z siły oddziaływania takiego przesłania, zwłaszcza jej negatywnej strony. Wszyscy bowiem potrzebujemy od czasu do czasu wiary, zwłaszcza w cuda (których tak rzadko doświadczamy w realnym życiu). Toteż pragnienie to potęguje i realizuje analfabeta (podobnie jak cała wioskowa społeczność) Ilja, który naprawdę nazywał się Eliasz Klimowicz. Wykorzystał on typową dla ówczesnych czasów niepiśmienność i zabobonną naturę ludzi, przekonując ich, że koniec świata jest bliski, a co za tym idzie należałoby kontakt z samym stwórcą utrzymać na wysokim, pozytywnym poziomie, bo być może otworzy on dla nich (w swej łaskawości rzecz jasna) bramy raju wiekuistego, zamykając jednocześnie przerażające wrota piekielnych męczarni. Człowiek łatwo przyjmuje pewne „prawdy objawione”, wobec czego słowa „proroka” Ilji osiągają status świętych wśród licznych wyznawców. Los jednak bywa przekorny, o czym fałszywy prorok będzie mógł się przekonać na własnej skórze. Zdesperowany tłum za podszeptem jednego (szatańskiego?) głosu, podejmie rękawicę z bezlitosnym losem, wykrzykując mu prosto w twarz – oto nadszedł kolejny (acz zapowiadany) syn boży. Skoro pierwszy zbawił świat będąc umęczonym i ukrzyżowanym, to może i ten drugi powinien podzielić jego los? Nie będę zdradzała, jakie konsekwencje spowoduje w niespaczonych głębszą myślą umysłach wspomniana koncepcja, ale łatwo się domyślić...

Prorok Ilija” to znakomity komediodramat, zmuszający do dokonania wnikliwej analizy pogmatwanej natury ludzkiej (którą częstokrotnie odnajdujemy bardziej mroczną, bezwzględną i złą aniżeli byśmy przypuszczali i oczekiwali), jak również i refleksji odnośnie istoty religii (w tym przypadku prawosławnej, choć w moim odczuciu stanowi ona tutaj tylko pewną trampolinę do rozważań nad istotą wszelkiego rodzaju wierzeń, niezależnie od tego, jaką nadalibyśmy im nazwę). Niewątpliwie to sztuka tycząca wiary i konsekwencji z niej wynikających (zwłaszcza, gdy przybiera ona formę radykalną, skrajną, zmierzającą w kierunku fundamentalizmu). Nie sposób przeoczyć tutaj zwłaszcza podłoża psychologicznego rozgrywającego się dramatu, albowiem stanowi on, w moim odczuciu, najistotniejszy aspekt tej sztuki. Człowiek to przecież ogromnie skomplikowana jednostka, nieodgadniona, w której dobro i zło naprzemiennie przejmują stery nad tym „statkiem pijanym”, by posłużyć się metaforą zaczerpniętą od genialnego francuskiego poety Artura Rimbaud.

Niewątpliwie większość osób przeglądając listę aktorów występujących w spektaklu zwróci uwagę zwłaszcza na jedno nazwisko, a mianowicie Andrzeja Seweryna. Nic dziwnego, wszak to wybitny, niezwykle utalentowany artysta. W roli Proroka Iljii, tak jak można się było spodziewać, wypada znakomicie, potwierdzając swój doskonały kunszt aktorski. Niemniej jednak, mimo że to właśnie jego nazwisko stanowi swego rodzaju wabik, to nie ulega żadnej wątpliwości, że wszyscy aktorzy występujący w sztuce zasłużyli na ogromne oklaski. Perfekcyjnie oddali oni bowiem kreowane przez siebie postaci. Naprawdę szapo ba dla wszystkich aktorów!   

Warto pochwalić również wspaniałą reżyserię Ondrieja Spišáka i  surową, aczkolwiek przemawiającą do wyobraźni scenografię, stworzoną przez Františka Liptáka.

Polecam spektaklProrok Ilja” jako intrygujące spektrum ludzkich osobowości, bezlitośnie obnażające ciemnotę i zaściankowość towarzyszącą człowiekowi tak naprawdę niemal od zarania dziejów. Poza tym to rewelacyjne widowisko artystyczne.

Jowita Kubiak
(jowita.kubiak@dlalejdis.pl)

„Prorok Ilja”, Teatr na Woli, Warszawa




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat