„Selekcje. Jak szkoła niszczy ludzi, społeczeństwa i świat” – recenzja

Recenzja książki „Selekcje. Jak szkoła niszczy ludzi, społeczeństwa i świat”.
Krytyka obecnego modelu edukacji szkolnej staje się coraz popularniejsza i głośniejsza. Moim zdaniem to dobrze. Tylko czy chcemy sobie pozwolić na radykalizm?

Książka „Selekcje. Jak szkoła niszczy ludzi, społeczeństwa i świat” Mikołaja Marceli ukazała się w idealnym momencie – w okresie gorących, emocjonujących debat o zasadności obecnego modelu edukacji szkolnej. W mediach mówi się o konieczności zmiany kanonu lektur, godzin nauki, przedmiotów obligatoryjnych i fakultatywnych czy w ogóle podstawy programowej. Krytyce poddawane są także nacisk na zdawanie egzaminów kosztem zdobywania wiedzy, wystawianie ocen, sposób prowadzenia tradycyjnych lekcji.

Lubię ten temat. Uważam go za ważny i warty podejmowania – także przez osoby mające edukację szkolną dawno za sobą, w końcu to młodsze pokolenia będą w dużej mierze kształtować świat, w jakim przyjdzie nam żyć. Nie mam wystarczającej wiedzy ani kompetencji do proponowania własnych rozwiązań, natomiast zapoznając się z propozycjami osób mądrzejszych, opowiadam się po stronie tych, w których powodzenie wierzę. I jedno jest pewne: nie ma wśród nich żadnych kroków radykalnych, którym nie ufam, w które nie wierzę i które uważam za niebezpieczne. Takie zaś właśnie proponuje Marcela.

Autor „Selekcji…” bynajmniej nie zaleca zmiany modelu funkcjonowania szkoły. On optuje za zniesieniem szkoły jako takiej. Uważa, że człowiek uczy się poprzez zabawę i do niczego nie powinno się go zmuszać. Wówczas sam, czując naturalną dla naszego gatunku ciekawość i chęć poznawania, zacznie się edukować w tych obszarach, do których ma predyspozycje. I ot, wszyscy będą mądrzy w konkretnym zakresie, wyspecjalizowani w swojej pasji i szczęśliwi. Marcela wykazuje się przy tym ogromną wiarą w brak lenistwa, nieskrępowaną kreatywność i wrodzone dobro każdego człowieka. Moim zdaniem jest naiwny i krótkowzroczny. Za doskonały kontrargument dla jego propozycji – nt. edukacji, ale także pracy i gwarantowanej płacy minimalnej – uważam jedno z nowych nagrań opublikowanych na kanale Wojna Idei na YouTubie pt. „Czy rozdawanie pieniędzy może się opłacać?”. Zachęcam do obejrzenia.

Mój problem z propozycjami autora „Selekcji…” jest taki, że mamy zupełnie odmienne zdanie o przedstawicielach naszego gatunku i naturalnych instynktach. Uważam, że dziecko mające do wyboru zabawę i edukację rozumianą jako zabawa ukierunkowana na wiedzę „wartościową społecznie”, wybierze tę pierwszą. Mało kto zechce podjąć trud zdobywania wymagającej wiedzy, efektem czego będzie coraz mniej ludzi wykwalifikowanych w potrzebnych zawodach. Ponadto jeśli oceny są złe, a wiedzy nie powinno się weryfikować, na jakiej podstawie mamy wyłonić człowieka, któremu damy się zoperować? Bez ocen i dyplomów każdy zostanie lekarzem, prawnikiem, chemikiem – wykonawcą dowolnego zawodu.

Nie będę rozpisywała się na temat wszystkich zarzutów, które mam wobec propozycji Marceli. Zakończę stwierdzeniem, że mimo iż wskazał mi kilka ciekawych kwestii do rozważenia – na przykład edukację rówieśniczą, uczenie oddolne czy demokratyczne wybory programu nauki – w miażdżącej większości się z nim nie zgadzam. Radykalne rozwiązania uważam za zupełnie nietrafione i szkodliwe.

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

M. Marcela, „Selekcje. Jak szkoła niszczy ludzi, społeczeństwa i świat”, Znak, Kraków, 2021.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat