„Śmierć na Wenecji” - recenzja

Recenzja książki „Śmierć na Wenecji”.
Klimatyczny i urzekający kryminał retro, w którym pewna dociekliwa mieszkanka Krakowa próbuje odkryć, kto przyczynił się do śmierci utalentowanego kompozytora.

„Śmierć na Wenecji” to jedna  z tych książek, przy której ciężko się nudzić. W każdym rozdziale tej pozycji wydawniczej naprawdę sporo się dzieje.  Przyczynia się do tego z pewnością główna bohaterka utworu: pełna werwy żona krakowskiego profesora Zofia Szczupaczyńska, której ogromną radość i satysfakcję sprawia rozwiązywanie zagadek kryminalnych. A te pojawiają się niespodziewanie. Ot, choćby  w osobie mężczyzny, którego ciało zobaczyła w rzece z okna swojego mieszkania podczas powodzi, która w 1903 roku nawiedziła miasto Kraków. Jakby tego było mało, już w prologu powieści, w dramatycznych okolicznościach, ginie pracownica głównej bohaterki. A to tylko początek wydarzeń motywujących energiczną, bystrą i upartą panią Szczupaczyńską do działania. A jest to kobieta, która  nie byłaby sobą, gdyby nie zaangażowała się w stu procentach w wyjaśnianie ciekawiących ją  niezmiernie tajemniczych i nietypowych zdarzeń. „Czasy się zmieniają,  a pani zawsze ma trupa pod domem”.

„Śmierć na Wenecji” to świetnie napisana, skupiająca uwagę czytelnika książka, którą czyta się szybko, z zainteresowaniem i uśmiechem na twarzy. Duża w tym zasługa wciągającej fabuły, wyrazistych bohaterów, epoki  historycznej, w której żyje samowolna pani detektyw oraz miejsca akcji, którym jest miasto Kraków. Kolejne rozdziały kryminału dostarczają doborowej rozrywki czytelniczej, przenosząc czytelnika do  początków XX wieku; czasów, które, jak udowadnia „Śmierć na Wenecji”, idealnie nadają się do tego, aby umiejscowić w nich kryminał retro. Publikacja wydawnictwa Znak opisująca zwariowane perypetie profesorowej Szczupaczyńskiej to utwór, który ma szansę podbić serca tysięcy miłośników powieści detektywistycznych. Już po samych tytułach rozdziałów można bowiem  poznać, że jest to pozycja nietuzinkowa.

Kto skusi się na lekturę tej książki, spędzić może czas nie tylko na dowiadywaniu się coraz to nowych szczegółów o poczynaniach przedsiębiorczej  i kreatywnej śledczej z Krakowa, ale i na przemierzaniu razem z bohaterką ulic młodopolskiego Krakowa, by poczuć klimat grodu Kraka sprzed stu dwudziestu lat. „Śmierć na Wenecji” to książka, po którą warto sięgnąć, gdy przyciągają nas kryminały porywające swoją treścią; które bawią, intrygują i zapadają w pamięć, pozwalając zrelaksować się przy lekturze. Polecam.

Iwona Trojan
(iwona.trojan@dlalejdis.pl)

Maryla Szymiczkowa, „Śmierć na Wenecji", wydawnictwo Znak, Kraków 2023




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat