Triumf Bogusława Lindy i jego spektaklu w Łodzi

Recenzja spektaklu „Merylin Mongoł”.
Spektaklem „Merylin Mongoł” Bogusław Linda podbił serca łódzkiej widowni podczas Festiwalu Łódź Czterech Kultur.

Merylin Mongoł” to znakomita sztuka uznanego, współczesnego, rosyjskiego dramatopisarza i reżysera Nikołaja Kolady. Na deskach rodzimych teatrów wystawiono ją parokrotnie. Najwyraźniej swoistą siłę przyciągania do trudów ludzkiej egzystencji ukazanej przez wspomnianego twórcę, wykazuje (w dalszym ciągu, pomimo że zmarł w 1945 roku) Stefan Jaracz, albowiem dwa teatry jego właśnie imienia –  łódzki oraz warszawski Ateneum, pokusiły się o jej wystawienie. O ile jednak łódzka sztuka już zeszła z afisza, o tyle ta ze stolicy święci swe triumfy. Mało tego – z sukcesem podbiła łódzką widownię, tłumnie zgromadzoną w ogromnej hali Łódzkiego Centrum Filmowego podczas tegorocznego Festiwalu Łódź Czterech Kultur. Zapewne nie bez znaczenia pozostawała tutaj wspaniała interpretacja utworu, jakiej dokonał intrygujący reżyser (przez większość z nas kojarzony z filmem, ale po tej drugiej stronie, tj. przed kamerą) – Bogusław Linda. Naszym owacjom na stojąco nie było więc końca. Szapo ba panie Linda!

Nie sposób nie wyróżnić także wspaniałych aktorów: Agaty Kuleszy, Olgi Sarzyńskiej, Marcina Dorocińskiego i Dariusza Wnuka. Z naturalną niejako swobodą wcielili się oni w z pozoru dość prostolinijne i nieskomplikowane postaci. Psychologiczna głębia rozgrywającego się dramatu nie mogła jednakże umknąć żadnemu widzowi, zwłaszcza że dojmująca pustka, brak perspektyw i depresja, leczona dużą dawką alkoholu, to stany, których wielu z nas doświadczyło bądź doświadcza, chociaż rzadko (nawet przed samymi sobą) się do tego przyznajemy.

Akcja omawianej sztuki dzieje się w małym prowincjonalnym miasteczku (rosyjskim, ale przecież równie dobrze mogłaby mieć miejsce w Polsce, czy też w każdym innym kraju europejskim, który zasłania się opinią „trzeźwego” – wskazując, że „takie rzeczy” to tylko w Rosji się dzieją, spuszczając tym samym kurtynę milczenia na typowo ludzkie dramaty, w tym i alkoholizm, mający częstokrotnie swe podłoże w przygnębiającej rzeczywistości). To w zasadzie historia dwóch sióstr – Olgi (rewelacyjna Olga Sarzyńska) i Iny (genialna, zasługująca na najwyższe laury Agata Kulesza). Każda z nich na swój sposób radzi sobie z tragizmem własnego położenia – pierwsza wdając się w niepotrzebny romans z brutalnym sąsiadem (przekonujący Marcin Dorociński), druga szukając pocieszenia w butelce wódki. Pewną nadzieją napawa obie kobiety przyjazd intelektualisty z miasta – Aleksy`ego (świetny Dariusz Wnuk). Upatrują w nim swego rodzaju bohatera, który zabierze je (a właściwie, to „ją”, bo żadna z nich nie zawraca sobie głowy tą drugą), gdzieś daleko, do innego, lepszego świata, gdzie nie będą musiały wdychać smrodu małomiasteczkowych oparów i ciemnoty. Niestety czasy mężnych herosów dawno już minęły, o czym dobitnie Kolada nam przypomina (by nie powiedzieć wprost, że tą prawdą okłada nas, niczym pięścią w nos, udowadniając, że nie ma tu miejsca dla naiwnych romantyków).

Merylin Mongoł” to bardzo dobry spektakl, aczkolwiek, jak już wzmiankowałam, niepozbawiony goryczy (rozumianej jako część ludzkiej egzystencji, cena, jaką trzeba ponieść za sam fakt, że przyszło się na świat w tym, a nie innym miejscu, w takiej, a nie innej rodzinie). Trzeba przyznać, że wybornie (jeśli można użyć takiego sformułowania w stosunku do tak patowej sytuacji, jakiej doświadczają bohaterowie tego dramatu), Nikołaj Kolada potrafi ująć społeczno-psychologiczne podłoże warunkujące ludzki byt. Inną sprawą pozostaje, że przekornie dramaturg, za pośrednictwem Aleksy`ego podważa wartość, jaką niesie ze sobą wybitna literatura dla tak zwanych zwykłych ludzi. Można tutaj odnaleźć i pewne wpływy Fiodora Dostojewskiego, a w głównej mierze jego „Zbrodni i kary”. W obu przypadkach, inteligencja i wykształcenie zastawiają pułapkę na tego, kto szczyci się owymi przymiotami. Mimo że nie do końca potrafię zgodzić się z tego typu interpretacją odnośnie znaczenia literatury, to nie zmienia faktu, że spektaklMerylin Mongoł” powinien stanowić obowiązkowy punkt dla wszystkich miłośników sztuki. W szczególności polecam propozycję warszawskiego Teatru Ateneum w doskonałej reżyserii Bogusława Lindy.

Jowita Kubiak
(jowita.kubiak@dlalejdis.pl)

„Merylin Mongoł”, reż. Bogusław Linda, produkcja Teatru Ateneum im. Stefana Jaracza w Warszawie, wystawiona podczas Festiwalu Łódź Czterech Kultur




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat