Brzmi to obłędnie. Im więcej produktów bogatych w ujemne kalorie zjemy, tym bardziej będziemy chudnąć. Mimo, że termin też brzmi trochę magicznie, istnieje naprawdę. Ale czy ujemne kalorie rzeczywiście działają?
Jest wiele teorii i legend, które krążą wokół tego tematu, ale dziś postaramy się skupić na faktach. Na różnych forach można spotkać specjalne listy składników i produktów, które posiadają te mistycznie brzmiące ujemne kalorie. Są to między innymi selery, arbuzy, melony, rzodkiewki, papryki, szparagi, marchewki, cytryny i czosnek. Gdyby rzeczywiście można było oprzeć swoją dietę wyłącznie o produkty, których wartość energetyczna jest niższa od energii którą organizm musi wydatkować aby je odpowiednio strawić, odchudzanie stałoby się banalnie proste. Tak ogromna rewolucja w dietetyce otworzyłaby nowe możliwości dla milionów osób, które cierpią z powodu nadwagi lub otyłości.
Niestety, trzeba zejść na ziemię i podejść do tego tematu na chłodno. Nie jest możliwe – bez narażania się przy tym na deficyty witaminowe, minerałowe i odżywcze – by z powyższych składników skomponować zdrową dietę. Ograniczenie ilości produktów w naszej diecie w sposób tak radykalny byłoby poważnym zagrożeniem dla naszego zdrowia. Oczywiście produkty, które zawierają ujemne kalorie częściej lub rzadziej pojawiają się na naszych talerzach. I bardzo dobrze, ponieważ zawierają w sobie wiele cennych składników odżywczych. Nie sprawi to jednak, że nasze ciało w magiczny sposób zacznie tracić niechciane kilogramy.
Radykalne diety, które często kuszą prostotą i szybkimi efektami często nie pozostają obojętne dla naszego zdrowia i dewastują nasz organizm. Zamiast iść na skróty, zdecydowanie lepsze będzie zastosowanie odpowiedniej diety, bogatej w pełnowartościowe produkty spożywcze, i połączenie tego z codziennymi ćwiczeniami. Dzięki temu zyskamy pewność, że efekty nie tylko będą zadowalające, ale też zostaną z nami na stałe, bez tak zwanego efektu jojo.
Weronika Skwarek
(weronika.skwarek@dlalejdis.pl)
Fot. freepik.com