„Znajdziesz mnie w cieniu guayacán” – recenzja

Recenzja książki „Znajdziesz mnie w cieniu guayacán”.
"Zawsze chodzi o wojnę i miłość. Na przestrzeni czasu zmieniają się tylko ludzie i ich bieżące interesy. Reszta wygląda mniej więcej tak samo".

Od jedzenia oczekuję, aby zaspokajało głód, ale było smaczne; a od sagi historycznej, aby była długa, ale czytała się szybko. I taką sagę napisał właśnie Zbigniew Zborowski, której pierwszy tom - „Spotkajmy się nim przyjdzie zima” – zrobił na mnie, mimo kilku niedociągnięć, ogromne wrażenie. Z niecierpliwością zaczęłam czytać kontynuację tej pasjonującej i wielowątkowej historii i… nie rozczarowałam się! Powiem więcej – uważam, że część druga jest znacznie ciekawsza i bardziej dopracowana. Podczas czytania nie czułam się znużona; co więcej nie miałam wrażenia „chaotyczności”, które od czasu do czasu pojawiało się w tomie poprzednim. Albo autor okiełznał fabułę, albo to ja po prostu przyzwyczaiłam się do mnogości postaci i licznych wątków, które niczym nitki plączą się i błądzą, by w jakiś niesamowity sposób trafić do głównego kłębka, którym jest niepozorna, carska moneta.

„Znajdziesz mnie w cieniu guayacán” to kontynuacja perypetii bohaterów pochodzących z trzech rodów – Młynarskich, de Ville i Zaporewiczów – rzuconych w wir historii. Losy przedstawicieli tych rodzin wydają się momentami nierealne, momentami „magiczne”, a zbiegi okoliczności – wręcz nieprawdopodobne. Mimo wszystko historię czyta się tak rewelacyjnie, że nie sposób się od niej oderwać. Podobnie jak w poprzedniej części – mamy narrację z przeszłości i tą współczesną. Oczywiście zawsze w książkach tego typu wolę narrację  historyczną, jednak tutaj ta współczesna również bardzo mi się podobała. Wątek Moniki Wilczyńskiej i jej walki o dziecko był, mam wrażenie, wyraźniej zaznaczony, co również uważam za duży plus. W pierwszej części tego mi właśnie zabrakło.

Tym razem autor zabierze nas w podróż i do Francji z lat 50-tych; i do peerelowskiej Polski, i do islamskiego Maroka. Będziemy też w Stanach Zjednoczonych, w Wietnamie, w Turcji. Autor z dbałością o szczegóły opisuje kolejne perypetie potomków Oleńki i Jana, nie oszczędza swoich bohaterów, rzucając ich w wir historycznych wydarzeń. Autor sprawnie operuje wątkami, konsekwentnie buduje fabułę i nie pozostawia złudzeń, co do tego, że powstanie trzecia część. Myślę, że będzie musiała, gdyż wiele wątków nie znalazło rozwiązania. Mnie, jako miłośniczkę sagi, niezmiernie cieszy ta perspektywa, gdyż bardzo polubiłam styl pana Zborowskiego.

„Znajdziesz mnie w cieniu guayacán” to książka bardzo rozbudowana, ale – jak dla mnie – totalna i kompletna. Myślę, że zachwyci nie tylko miłośników historii, ale miłośników dobrej literatury w ogóle. Autor posiada niezwykłą umiejętność snucia historii; wie jak zainteresować czytelnika, który pragnie odkryć tajemnicę pewnej złotej monety…

Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)

Zbigniew Zborowski, „Znajdziesz mnie w cieniu guayacán”, Czarna Owca, Warszawa, 2021.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat