„Bielszy odcień śmierci” - recenzja

Recenzja książki „Bielszy odcień śmierci”.
Na pierwszy rzut oka, sytuacje nie są ze sobą powiązane. Z czasem można jednak odkryć, że pokrętny umysł potrafi stworzyć coś wyjątkowego, co zaskakuje na każdym kroku. Odważysz się przeczytać?

Fabuła książki skupia się na zimowej aurze roku 2008. Opisuje dwie historie, które pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego. Młoda kobieta stara się rozwijać w swoim zawodzie. Pani psycholog dostaje pracę w nietypowym miejscu. Zakład psychiatryczny dla przestępców to nieciekawa placówka, ale na pewno pełna wyzwań oraz dająca możliwość szlifowania zawodu. Piękne Pireneje na pewno dodadzą uroku pracy.

W tym samy czasie dochodzi do kilku zbrodni, a pierwszą ofiarą jest... koń! Martin Servaz musi wejść na wyżyny umiejętności i zmierzyć się z godnym siebie przeciwnikiem. Morderca jest przebiegły oraz bardzo dokładny. Komendant wpadnie w wir intryg, które mogą skończyć się różnie. Czy uda mu się złapać mordercę? Jaki będzie następny krok przestępcy? I co z tym wszystkim ma wspólnego świeżo upieczona Pani psycholog?

Nowe wydanie książki z 2012 zajechało do mnie do domu. Od jakiegoś czasu przyglądałam się całej serii, ale nie było pierwszego tomu – bez sensu zaczynać. A teraz jest! U mnie! Biało -niebieskie cudo, na które myślałam, że jestem gotowa. Okazało się jednak inaczej, bo Bielszy odcień śmierci wprowadza w świat poplątanych wątków. Z pozoru nic tu nie ma sensu, póki nie nastąpi przełom, żarówka się nie zapali, a ja siedzę z otwartą buzią i nie wiem co się stało.

Przechodząc do samej treści - trzeba ją traktować z lekkim dystansem oraz w dwojaki sposób. Opisy są naprawdę ciekawe, szczególnie na początku. Wprowadzają czytelnika do wykreowanego świata i dają najważniejsze informacje. Potem zaczyna się dziać coś, czego mój mózg do końca nie ogarnął. Autor tak miesza wątkami, linią czasową i bohaterami, że idzie się zgubić. Środek powieści to istny labirynt dla czytelnika. Zostaje wodzony za nos. Pod koniec akcja się zagęszcza, ale to nie zmienia faktu, że autor rozłożył jej tempo nierównomiernie. A dlaczego trzeba traktować dwojako? Ponieważ zabieg zastosowany przez Bernarda Miniera jest dobry i zły. Dobry, bo czytając nie można przewidzieć co się zaraz stanie, kto jest zabójcą. Pojawia się element zaskoczenia, tak bardzo wyczekiwany w kryminałach. Zły – wielka frustracja, kiedy najpierw czyta się o jednej sytuacji, za chwilę wskakuje druga, a następnie znowu wracamy do tej pierwszej. Autentycznie nie idzie czasem ogarnąć treści.

Do tego ilość bohaterów potrafi przyprawić o ból głowy. Pojawiają się znikąd i nie wnoszą wiele do książki. Nie inaczej jest ze zbędnymi opisami jakiś miejsc. Ja wiem, że twórca chciał wprowadzić w klimat, ale gdyby odpuścił sobie jedną czy drugą miejscówkę, to lektura na pewno by na tym nie ucierpiała. Główny bohater jest za to postacią bardzo dobrze wykreowaną. Można się z nim utożsamiać. Ma wiele cech, które dają wrażenie realności komisarza. Polubiliśmy się.

Bielszy odcień śmierci to naprawdę dobra powieść, która niestety nie uchroniła się przed wadami. Jestem osobą, której przeszkadzają powroty w tekście i szukanie sensu. W tym przypadku nie było to aż tak nachalne. Może dlatego nie skreśliłam dzieła podczas czytania. Kiedy przejdzie się przez nieszczęsny środek, autor nagradza czytelnika naprawdę ciekawymi rozwiązaniami. Warto dla nich się trochę pomęczyć. Polecam, jeśli potrafisz przedrzeć się przez meandry lekkiej nudy. Jeśli nie  - nie ma co się męczyć. Jest to książka dla szukających mroku, ciekawych opisów, zimowej aury i dreszczyku emocji. Tego ostatniego na pewno nie brakuje. Dobrej klasy kryminał. Czas na drugi tom?

Katarzyna Gnacikowska
(katarzyna.gnacikowska@dlalejdis.pl)

Bernard Miner, Bielszy odcień śmierci, Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o., Poznań, 2017




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat