Od samego początku książka Deborah Levy była dla mnie pewną zagadką. Biała okładka z ubogim rysunkiem meduzy pływającej w morzu nie mówiła mi zupełnie nic. Tytułowe gorące mleko budziło taki ogrom skojarzeń, że trudno było się domyśleć, w jakim dokładnie kontekście mogła użyć tego sformułowania sama autorka. Nie pozostało mi nic innego, jak strona po stronie powoli zacząć odkrywać tajemniczy literacki świat.
Jest 2015 rok. Dwudziestopięcioletnia Sofia Papastergiadis i jej matka przybywają do Hiszpanii, aby szukać ratunku dla schorowanej Rose. Kobieta cierpi na trudny do zdiagnozowania paraliż. Klinika Gómeza wydaje się być dla nich ostatnim ratunkiem i nadzieją na wyleczenie. Młoda Sofia, przykuta niejako razem ze swoją matką do jej wózka inwalidzkiego, kompletnie nie umie odnaleźć się w życiu. Jak sama siebie określa, jest prymitywną osobą – skończyła studia na kierunku archeologicznym, ale nie pracuje w zawodzie. Jest marną kelnerką w kawiarni, zagubioną w trudnej rzeczywistości swojego życia. Czy zdoła sobie poradzić z ciążącą nad nią relacją i czy w końcu odnajdzie siebie?
Już na samym początku powiem szczerze, że trudno mi tak do końca obiektywnie ocenić tę książkę. Nie będę ukrywać, że w postaci Sofii w pewnym sensie odnalazłam siebie i razem z nią przeżywałam kawałek po kawałku jej trudną relację z matką. Niemniej jednak oprócz wielkiego ładunku emocjonalnego książka zachwyca językiem i kunsztem literackim. Przez kolejne strony powieści można niemalże płynąć – gdy już zacznie się ją czytać, nie można się od niej oderwać. Bez względu na to, jak w Waszym przypadku wyglądają Wasze rodzinne wspomnienia, czy są trudne, czy wręcz przeciwnie – idealnie wpisują się w słowo „szczęście”, przejście tak kamienistej drogi życia razem z Sofią może nas otworzyć na nasze własne „ja”. Uświadomienie sobie kilku podstawowych rzeczy, które często pojawiają się w naszej rzeczywistości, a tak rzadko są przez nas zauważane, jest naprawdę czymś bezcennym. Czasami właśnie spojrzenie na świat z perspektywy innej osoby lub chociażby literackiej bohaterki może zapoczątkować małą rewolucję w naszym życiu.
Powieść poruszająca trudne tematy macierzyństwa, tożsamości, odnajdywania swojej własnej drogi życiowej jest czymś, nad czym zawsze warto się zatrzymać choć na jakiś czas i przeżyć chwile autorefleksji. Być może i komuś z Was postać zagubionej Sofii pomoże na nowo odnaleźć siebie. Życzę Wam tego z całego serca!
Katarzyna Kubiak
(katarzyna.kubiak@dlalejdis.pl)
Deborah Levy, „Gorące mleko”, Wydawnictwo Znak 2017