„Krew” - recenzja

Recenzja książki „Krew”.
Makabryczna sprawa w przerażająco dobrej odsłonie? Czyli pytanie o to, z czym tym razem zmierzyli się Deryło i Haler, a czytelnicy wraz z nimi.

Lubię kryminały, jednak im ich więcej na rynku, tym bardziej robię się wybredna. Długo twierdziłam, że cenię sobie Skandynawów i Polaków, jednak ostatnio mam wrażenie, że wielu autorów albo spoczęło na laurach albo – tych nowszych – próbuje grzać się w sławie wielkich nazwisk, które przetarły szlaki. Tomy któreś z kolei obecnie budzą moją wątpliwość, bo albo wychodzą jako „kolejny świetny...”, albo „ale to już było”. Pytanie, co z „nowym Czornyjem”, a więc ponoć najbardziej makabryczną sprawą z cyklu o komisarzu Deryle?

W przerażających okolicznościach zostaje zamordowana kobieta. W miejscu kaźni zabójca pozostawia upiorną wiadomość. Czy jej adresatami są śledczy? A może bezpośrednio komisarze Deryło i Haler? Krąg podejrzanych szybko się rozszerza i obejmuje nawet funkcjonariuszy lubelskiej komendy. Nikt nie jest wolny od podejrzeń ani od niebezpieczeństwa. Zdaje się, że zabójca zaczyna kolejne polowanie.

Na brutalność czekać nie trzeba, bo książka ma już początek mocny. Dynamiczny rozwój wydarzeń i kolejne zgony zostały opisane w sposób bardzo wyrazisty. Umiejętne operowanie językiem, a także dozowanie emocji sprawiły, że łatwo się wciągnąć. Przez książkę z łatwością i zainteresowaniem dosłownie się pędzi. Dramatyzmu i krwi było dużo, a jednak nie doszukałam się w tym przesady. Szczegółowe opisy wyszły intrygująco, nie zaś odrzucająco. Uważam to za ogromny plus. Zarówno śledztwo, jak i wątki bardziej osobiste Deryły i Haler do końca trzymały w napięciu. Nie było wprawdzie przypomnienia, a jedynie kontynuacja – to dla niektórych może wydać się wadą. Tym bardziej, że cała narracja o głównych bohaterach nieco się zmienia. Zakończenie nie jest jasne, a urwane. Łatwo się domyślić, że więcej dowiemy się w kolejnym tomie, niemniej ja czułam niedosyt. Właśnie jakby kawałka powieści zabrakło. Miałam wrażenie, że Czornyj nie do końca wie, czy wciąż trzymać się gatunku kryminalnego. Może wyjść z tego coś ciekawego, jednak to jeszcze nic przesądzonego. Być może też jedynie moje wrażenie.

Niemniej, fani serii na pewno otrzymają to, na co liczyli. Czy coś ponadto? Możliwe, że część z nich. Autor wydaje się zmierzać w brutalniejszym, mroczniejszym kierunku. Mnie to odpowiada, jednak nie każdemu może. „Krew” uważam za książkę wartą przeczytania przez lubujących się w bardziej makabrycznych kryminałach, a lekturę obowiązkową dla wielbicieli serii.

Kinga Żukowska
(kinga.zukowska@dlalejdis.pl)

Max Czornyj, „Krew”, Wydawnictwo Filia, 2021.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat