„Marzyciel” – recenzja

Recenzja książki „Marzyciel”.
Reymont w powieści godnej Dostojewskiego. Książka autorstwa pisarza, którego upodobaniem są powieści o ludowych wartościach takich jak „Chłopi” czy postęp i nowoczesność jak „Ziemia Obiecana”.

Jest początek XX wieku, polskie miasteczko gdzieś na południu, kapitalizm powoli wypiera szlacheckie porządki. Panowie zostają bez pieniędzy, bogacą się natomiast dawni służący. Główny bohater powieści, kolejowy kasjer i zdegradowany szlachcic zmęczony pracą i całym swoim życiem, ucieka w marzenia o zupełnie innym świecie, o wielkich podróżach, o cudownych miastach i powoli je realizuje. Reymont z ogromnym talentem potrafi opisać najdrobniejsze elementy przedstawianej rzeczywistości, równocześnie ukazując szeroki przekrój społeczny. Goście w poczekalni dworcowej są zapisem całej hierarchii, całego polskiego patrzenia na siebie i na otaczającą ich rzeczywistość. Jest to zapis uważnego i dociekliwego obserwatora.

Józio to bohater standardowych książek kolejowych. Jest bardzo ambitnym i pracowitym realistą, który marzy o wyrwaniu się do wielkiego świata pełnego postępu i nowoczesności. Zamiast realizować swoje zamierzenia siedzi codziennie w kasowym okienku i pracuje jak automat użalając się nad sobą przy alkoholu. Formą spełniania swoich marzeń jest ucieczka w stronę fantazji, gdzie główny bohater odwiedza Warszawę, Wiedeń czy Monachium. Cały paradoks polega na tym, że Józio nie może opuścić swojego codziennego życia, do którego jest przywiązany. Ma tyle możliwości i okazji do spełnienia swoich marzeń! Wystarczy, aby wsiadł do pociągu i zwiedził miasta, o których zawsze marzył, on jednak żyje jak w klatce. Dużą przeszkodą jest również brak środków potrzebnych na podróże. Któregoś razu, wbrew swoim zasadom, wykrada pieniądze z kolejowej kasy i kupuje bilet do Paryża. Wydając pieniądze na różne rozrywki, nie spełnia swoich oczekiwań i cały czas ma świadomość tego, że zrobił źle, a wszyscy wokół niego wiedzą, co uczynił. W końcu nie znajdując wybawienia swojego błędu, Józio ginie pod torami pędzącego pociągu.

Reymont udowadnia nam w tym momencie, że im bardziej pożądamy nowoczesnych rozwiązań i bardziej zatracamy się w postęp, tym bardziej się zniewalamy. Człowiek staje się wtedy marionetką w pędzącym postępie nowych technologii. Kluczowym elementem całej tej historii jest naturalizm stosunków międzyludzkich. Książka jest wartościowa, ale miejscami przestarzałe elementy mogą utrudniać, a nawet irytować podczas czytania. Powieść polecam zatem przede wszystkim miłośnikom Reymonta.

Ewelina Makoś
(ewelina.makos@dlalejdis.pl)

Władysław Reymont, „Marzyciel”, Wydawnictwo MG, Kraków, 2021.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat