„Popchnij mnie” – recenzja

Recenzja książki „Popchnij mnie”.
Nie zawsze skok na głęboką wodę może pomóc zmierzyć się z przeszłością.

Na słonecznych Wyspach Kanaryjskich popularnym sportem staje się tak zwany balkoning, polegający na skoku z położonego dość wysoko hotelowego balkonu do basenu. Rokrocznie sport ten zbiera ogromne śmiertelne żniwo. Tak dzieje się i tym razem: w hotelu Maria Verde ginie w ten sposób jeden z wczasowiczów. Problem jednak w tym, że nie wszyscy są skłonni uwierzyć, że śmierć ta jest dziełem splotu niefortunnych zdarzeń. Właściciel hotelu ma nie lada kłopot i zwraca się o pomoc do jednego z turystów, Polaka, Janusza Kastrata. Sam Janusz nie jest jednak zadowolony z powierzonego mu zadania, gdyż przyjechał on tam w zupełnie innym celu. Dreszczyku emocji przysparza również fakt, iż kluczem do rozwiązania zagadki tajemniczej śmierci jednego z turystów może okazać się osoba z dalekiej przeszłości Kastrata. Kto zabił? I jak zagmatwana okaże się ta historia?

„Popchnij mnie” wpisuje się w popularny w social mediach trend pod nazwą #challenge, którym zainteresowanie jest coraz szersze, nie tyko wśród młodzieży, lecz również wśród starszych osób pragnących niejednokrotnie tym młodszym zaimponować. Wszystko opiera się na tym, że im coś bardziej niebezpieczne, głupsze, czy śmieszniejsze, tym większy rozgłos i poklask otrzyma autor. Challengem może być dosłownie wszystko i na tym właśnie w głównej mierze polega jego fenomen, ponieważ nieważne jest tak naprawdę co zostanie wrzucone do internetu, ważne, by zrobiło się o tym głośno. I tak właśnie jest w przypadku balkoningu. Pomimo niebezpieczeństwa i niejednokrotnie przykrych konsekwencji, jakie za sobą niesie, stał się on modny i niesamowicie popularny w hotelach na Wyspach Kanaryjskich. Śmiałków nie odstrasza wizja śmierci czy trwałego kalectwa. Najważniejsza jest dobra zabawa i chęć zaimponowania innym.

Mnie osobiście mocno zaintrygował opis książki i dlatego zdecydowałam się sięgnąć po tę właśnie pozycję nieznanego mi wcześniej autora. Książka Pawła Olearczyka należy do serii komedii kryminalnych i tak moim zdaniem powinna pozostać sklasyfikowana, ponieważ sam kryminał to nie był, a i czytelnik nie miałby tak wygórowanych oczekiwań wobec powieści. Jest przyjemnie napisana, momentami wybitnie zabawna, ale też prowokuje do niejednej refleksji. Chwilami jednak miałam wrażenie, że skupiam się nie na głównych wątkach, a na tych mnogich pobocznych. Sama postać Janusza Kastrata też niezbyt przypadła mi do gustu i to w sumie przez jego osobliwe zachowanie książka wydawała mi się momentami nudna, przewidywalna, a nawet irytująca. Całość jednak oceniam mocno na plus. Sam pomysł i zarys powieści bardzo przypadł mi do gustu, jest oryginalna, zaskakująca i naprawdę trzyma w napięciu. Nic nie jest tam takie, jakie mogłoby się wydawać i czytelnikowi na pewno przysporzy mnóstwo rozrywki, gdy próbował będzie odnaleźć zabójcę szybciej niż główny bohater. W ostatecznym rozrachunku polecam tę pozycję wszystkim miłośnikom gatunku, jednak proszę nie nastawiać się na mroczny kryminał, a bardziej na powieść kryminalną z dużą dawką humoru i sarkazmu.

Marcelina Nalborczyk
(marcelina.nalborczyk@dlalejdis.pl)

Paweł Olearczyk, „Popchnij mnie”, Gdynia, Wydawnictwo Novae Res, 2020r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat