Mężczyzna wynajmuje mieszkanie. Nigdzie nie wychodzi, zakupy robi przez internet, rozkłada statyw aparatu fotograficznego przed oknem i planuje fotografować mieszkańców bloku naprzeciwko. Postanawia również obserwować żonę, którą porzucił. Początkowo ich małżeństwo było sielanką, niczym nieprzerywanym pięknym snem. Ona tak cudnie niedoskonała i on, zamiast awantur robiący zdjęcia. Ich relacja jest z pewnością toksyczna, gdyż występuje tutaj przemoc psychiczna, znęcanie się. Widać, że mamy do czynienia z człowiekiem z zaburzeniami psychicznymi; być może cierpi on na jakiś rodzaj psychozy; popadł w depresję, a jednocześnie chce on manipulować, dominować i sprawować kontrolę nam życiem swoim i jej.
To nie będzie dla mnie prosta recenzja; podobnie jak książka, która nie była dla mnie prosta ani w czytaniu, ani w odbiorze. Proza Zośki Papużanki jest na pewno bardzo specyficzna, a grono jej odbiorców wąskie. Ja osobiście się tą książką po prostu zachłysnęłam i ciężko jest mi jednoznacznie ją sklasyfikować i ocenić. Na plus można zaliczyć na pewno piękny język oraz bezpardonowe obnażanie ludzkiej natury, dogłębne zanurzanie się w niedoskonałościach psychiki człowieka. Jednocześnie autorka ukazuje nam, jak bardzo zakotwiczone w nas niedomówienia deprymują nasze dalsze postępowania i potrafią zniszczyć misternie budowany przez nas świat. W książce brakuje akcji, można ją więc traktować zupełnie jednowymiarowo lub pochylić się zarówno nad postacią mężczyzny, jako osobowości zaburzonej, jak i nad jego relacją z byłą już żoną. Styl autorki to na pewno mocno zarysowany detalizm, w którym każdy gest, wypowiedziane lub nie słowo, oddech, czy przedmiot ma wyraźne miejsce, a każdy detal, niekiedy zupełnie niezauważalny dla każdego z nas, tworzy misterny świat.
Ja osobiście nie do końca polubiłam się z tym rodzajem prozy. Nastawiłam się do tej książki bardzo pozytywnie, chciałam na własnej skórze przekonać się jakim językiem włada Zośka Papużanka i jak kreuje fabułę i swoich bohaterów. Jednak już wiem, że jej specyficzny warsztat pisarski nie jest dla mnie, co nie znaczy osobiście, że nie znajduje ona grona przychylnych sobie odbiorców. W zasadzie z czystym sumieniem można stwierdzić, że z tej książki da się wynieść kilka dobrych rzeczy, ale niestety ja nie szukam w książkach tak skomplikowanej formy. Dla mnie była ona nijaka, trochę za bardzo skomplikowana, momentami niepotrzebnie przerysowana i zawiła. W każdym momencie tej książki należy mocno się nad nią zastanawiać. Nie jest to na pewno typowy „odmóżdżacz”, który czyta się jednym tchem, a w następnej chwili zupełnie się o nim zapomina. Polecam przeczytać tę książkę każdemu, kto szuka literackiego uniesienia.
Marcelina Nalborczyk
(marcelina.nalborczyk@dlalejdis.pl)
Zośka Papużanka, „Przez”, Warszawa, Wydawnictwo Marginesy, 2020r.