„Taniec z Elvisem” - recenzja

Recenzja książki „Taniec z Elvisem”.
„Pokuta czy pokusa”

Czego spodziewać się po książce, która zaczyna się od kilku stron filozoficznego wywodu o tym, co różni pokutę od pokusy? Jedna litera, to prawda i podobnie jak miłość i nienawiść, tak pokuta i pokusa znajdują się niebezpiecznie blisko siebie. Pod warunkiem, że ktoś jest wierzący, bo przecież pokuta kojarzy się z grzechem, może jakąś spowiedzią. Pokuta jest konsekwencją występku - pokusa raczej nie kojarzy się ze zbrodnią.

Tylko te pierwsze strony mocno zaskakują. Moim zdaniem stanowią taką właśnie pokutę, publiczne wyznanie, że przykro nam z powodu tego, co się stanie, znamy konsekwencje, poniesiemy je. Kropka. Dobrze, może nie my, czytelnicy, tylko nasza bohaterka, niemniej konsekwencje to hasło-klucz.

Nadal nie wiecie, o czym jest ta książka? To w takim razie jeszcze jedno pytanie – czym albo kim jest „księżycówka”? W mojej głowie, gdy ten wyraz pojawił się w książce, było jedno skojarzenie: bimber. Może głodnemu chleb na myśli. Tu jednak nie będzie o samogonie, tu się pojawia pewne zjawisko, bo chyba tylko tak można nazwać świadome wchodzenie w związek z księdzem. Zjawisko mało znane, ale gdyby tak poszukać, to pewnie dość szybko znajdziemy kobietę, która z jakimś księdzem dzieli swoje życie. Jak pokazuje ta książka, to życie może się w zasadzie ograniczać do sypialni albo do pokoju hotelowego.

Julita wchodzi w taki związek z nowym księdzem wikariuszem chyba dość świadomie. Matka dwojga dzieci, nauczycielka w polskiej szkole w Londynie, staje się przewodniczką po mieście, ale i po brytyjskim życiu. Osobą, którą wspiera, jest młody ksiądz. Od kilku lat po święceniach, ale od niedawna w UK. Trochę pozer, trochę zagubiony mężczyzna, który nie potrafi się odnaleźć do końca w kapłaństwie.

Mamy pokusę, za chwilę pojawi się też grzech.

Ta historia albo niebezpiecznie przyspiesza, przesuwając się po kolejnych tygodniach, zwykle bez wzajemnych kontaktów, albo zwalnia. Wtedy towarzyszymy nietypowej parze w odkrywaniu Londynu, co zwykle jest pretekstem do bliższego poznawania własnego ciała. Julita odkrywa, że jej partner-niepartner w sumie jest wielkim pozerem. Każda informacja, którą jej „sprzedaje”, prędzej czy później okazuje się zupełnym przeciwieństwem. Jedno jednak nie zmienia się od samego początku – mężczyzna ma problem z alkoholem. Wraz z kolejnymi spotkaniami odkrywa swoje mroczne strony, pokazuje, jaki jest naprawdę. Dla Julity nie jest to szokiem, bowiem jak sama podkreśla – jest antyklerykalna, chociaż tak jak ksiądz skończyła studia teologiczne. Ona to wie, on – musi odkryć i przeżyć swój własny szok.

Gdy czytałam tę historię, ciągle się zastanawiałam, czy da się jeszcze bardziej pogmatwać ludzkie losy. Mamy do czynienia z nieoczywistym związkiem, który w Polsce pewnie doprowadziłby do drastycznych konsekwencji. Tymczasem ludzie zaangażowani w tę dziwaczną relację mieszkają w Londynie – dłużej lub krócej. Dzięki temu możemy także przyjrzeć się, jak mieszkają Polacy w Londynie. Kogo udają, czego unikają, jak tworzą tam nową, lepszą wersję siebie, nie zawsze wiarygodną. Ta kreacja czasem się przydaje. W końcu z dala od Polski można być kimś innym, kimś, kto ma szansę na szczęśliwe życie.

Na koniec odpowiedź na pytanie, które pojawia się zawsze. Czy czytać? Tak. Bo „księżycówek” jest więcej niż wam się wydaje. Takie związki chyba od początku są skazane na niepowodzenie, ale z drugiej strony mogą przynieść tyle erotycznej satysfakcji, co ta książka.

Agnieszka Pogorzelska
(agnieszka.pogorzelska@dlalejdis.pl)

Peggy Brown, „Taniec z Elvisem”, Wydawnictwo Psychoskok 2021




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat