„Transsuma” - recenzja

Recenzja książki „Transsuma”.
Czy grzech może doprowadzić do świętości? Czy ucieczka pozwoli odnaleźć prawdę?

Młody chłopak ucieka w klasztorne mury przed samym sobą, by habitem ukryć swoją prawdziwą tożsamość, na którą się nie godzi i która nie pozwala mu normalnie funkcjonować. Tam pozwala, by starszy zakonnik poznał jego prawdziwe oblicze, to przed nim A. odkrywa wszystkie karty. Nie bez przyczyny nie poznajemy pełnego imienia młodzieńca. On sam chyba nie do końca wie, jak powinien się nazywać, a może jak inni powinni się zwracać do niego. Jest zagubiony, a w mistycyzmie monastycznego życia szuka ukojenia, prawdy i odpowiedzi na wszelkie nurtujące go już od tylu lat pytania. Wydaje mu się, że ta ucieczka jest jedynym dobrym wyjściem; że pozwoli mu narodzić się na nowo, a współbracia okażą wyrozumiałość i miłość, jak to bywa w prawdziwej rodzinie. Czy uda mu się zdobyć na odwagę, by pokonać drzemiące w nim demony? Czy odnajdzie odpowiedzi na wszystkie niewygodne pytania? Czy wreszcie starszy zakonnik, który chce być mu przyjacielem, będzie wodził go na pokuszenie, niczym biblijny wąż naiwną Ewę?

W dzisiejszych czasach tak łatwo nam, ludziom, o osądy na temat drugiego człowieka, zupełnie go nie znając. Ba! Niekiedy nawet bladego pojęcia nie mając, kim dana osoba jest, jakie reprezentuje poglądy, jaka jest jej przeszłość. A to przecież wydarzenia z przeszłości najmocniej kształtują naszą psychikę, osobowość, pozwalają obrać taką, a nie inną ścieżkę. Coś jest białe, ma pozostać białe, coś jest czarne, tak ma być. Nie ma nic pośrodku. W mojej opinii ta książka pokazuje nam, że jednak istnieją odcienie szarości, że musi w tym świecie znaleźć się miejsce dla czegoś, co może wydawać nam się niespotykane, inne, zaskakujące. To nie jest łatwa i przyjemna lektura, mówię o tym szczerze. Bardzo ciężko jest mi pisać na temat tej pozycji, ponieważ najzwyczajniej w świecie brakuje mi odpowiednich słów. Autor serwuje nam swoistą podróż w głąb ludzkiej psychiki. Książkę czytać należy z wielką uwagą, tutaj nie ma miejsca na domysły i branie wszystkiego takim, jak nam się wydaje, ponieważ nasze osądy mogą okazać się całkowicie bezpodstawne, a nawet błędne.

Jest to ponadczasowa lektura, bezwstydnie obnażająca wielkie tajemnice życia w zakonie. Nawet tam, odizolowani od zewnętrznego świata zakonnicy przywdziewają maski chroniące ich prawdziwe tożsamości przed ujrzeniem światła dziennego. Ta książka to również opowieść o porzucaniu konwenansów religijnych na rzecz konwenansów tylko i wyłącznie ludzkich, wypływających z samej głębi ludzkiego jestestwa. Niemniej jednak książka Romana Razorbaka bardzo mi się podobała. Wydaje mi się, że mogę polecić ją zarówno tym, którym wydaje się, że znają już odpowiedź na każde pytanie, jak i tym wciąż zagubionym w szukaniu głębszego sensu.

Marcelina Nalborczyk
(marcelina.nalborczyk@dlalejdis.pl)

Roman Razorbak, „Transsuma”, Gdynia, Wydawnictwo Novae Res, 2020r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat