„Urodziłam dziecko szejka” - recenzja

Recenzja książki „Urodziłam dziecko szejka”.
Szok i niedowierzanie – te uczucia towarzyszyły mi podczas lektury. Niewiarygodne, że takie historie dzieją się w XXI wieku.

Kraje Zatoki Perskiej są symbolem blichtru i bogactwa. Europejscy i amerykańscy turyści z przyjemnością wybierają Arabię Saudyjską, czy ZEA za cel podróży wakacyjnych.  Zdjęcia zamieszczane potem w mediach społecznościowych mają jednak niewiele wspólnego z codziennością w tym rejonie świata.

Tytuł najnowszej książki Marcina Margielewskiego odrobinę mnie zmylił. Byłam przekonana, że będzie to zwykła opowieść o kobiecie, która wynajęła swój brzuch zamożnej rodzinie arabskiej. Rzeczywistość okazała się jednak bardziej skomplikowana i przerażająca. Główną bohaterką książki jest Ola – polska pielęgniarka, która znużona codziennością i zmęczona nadopiekuńczością matki, postanawia wyjechać do Dubaju. Trafia tam do prywatnego szpitala, gdzie rozpoczyna pracę na dziecięcym oddziale onkologicznym. Wkrótce pojawia się szansa pracy w Rijadzie. Ola ma opiekować się niepełnosprawną córką saudyjskich arystokratów. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że konsekwencje przyjęcia tej oferty będzie ponosić do końca życia. Polka trafia do ogromnej rezydencji, gdzie pierwsze skrzypce gra szejka Safa. Ta kobieta jest istnym wcieleniem zła. Bezwzględna manipulantka, prawdziwy potwór w ludzkiej skórze. Ludzkie życie to dla niej igraszka.

„Urodziłam dziecko szejka” to prawdziwy emocjonalny rollercoaster. Chwilami miałam wrażenie, że ta historia nie mogła wydarzyć się naprawdę, a autor posiłkował się fikcją literacką. Bezwzględność kobiet wobec kobiet zaskakuje, a bezkarność w obliczu prawa budzi prawdziwą grozę. Ofiara sprowadzana jest do poziomu przestępcy - musi udowodnić winę i potwierdzić swoją niewinność.  Synom pozwala się na więcej, a ich wybryki są skutecznie tuszowane przy pomocy pieniędzy.  Główną powinnością córek jest rodzicielstwo oraz posłuszeństwo wobec rodziny i przyszłego męża. Z książki wyłania się ponury obraz saudyjskich, arystokratycznych rodów, gdzie przemoc, alkohol, gwałt jest codziennością. Kastowość społeczeństwa nie ułatwia przemian, a większość kobiet i mężczyzn  jest za utrzymaniem skostniałej hierarchii. Choroby genetyczne, w tym bezpłodność stanowią coraz większy problem w środowisku arystokratów na Bliskim Wschodzie, a wynikają głównie z małżeństw zawieranych między bliskimi krewnymi. O zapłodnieniu in vitro i surogactwie nie mówi się oficjalnie, gdyż obie te praktyki są tam prawnie zakazane. Podczas lektury szokuje również brak etyki lekarskiej wśród europejskiego personelu medycznego. Szwajcarskie kliniki z przyjemnością świadczą konkretne usługi w zamian za wsparcie finansowe. No cóż, wygląda na to, że pieniądze rządzą jednak światem.

Arabia Saudyjska to ociekające złotem mocarstwo naftowe, gdzie za zamkniętymi drzwiami często rozgrywają się prawdziwe dramaty ludzkie. Współczesne niewolnictwo istnieje i niestety ma się całkiem dobrze. Przekonała się o tym gorzko nasza bohaterka Ola. Książka „Urodziłam dziecko szejka” to nie tylko mrożący krew w żyłach thriller, ale przede wszystkim przestroga i apel do wszystkich kobiet, by zachować czujność i ostrożność, wyjeżdżając samotnie do krajów arabskich. Pod tą szerokością geograficzną nie decydujemy o sobie, jesteśmy jedynie własnością opiekuna lub naszego pracodawcy. Pozycja tylko dla osób o mocnych nerwach.

Anna Wasyliszyn
(anna.wasyliszyn@dlalejdis.pl)

Marcin Margielewski „Urodziłam dziecko szejka” , Warszawa, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2020




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat