„Wy wszyscy moi ja” – recenzja

Recenzja książki „Wy wszyscy moi ja”.
Poznanie, zrozumienie i akceptacja samego siebie. Pigułka samopomocy dla tych, którzy jej potrzebują. Dla tych, którzy myślą, że nie potrzebują, też!

„Wy wszyscy moi ja” to trzecia i – póki co; mam chrapkę na więcej! – ostatnia książka bardzo popularnego w ostatnich latach doradcy życiowo-biznesowego: Miłosza Brzezińskiego, z którą miałam okazję nawiązać bliską relację. Bliską na tyle, że nie mogłam się od niej oderwać i oddawałam się lekturze w każdej wolnej chwili (ach, cóż te książki Brzezińskiego robią z człowiekiem). Szybko zauważyłam, że znacząco różni się od poprzedniczek, czyli „Życiologii” i „Głaskologii”. Po pierwsze sposobem wydania, ponieważ bardziej niż one przypomina przeciętną książkę skupioną na tekście, nie zaś oprawie graficznej. Po drugie objętością, jako że „Wy wszyscy moi ja” to porządny kawał poradnika. I po trzecie treścią. Mimo iż w poprzedniczkach także znalazłam mnóstwo nowych dla mnie wątków i porad, dopiero tutaj trafiłam na esencję wiedzy, przykładów i porad. Jeśli cenicie intrygujące historie, lubicie dowiadywać się o zadziwiających eksperymentach i jesteście gotowi na podróż w głąb siebie, ta książka jest dla Was.

Tym razem Brzeziński proponuje czytelnikowi zajrzenie w siebie i zrozumienie mechanizmów działania psychiki. Wyjaśnia, dlaczego czasem jednocześnie możemy i nie możemy, chcemy i nie chcemy, mamy siłę i jej nie mamy. Zgodnie z tytułem książki okazuje się, że żyje w nas wiele „ja”, a niektóre nie są w stanie się dogadać i potrzebują łączników. Żadne „je” nie jest nami bardziej niż inne. Trochę przypomina to animację Pixara „Inside Out” (po polsku: „W głowie się nie mieści”), przy czym tutaj analizie poddawane są nie emocje, lecz cząstki osobowości. Niektóre czasami da się oszukać lub odwrócić ich uwagę, by zrealizować cele pozostałych – tego możemy się nauczyć. Przede wszystkim jednak trzeba je zrozumieć i zaakceptować. Czasem pozwolić im… pozwolić sobie! na chwilę słabości czy obijania.

Brzeziński tłumaczy, jak dzięki nawyczkom tworzyć cenne nawyki. Jak organizować dobę, żeby być takim człowiekiem, jakim chce się być. Jak mieć dobre relacje z bliskimi, zadbać o gospodarkę snu, schudnąć, dogadać się z kimś niemal niemożliwym do dogadania, ogarnąć siebie w świecie rzeczywistym i wirtualnym. Prawdę mówiąc, musiałabym napisać recenzję na milion znaków, żeby wypisać wszystko, co autor „Wy wszyscy moi ja” wziął na warsztat. Przeczytałam książkę jednym tchem, wypisując jedynie od myślników kwestie, które chcę omówić z przyjaciółmi. Wiem jednak, że będę musiała do niej wracać, skupiając się za każdym razem tylko na jednym zagadnieniu, żeby wynieść maksimum korzyści. A gwarantuję, że jest co wynosić.

Cóż mogę Wam napisać na koniec? Zostałam fanką sposobu, w jaki Brzeziński przekazuje wiedzę i poddaje odbiorcę mięciutkiej terapii na odległość, jeszcze przed sięgnięciem po jego książki. Uwielbiam wykłado-wywiady, w których bierze udział i które są dostępne na YouTubie (polecam!). Lektura książek utwierdziła mnie w przekonaniu, że tej osobie warto zaufać, kiedy chce się coś zmienić w swoim życiu. Jedyna krytyczna uwaga, jaką mam, to ogrom błędów językowych w każdej książce – w co drugim zdaniu znajduje się coś bolesnego dla zmysłu osoby ceniącej poprawność językową – niemniej zdecydowałam się przymknąć na nie oko. Skoro znajduję realną wartość życiową w treści, to czy rzeczywiście powinnam odrzucić książkę, bo znalazłam błędy językowe?

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

M. Brzeziński, „Wy wszyscy moi ja”, 989 – Instytut Kreowania Skuteczności, Warszawa, 2016.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat