„Zakręty losu, tom IV. Nowe pokolenie” – recenzja

Recenzja książki „Zakręty losu, tom IV. Nowe pokolenie”.
Powroty się ciężkie, ale często nieuniknione. Najgorsze są takie po latach. Czy nowy tom „Zakrętów losu” będzie tak samo dobry, jak poprzednie części? A może autorka wykorzystuje tylko sławę serii?

Fabuła
Wracamy do Wrocławia i jego ciemnych zaułków. Przestępczość szerzy się na każdym kroku i nie wiadomo, czy kiedyś poprzestanie. Czy w takich warunkach jest jeszcze szansa na odrobinę miłości? Łukasz i Krzysztof Borowscy powracają! Nowy tom o ich życiu. Obecnie są statecznymi mężczyznami, którzy prowadzą szczęśliwe życie u boku swoich kobiet. Cieszą się sielanką ile mogą, ponieważ zdarza się coś nieoczekiwanego. Rosyjska mafia przypomina sobie o nich. A może tak naprawdę nigdy nie zapomniała? Szczegółowy plan zemsty tworzony jest od dawna.

Nowe pokolenie Borowskich, nie jest do końca świadome przeszłości rodziny. Wydaje im się, że rodzice są po prostu nadopiekuńczy. Nie wiedzą, że zagrożenie jest realne, a złe decyzje nie dają o sobie zapomnieć. Oczy dookoła głowy i wyczulone zmysły są jedynym dobrym wyjściem z tej sytuacji.

Moim zdaniem
Dilerka uczuć wraca, żeby dać ci trochę swojego dobra. Agnieszka Lingas-Łoniewska powraca, żeby wywrócić twój mentalny ogródek do góry nogami. Nikt inny tak nie potrafi. Ta kobieta ma dar rozbełtania mojego miękkiego środka i robienia nim wielu okrążeń. Nie pytaj jak ona to robi, czysta magia. Każda jej powieść kipi wręcz od emocji, a ty jak ćpun wracasz po więcej, więcej oraz jeszcze trochę.

Obawiałam się nowego tomu. Minęło już trochę czasu od trzeciej odsłony rodziny Borowskich. Nie wiem dlaczego tak czułam. Może, że nowe pokolenie, to już nie będzie to samo co rodzice? Nie każde jabłko pada zaraz przy jabłoni. Pani Agnieszka pokazała jednak klasę i kolejny raz skonstruowała twora, który zaskakuje oraz daje mieszankę wszelkich emocji.

Łukasz i Krzysztof Borowscy, są w stanie ciągłej gotowości. Pozornie wiodą spokojne życie rodzinne. Sielanka pełną parą. Wewnętrznie jednak wiedzą, że ludzie z którymi zadarli, tak łatwo nie odpuszczają. Chęć zemsty nie przynosi ukojenia, ale jest tak silna, że nie się jej przeciwstawić. Mimo gotowości, atak jest niespodziewany i spada na nich jak grom z jasnego nieba. Nie wiedzą czy dadzą radę się podnieść po takim ciosie. Czy panowie dadzą radę odbudować ponownie swoje życie? Czy najcenniejsze dla nich osoby wyjdą bez szwanku? Oraz najbardziej istotna kwestia: czy rosyjska mafia da im nareszcie święty spokój? Na te i inne pytania, znajdziesz odpowiedź w nowym tomie „Zakrętów losu”.

Podczas czytania, miałam wrażenie, że znajduję się na kolejce górskiego. Początkowo wspinałam się powoli i mozolnie na pierwsze wzniesienie. Tempo było miarowe, a ja cieszyłam się chwilą spokoju oraz ponownym powitaniem ulubionych bohaterów. Tak było na początku. Przewija się wiele aspektów nowej części rodziny. Ich rozterki i utrapienia. Czas młodych buntowników, wielkich planów oraz złamanych serc. Druga część to już spadek w dół. Akcja nabiera tempa, a ja nie wiedziałam, który palec mam zagryzać następny. Tyle się działo. Wróg nareszcie pokazał swoje oblicze, a ja wpadałam w hiperwentylację. Prosiłam bohaterów żeby na siebie uważali. Tak, gadam z postaciami. Sensacja goni intrygę, a czytelnik może tylko coraz szybciej przerzucać strony. Odpowiednia doza romansu skleja całość niczym super glue. Jest to rasowa powieść z dreszczykiem. Nie od dziś wiadomo, że autorka bardzo dobrze odnajduje się w takich klimatach. Kiedyś przyprawi mnie o zawał serca.

Przejdźmy do bohaterów. Każdy ma jakąś cechę wyróżniającą. Nie lubię postaci, które są takie same. Walka o uczucia jest na porządku dziennym. Iga z Kacprem zapierają się rękami i nogami przed uczuciem. Wiedzą, że związek może nie przynieść nic dobrego. Olga zadurza się w przystojnym studencie, a Kamil prowadzi nowoczesny romans, ponieważ internetowy. Na pozór wszystko jest ok, ale zło czai się i czeka na odpowiedni moment. Nie jest idealnie, jak jest idealnie. Zawsze trzeba oczekiwać niespodziewanego. Wszystkie postaci są autentyczne, jakby wyciągnąć ich z ulicy. Obrazowość opisów, pozwala na wyobrażenie sobie własnego sąsiada, jako tytułową postać. Wszystko jest piękne oraz cudowne, ale czarna postać książki jest nakreślona najlepiej. Autorka idealnie pokazała jak wpływa na człowieka długoletnie zatruwanie umysłu. Sama byłam w szoku, czytają genezę jego charakteru. Wielokrotnie nie dziwiłam się, że postępuje tak, a nie inaczej. Wszak nie my wybieramy sobie rodzinę. Mimo misji pojawiają się wątpliwości. Można odczuć wahania złego charakteru. Dzięki takiemu zabiegowi, wydaje się bliższy czytelnikowi. Niejednokrotnie sami mamy rozterki jak postąpić. Walka dobra ze złem.

Agnieszka Lingas-Łoniewska cały czas się rozwija. Z powieści na powieść da się odczuć więcej werwy i talentu. Jej niepohamowany język, zaostrzony kieł i wachlarz emocji powodują, że każda książka jest wyjątkowa. Czwarty tom jest częścią serii, ale można czytać go jako odrębną książką. Nie trzeba znać historii z wcześniej.

Polecam fanom twórczości i każdej osobie, która uwielbia intrygi z domieszką miłości. Uważam, że nie ma nic lepszego, niż pokazanie polskich realiów z innej perspektywy. Jeśli szukasz emocjonalnej powieści, która ekscytuje, trzyma w napięciu i nie pozwala się odłożyć, to musisz przeczytać „Zakręty losu”. Nie da się wyrzucić z pamięci. Zostaje przez długi czas z czytelnikiem.

Moja ocena: 6/6

Katarzyna Gnacikowska
(katarzyna.gnacikowska@dlalejdis.pl)

Agnieszka Lingas – Łoniewska, „Zakręty losu, tom IV. Nowe pokolenie”, Gdynia, Novae Res, 2016 r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat