„Bardzo brzydki nieporadnik” – recenzja

Recenzja książki „Bardzo brzydki nieporadnik”.
Jesteś fanką twórczości Igi Chmielewskiej? Przekonaj się, „co autorka miała na myśli”, kiedy tworzyła rysunki popularne w internecie, zwłaszcza na Facebooku.

W wolnym czasie lubisz przeglądać Facebooka? W pracy albo podczas jazdy autobusem scrollujesz ścianki znajomych? A może śledzisz fanpage’e z zabawnymi obrazkami? Jeśli przynajmniej na jedno z tych pytań odpowiedziałaś twierdząco, nie ma mowy, żebyś nie znała Igi Chmielewskiej i jej twórczości. Ta niespełna trzydziestoletnia rysowniczka tworzy bardzo proste komiksowe obrazki, w których ukazuje sytuacje z dnia powszedniego większości kobiet. Z jednej strony są zabawne, z drugiej zaś pouczające. Popularność zdobyły dzięki temu, że z bohaterką Chmielewskiej – jej alter ego? – możemy się utożsamić. Chętnie dajemy kciuk w górę lub serduszko rysunkom, które opowiadają naszą historię, czyż nie?

Z twórczością Chmielewskiej możemy być na bieżąco dzięki prowadzonemu przez nią fanpage’owi na Facebooku o nazwie „Bardzo brzydkie rysunki”. Z kolei wydany w połowie lutego 2020 roku „Bardzo brzydki nieporadnik” liczy tylko parę rysunków. Nie zawiera prac ściśle strzeżonych przez Chmielewską ani wyjątkowych na tle tych, które znajdziesz w sieci. Ale z pewnością czymś się wyróżnia. Owym „czymś” jest making of, czyli ukazanie procesu twórczego autorki. Z pierwszej ręki dowiadujemy się – pozwólcie, że sięgnę po mem, skoro poruszamy się po internetowej popkulturze – „co autorka miała na myśli” i co skłoniło ją do stworzenia właśnie takich rysunków.

„Bardzo brzydki nieporadnik” stanowi cudowną kolekcję zabawnych rysunków, podczas przeglądania których nie raz zaśmiejesz się pod nosem i pomyślisz „to o mnie!”. Gdyby strony w książkach dało się lajkować, w tej przy każdej kartce byłoby mnóstwo polubień. Z kolei na stronach z tekstem znajdziemy coś, co nas zmotywuje. Nie są to jednak złote myśli godne zawodowego coacha. Raczej przemyślenia Chmielewskiej na temat samej siebie, życia i świata. Tak oto możemy skorzystać z jej sposobów walki z problemami – na luzie i z humorem.

Na koniec dwa słowa o formie „Bardzo brzydkiego nieporadnika”. W poprzednim akapicie określiłam go jako książkę. To nie do końca prawda. Nieporadnik przypomina raczej kalendarz biurkowy. Ma twardą okładkę i rozkładaną podstawkę, dzięki której możemy postawić go na szafce, parapecie, stole, biurku, toaletce… gdzie tylko zechcemy. Kartki zostały połączone metalowymi kółkami charakterystycznymi dla kalendarzy, dzięki czemu można je wygodnie przewracać, dopasowując rysunek do aktualnego samopoczucia bądź sytuacji życiowej. To świetny gadżet na prezent, zwłaszcza dla bliskiej kobiety (i dla siebie!).

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

Iga Chmielewska, Bardzo brzydki nieporadnik, Kraków, Znak Horyzont, 2020




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat