„Chorzy ze stresu” – recenzja

Recenzja książki „Chorzy ze stresu”.
Stres dotyka dziś wiele osób. Chciałoby się wręcz napisać, że większość. Do czego może doprowadzić? Czy rzeczywiście może leżeć u źródeł chorób wydawałoby się, że fizycznych? Osoby spragnione odpowiedzi mogą naciąć się (sic!) na książkę Ewy Kempisty-Jeznach.

Po pozycję „Chorzy ze stresu” sięgnęłam z chęci zgłębienia tajemnic chorób psychosomatycznych, których wraz ze wzrostem tempa życia pojawia się coraz więcej. Pomyślałam, że Ewa Kempisty-Jeznach – lekarka z wiedzą teoretyczną i wieloletnim doświadczeniem w pracy z pacjentami – to idealny autor książki o tychże chorobach. Kto jak to, ale ona na pewno świetnie wytłumaczy źródła chorób, wskaże rodzaje, może nawet podpowie, od czego zacząć własną walkę z problemami. Na pewno. Na pewno…?

Niestety już po pierwszych kartkach zorientowałam się, że pokonanie „Chorych ze stresu” nie będzie płynięciem z fascynacją przez treść, tylko męczącym i irytującym brodzeniem po uda w bagnie. Zacznijmy od tego, że autorka sarka na postępy w Dolinie Krzemowej i pisze o rosnącej wadze kontaktu lekarza z pacjentem. To drugie wydaje się myśleniem życzeniowym, jako iż specjaliści zajmujący się prognozowaniem zmian w najbliższych latach wskazują na coś wprost przeciwnego, mianowicie automatyzację w wielu zawodach, w tym lekarzy.

Idźmy dalej. Przykłady chorób psychosomatycznych może i są ciekawe, niemniej sposób ich opisania doprowadził mnie do krzyku o litość. (Po sprawdzeniu recenzji opublikowanych w internecie dowiedziałam się, że nie tylko mnie). Kempisty-Jeznach opisuje wygląd bohaterów i nieznaczące elementy, żeby sztucznie wydłużyć książkę. Co mnie obchodzi, że – pozwolę sobie na lekką przesadę – pan Jerzy nosi koszulę w różowo-złote papugi, lekko powiewającą na wietrze niczym babie lato porwane podmuchem w ciepły wiosenny poranek?! Nie mniej irytujące są pyszałkowatość i zarozumiałość autorki. Pozuje na wszechwiedzącą, nieskończenie mądrą i sprytną, górującą nad tymi głupiutkimi biedaczkami, którzy na domiar złego nie wiedzą, że lekarz nie jest do dyspozycji w weekendy. Jak oni tak mogą! Gdybym to ja zgłosiła się na poradę w sprawie choroby i trafiła na taką lekarkę, czym prędzej brałabym nogi za pas.

Powzięłam ambitną decyzję o dokończenia książki, co też mi się udało. Uważam, że powinnam za to dostać złoty medal. (Albo odszkodowanie za zmarnowany czas). Narracja wynikająca z osobowości autorki „Chorych ze stresu” jest nie do przyjęcia, treść nie spełnia nadziei pokładanych – przynajmniej przeze mnie – z uwagi na tytuł, a bezsensowne zabiegi językowe, jak chociażby niemające uzasadnienia wielokropki, mordują poczucie językowej przyzwoitości. Tej pozycji nie polecam absolutnie nikomu.

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

Ewa Kempisty-Jeznach, „Chorzy ze stresu”, Warszawa, Prószyński i S-ka, 2021




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat