„Cicha noc. Świąteczne opowiadania kryminalne” – recenzja

Recenzja książki „Cicha noc. Świąteczne opowiadania kryminalne”.
Jeśli „Cicha noc” kojarzy Ci się ze śpiewaną w rodzinnym gronie kolędą, po przeczytaniu zbioru opowiadań pod redakcją Magdaleny Wójcik już nigdy nie spojrzysz na ów tytuł tak samo.

W świecie sztuki Boże Narodzenie różne ma oblicza. Jak wynika z moich corocznych obserwacji, najpopularniejsze w okresie świątecznym są opowieści familijne i komedie romantyczne (zarówno literackie, jak filmowe). Nic w tym dziwnego, wszak Boże Narodzenie to czas rodzinny, a świąteczna aura sprzyja rozwojowi miłości i przełomowym momentom w związkach. Ale Boże Narodzenie nie pozostawia niedosytu także u wielbicieli innych gatunków: thrillerów, kryminałów, horrorów. „Cicha noc. Świąteczne opowiadania kryminalne” to – jak możecie wywnioskować z tytułu – przedstawiciel tej drugiej grupy. Trafi do osób, które zimowymi wieczorami lubią zaszyć się w półmroku sypialni, owinąć kocem i liznąć nieco grozy z zabójczym motywem przewodnim.

„Cicha noc…” to kolekcja aż piętnastu opowiadań, których fabuła dzieje się w okresie świątecznym – tuż przed Bożym Narodzeniem lub w trakcie. Nie są na tyle straszne, żeby nie móc zasnąć albo musieć chować książkę przed wczesnymi nastolatkami. Powiedziałabym wręcz, że są lekkie i dostosowane do czytelnika o szerokim przekroju wiekowym. Kilka opowiadań ma morał, więc młodzież może się czegoś nauczyć. Sporo jest w nich wątków zabawnych. W niektórych opowiadaniach, np. „Śnieżnej zagadce” Nicholasa Blake’a, śledztwo kryminalne zostało poprowadzone tak, by czytelnik sam odgadł sprawcę. Jeśli mu się nie uda, pod kreską kończącą opowieść znajdzie rozwiązanie.

Mocną stroną „Cichej nocy…” są króciutkie wprowadzenia do każdego opowiadania. W wielkim skrócie dowiadujemy się, kim jest autor, z jakiego czasu pochodzi i jakimi dziełami zasłynął. Warto bowiem wiedzieć, że opowiadania nie zostały napisane z myślą o tym tomiku, ale znalezione wśród publikacji starych i mało znanych. Niech za przykład posłuży pierwsze: „Niebieski karbunkuł” Arthura Conana Doyle’a z… 1892 roku! Żadna opowieść nie wydała mi się jednak przestarzała, niedopasowana do motywu przewodniego czy nudna.

W tomie „Cicha noc…” nie znalazłam opowiadania, które by mi się nie podobało. W „Szczęśliwym rozwiązaniu” Raymunda Allena nieco drażnił mnie nacisk na rozgrywkę szachową i tłumaczenie ruchu figur, natomiast intryga była przyjemna. W „Chińskim jabłku” Josepha Shearinga domyśliłam się zakończenia prawie od razu i bardzo chciałam przemówić głównej bohaterce do rozsądku. Z kolei moim ulubionym opowiadaniem zostały „Figury woskowe” Ethel Liny White, po raz pierwszy opublikowane przed 1931 rokiem. Jako jedyne zawierają nutę metafizyczności i dopiero pod koniec mamy okazję przekonać się, czy podejrzenie zjawisk paranormalnych jest właściwe, czy też nie.

Według mnie „Cicha noc…” to doskonała alternatywa dla przesłodzonych, nazbyt optymistycznych i przewidywalnych utworów świątecznych, w których królują miłość, przyjaźń i dobro. Tu także mamy optymistyczne zakończenia – przynajmniej dla detektywów, którym udało się rozwiązać zagadki – niemniej po drodze ktoś umiera, zostaje obrabowany, oszukany albo pobity. Opowiadania przenoszą czytelnika w przestrzeni i czasie, zupełnie jak Duch minionych świąt Bożego Narodzenia Ebenezera Scrooge’a w „Opowieści Wigilijnej”. Do tomiku na pewno wrócę.

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

Cicha noc. Świąteczne opowiadania kryminalne, red. Magdalena Wójcik, Poznań, Zysk i S-ka, 2019




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat