„Dekameron” – recenzja

Recenzja książki „Dekameron”.
Dziesięć osób, dziesięć dni, sto miłosnych opowieści. Czy podołasz wszystkim?

Co się dzieje z dziesięcioma szlachetnie urodzonymi osobami, trzema mężczyznami i siedmioma kobietami, które zostają odizolowane od ogarniętego zarazą miasta i pozostawione samym sobie w wiejskiej posiadłości? Oczywiście zaczynają snuć opowieści: o życiu, ludzkich cechach oraz miłości powiązanej z erotyzmem. By jednak w trakcie opowiadania nie nastąpił chaos, sprytni florentczycy wybierają mistrza ceremonii, króla bądź królową, który zadaje temat. I dopiero wtedy historie zaczynają się snuć.

Giovanni Boccaccio, autor „Dekameronu”, czyli zbioru owych stu miłosno-erotycznych opowieści, to żyjący w czternastym wieku włoski pisarz i pionier humanizmu. Jego księga nie tylko przez te wszystkie lata przetrwała, ale wręcz nigdy nie przestała cieszyć się popularnością. Na jej podstawie powstał filmy, w tym najnowszy w reżyserii Davida Lelanda w roku 2007. „Dekameron” służył także za wzór pisania noweli, a zaczerpnięte z niego pomysły posłużyły do napisania kilku dzieł Szekspirowi i Mussetowi.

Poza miłością i erotyzmem, których dotyka każde ze stu opowiadań, książka niesie parę innych prawd. Zauważymy, że dla opowiadających ważne było podkreślenie, że dobro wygrywa ze złem, mądrość z głupotą, a miłość z... każdym innym uczuciem. Chowając się przed śmiercią, bohaterowie rozpaczliwie trzymali się uciech umysłowych i zmysłowych, doceniali je, gloryfikowali. Według Boccaccio ważne jest, by zaakceptować kolej rzeczy i żyć w zgodzie z naturą. Wydźwięk ten musiał jednak zostać przeoczony przez Kościół, gdyż w XVI wieku dzieło trafiło do indeksu ksiąg zakazanych.

Dziś „Dekameronem” możemy się cieszyć, nie tylko kupując go w księgarni, ale również sięgając po nowe wydanie, które onieśmiela wielkością, ale jednocześnie cieszy oko przepiękną okładką projektu Elżbiety Chojnej. W środku czeka nas zderzenie z wymagającą lekturą – wymagającą przede wszystkim czasu, skupienia i wytrwałości. Nie wiem, czy przebrnie przez nią osoba nastawiona na proste i łatwe opowiadania. Język jest piękny i kunsztowny, przypomina dzieło sztuki, ale przy okazji sprawia, że przywykli do „zwykłych książek”, możemy się zniechęcić. Proponuję jednak podjąć trud i dać sobie szansę – po paru opowiadaniach przywyka się do starodawnej konstrukcji i niecodziennych słów. Nagrodą za wysiłek będzie dobra zabawa i poznanie klasyki gatunku.

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

Giovanni Boccaccio, Dekameron, Warszawa, MG, 2015




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat