„Rzuć babą o podłogę, czyli jak się pozbyć zakalca” – recenzja

Recenzja książki „Rzuć babą o podłogę, czyli jak się pozbyć zakalca”.
Wiesz, jak się uśmiać w dobrym stylu? Odpowiedź brzmi: czytając nową powieść Marzeny Bieniek. Jeśli miałaś okazję poznać „Głupią książkę”, na pewno wiesz, co mam na myśli.

Jeśli nie… koniecznie sięgnij po obie!

Marzena Bieniek nie jest popularną pisarką. Jak dotąd wydała dwie książki z pogranicza literatury kobiecej, komedii i kryminału. Zresztą od ukazania się pierwszej – „Głupiej książki” – minęły lekko ponad dwa lata. Trudno było spodziewać się kontynuacji historii roztrzepanej malarki, której „trupy po prostu się przydarzały”, a tu niespodzianka! Autorka powraca z kolejną ciepłą i zabawną opowieścią, którą wprost trzeba poznać.

„Rzuć babą o podłogę, czyli jak się pozbyć zakalca” to druga część historii cenionej, ale żyjącej na uboczu wraz z kochającą rodziną malarki. Podobnie jak w poprzedniej powieści akcja rozgrywa się latem. Właśnie rozpoczęły się wakacje, tym razem jednak bohaterka nie jest sama. Wręcz przeciwnie, na głowie ma dom pełen ludzi. Najpierw przyjechała siostra z narzeczonym, a potem pojawia się coraz więcej osób. Powodem osobliwego zbiorowiska jest fakt, iż wieloletni przyjaciel bohaterki – pan Marian – został uduszony przez tajemniczego mordercę. A to wcale nie koniec zbrodni!

Bieniek po raz kolejny oczarowała mnie lekkim piórem i zabawną historią. W dość krótkiej powieści umiejscowiła bardzo, bardzo dużo wątków. Niektóre wydały mi się niepotrzebne – zwłaszcza te ckliwe miłosne – ale zdecydowałam się przymknąć na nie oko, w końcu to typowa babska komedia na beztroski letni wieczór.

Tu jednak dochodzimy do bardzo ważnej kwestii: LETNI wieczór. Specjalnie sprawdziłam, kiedy została wydana „Głupia książka” i odkryłam, że miało to miejsce tuż po wakacjach. Uznałam wówczas, że to ostatni dzwonek dla tego typu powieści. Natomiast „Rzuć babą…” wyszła już zdecydowanie za późno. Na dworze jest zimno i nieprzyjemnie, szybko też robi się ciemno. Kiedy czytałam o bohaterach spoconych od intensywnego czerwcowego słońca i narzekających na letnią duchotę, kompletnie nie mogłam wczuć się w klimat. Uważam, że opowieści Bieniek to przedstawiciele literatury wakacyjnej, dlatego też to właśnie wtedy powinno się je czytać.

Jaki zatem jest werdykt? Czytać „Rzuć babą…” czy nie czytać? Moim zdaniem czytać, ALE zaczekać do lata, a już najlepiej do wakacji. I koniecznie wcześniej zapoznać się z „Głupią książką”, żeby pozostać w zwariowanym świecie głównej bohaterki dłużej. Co najmniej jeden szczery uśmiech na kilka stron gwarantowany!

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

Marzena Bieniek, Rzuć babą o podłogę, czyli jak się pozbyć zakalca, Gdynia, Novae Res, 2018




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat