„Światło nie może zgasnąć” – recenzja

Recenzja książki „Światło nie może zgasnąć”.
Dramat w świetle latarni morskiej i kilka nieszczęśliwych historii miłosnych, zapoczątkowanych przez jedną wyjątkową kobietę.

Dobra i oddana ludziom kobieta-anioł, a może zakłamany i wyrachowany wilk w owczej skórze? Kim była ta piękna postać ze świecącymi oczami, szerokim uśmiechem i burzą rudych loków, która umierając, zapoczątkowała lawinę nieszczęść? Czy mamy prawo usprawiedliwić jej postępowanie, zwłaszcza że koniec końców „wszystko jakoś się wyprostowało”, czy jednak powinniśmy ocenić ją surowo? To tylko początek listy pytań, które pojawiają się po przeczytaniu „Światło nie może zgasnąć” – nowej powieści Diane Chamberlain.

Chamberlain to amerykańska pisarka, która na swym koncie ma kilkanaście przetłumaczonych na wiele języków powieści. Niejedna z nich to bestseller. W Polsce książki ukazują się w ramach serii „Kobiety to czytają!”, czyli klubu pań zakochanych w literaturze, które po zakończeniu lektury lubią wymieniać się spostrzeżeniami. Kiedy trafiłam na informację o klubie po raz pierwszy, byłam oczarowana. Sama niejednokrotnie czytałam powieści w tym samym czasie, co ktoś mi bliski, by omawiać z nim rozdziały, tak jak omawia się kolejne odcinki ulubionego serialu.

Wróćmy jednak do powieści. Tym razem Chamberlain skupiła się na małym miasteczku i dość hermetycznej społeczności, w której każdy zna każdego i wszyscy żyją w przyjaźni. Jedna plotka może spowodować, że jej bohater zostanie zupełnie odtrącony. I tak się oczywiście w „Światło nie może zgasnąć” dzieje. Nie jest to główny motyw powieści, ale na pewno wątek warty uwagi.

Główna oś fabuły skupia się na trzech osobach: Olivii, Paulu i Alecu. Wszyscy są w pewnym sensie marionetkami zmarłej Annie, której dobro słychać i widać w każdym zakamarku nadmorskiego miasteczka. W wyniku zawiłej przeszłości bohaterowie zmagają się ze swoimi uczuciami – zarówno starymi, jak i nowymi. Los prowadzi ich ku odkryciu zaskakującej prawdy, której również my, czytelnicy, nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Lubię takie niespodzianki!

Światło nie może zgasnąć” to książka typowo kobieca, która – choć mogę się mylić – próbuje usprawiedliwić lub złagodzić kobiecą winę, moim zdaniem niewybaczalną. Uważam, że osoby, które nie radzą sobie ze swoimi... emocjami, nie powinny się z nikim wiązać. Ale ile ludzi, tyle opinii.

Ten jeden wspomniany wyżej aspekt mi się nie podobał, cała reszta jednak jest w porządku. Książkę z przyjemnością odstawię na półkę i przeczytam raz jeszcze za rok lub kilka.

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

Diane Chamberlain, Światło nie może zgasnąć, Warszawa, Prószyński i S-ka, 2017




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat