„Wydech” – recenzja

Recenzja książki „Wydech”.
Lubisz science-fiction? Chcesz się zastanowić nad światem przyszłym, ale także teraźniejszym? Pokaźną dawkę materiału do refleksji dostarczy Ci „Wydech” Teda Chianga.

Dla mnie – fanki fikcji naukowej jedynie z doskoku – Ted Chiang jest autorem nieznanym. Jednakże miłośnicy science-fiction znają go na pewno. Mający przeszło 50 lat pisarz pochodzenia azjatyckiego ma na koncie liczne publikacje. Specjalizuje się w opowiadaniach, więc książki stanowią ich zbiory. Opowiadania publikowane są także w ogólnych zbiorach sci-fi pomiędzy tekstami innych pisarzy. „Wydech” stanowi jego najnowsze dzieło. W oryginale został wydany w 2019 roku, w Polsce zaś właśnie teraz. Składa się z dziewięciu opowiadań tłumaczonych przez różne osoby. Warto zaznaczyć, że tłumacze spisali się na medal. Teksty są poprawne językowo (wciąż szokuje mnie fakt, iż muszę o takich rzeczach pisać, ale niektóre tłumaczenia są dramatyczne), a co ważniejsze oddają nowe słowa i wymyślone przez Chianga światy na tyle dobrze, że bez trudu wsiąkamy w fabułę. Oczywiście to także zasługa doskonałego pióra amerykańskiego pisarza.

Opowiadania są zróżnicowane pod względem długości. Jedno z najobszerniejszych to „Cykl życia oprogramowania”. Wspominam o nim nie tylko z uwagi na długość, lecz również treść (przekaz). Ponieważ jestem miłośniczką zwierząt i dumną mamą ośmioletniego już psa, którego wychowuję, odkąd miał trzy miesiące, opowiadanie przemówiło do mnie na poziomie emocjonalnym. Jest jedynym, od którego nie mogłam się oderwać. Dało mi wiele do myślenia, choć przyznam, że zawiodłam się zakończeniem.

Do refleksji skłoniły mnie także inne opowiadania, np. „Wydech”, „Co z nami będzie”, „Prawda faktów, prawda uczuć” (to mój drugi ulubieniec), „Omfalos”. Chociaż i tak wymienianie „głębszych” opowiadań wydaje mi się nieuczciwe, jako że za zmuszające do myślenia uważam wszystkie (dobra robota, panie Chiang!). Pod płaszczykiem futuryzmu autor poruszył kwestie, które ważne są już teraz. Elektronika i internet wkradły się do naszych żyć tak bardzo, że niektóre procesy są trudne do zauważenia na co dzień, ale rozgrywają się nieustannie. Zużywamy zasoby ziemi, nieodwracalnie ją niszcząc. Szukamy obcych inteligencji, być może mając jakieś tuż obok. Rozszerzamy pamięć i zmysły, bo chcemy być więcej niż ludźmi. Pytamy o wolną wolę, dobro i zło, istnienie czegoś ponad nami (Boga, bogów, obcych ras w kosmosie). Oczywiście, że szczegóły Chiang wymyślił, ale podjęte tematy wyrwał z już toczących się dyskusji. To czyni go nie tylko świetnym pisarzem, ale również bystrym obserwatorem.

Jestem pod ogromnym wrażeniem tomu „Wydech” i chętnie sięgnę po wcześniejsze opowiadania Chianga. Książkę polecam wcale nie miłośnikom science-fiction – a przynajmniej nie przygodowego, takiego ze statkami kosmicznymi strzelającymi do siebie nawzajem – ale fanom literatury refleksyjnej. Gdybym wystawiała książkom noty, tu bez chwili zawahania sięgnęłabym po najwyższą.

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

Ted Chiang, Wydech, Poznań, Zysk i S-ka, 2020




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat