„Pensjonat pod Świerkiem” – recenzja

Recenzja książki „Pensjonat pod Świerkiem”.
Jak wprawić się w przyjemny świąteczny klimat miesiąc po Bożym Narodzeniu? Czy osiągniemy to, sięgając po zbiór opowiadań „Pensjonat pod Świerkiem”?

Mimo iż Boże Narodzenie dawno za nami i powoli zaczynamy myśleć o świętach wielkanocnych, przychodzę do was z recenzją zbioru bożonarodzeniowych opowiadań pt. „Pensjonat pod Świerkiem”. Czy to żart? Bynajmniej. Sama otrzymałam książkę w zaskakującym terminie, bo po pierwsze w połowie stycznia, po drugie zaś… niemal trzy lata po premierze! Warto bowiem podkreślić, że tomik pod redakcją Wioletty Cyrulik obecny jest w księgarniach od paru dobrych lat. Dziś więc skupimy się na tym, czy warto po niego sięgać – teraz, przed Bożym Narodzeniem w 2020 roku albo w jakimkolwiek innym terminie.

W przeciwieństwie do zrecenzowanego przeze mnie niedawno zbioru opowiadań pt. „Cicha noc. Świąteczne opowiadania kryminalne”, czyli świątecznych utworów alternatywnych, „Pensjonat pod Świerkiem” to kolekcja historii ciepłych niczym ogień buchający z kominka i rodzinnych. Nie wszystkie utwory kończą się dobrze, a dwa zdecydowanie nie pasują do reszty. Chodzi tu o opowiadania Adriana Bednarka, które moim zdaniem – a wiem, że nie tylko moim – nie zostały dopasowane do motywu przewodniego zbioru i szczerze się dziwię, że redaktorka mimo wszystko postanowiła włączyć je do książki.

Opowiadania łączy tytułowy Pensjonat pod Świerkiem, w którym pojawiają się bohaterowie historii. Niektórzy przybywają do niego już na początku, dzięki czemu akcja toczy się w jednym miejscu. Dla innych pensjonat stanowi tylko jedną z lokalizacji, w których znajdują się w toku fabuły. Pensjonatem zarządza rodzeństwo: Ewa i Gabriel. Mimo iż w każdym opowiadaniu mają te same cechy główne, np. wygląd, autorzy zaprezentowali ich inaczej. Raz Ewa jest cicha i wycofana, innym razem wszędzie jej pełno i bez skrępowania zaprzyjaźnia z gośćmi. Wnioskuję zatem, że autorzy opowiadań dostali pewien zarys pensjonatu i postaci, do których mieli dobudować historie. Podczas czytania trochę przeszkadzała mi owa niespójność charakterystyki stałych bohaterów.

Trudno mi nazwać opowiadania odkrywczymi, głębokimi, refleksyjnymi czy pouczającymi. W większości są przewidywalne i słodkie niczym bożonarodzeniowe ciasteczka lukrowane maczane w mleku z cukrem. Ale przecież od czasu do czasu ma się ochotę na przesłodzony deser – święta są tylko raz w roku. Ponieważ wiedziałam, że kiedy sięgnę po zbiór bożonarodzeniowych opowiadań, przyjdzie mi przełknąć sporo cukru, nie czułam przesytu. Zresztą na początku recenzji wspomniałam, że nie wszystkie utwory mają happy end, co uważam za dobrą decyzję redaktorki (chciałabym tu wyróżnić słodko-gorzkie opowiadanie „Ostatni koncert” Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, które otwiera tom).

Na czternaście opowiadań nie spodobały mi się tylko cztery – dwa autorstwa wspomnianego już Bednarka i dwa Anny Kasiuk. W tych pierwszych zupełnie niepotrzebnie pojawia się zbrodnia. Uwielbiam kryminały i thrillery, ale uważam, że nie ma dla nich miejsca między ciepłymi opowiadaniami świątecznymi. Poza tym te utwory są kiepskie same w sobie. Nie zaskakują ani nie szokują – po prostu rozczarowują. Z kolei opowiadania Kasiuk stanowią manifestację światopoglądu, którego nie podzielam. Właścicielka pensjonatu została w nich ukazana jako wtrącający się babsztyl typu ja-wszystko-wiem-najlepiej. Autorka uważa kobietę za „ognisko domowe, wokół którego skupiają się domownicy” – a niby czemu nie może nim zostać mężczyzna? Ponadto w obu utworach postawiono nacisk na sferę sakralną, nie pozostawiając alternatywy dla czytelników niewierzących (tu należy się pochwała dla Anny Szafrańskiej, która w opowiadaniu „Zagubione” okazała szacunek czytelnikom, wkładając w usta Gabriela słowa: „Aby nasze prośby, do kogokolwiek je zanosimy – do siebie nawzajem, do Boga czy do losu […] Wierzymy, że Bóg – albo po prostu los […]”).

„Pensjonat pod Świerkiem” zdecydowanie nie jest książką zachwycającą. Nie uważam, że powinna po nią sięgnąć każda osoba lubiąca klimat Bożego Narodzenia. Jest za to na tyle przyjemna, że jeśli już wpadnie w Wasze ręce, spędzicie z nią kilka miłych wieczorów.

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

„Pensjonat pod Świerkiem”, red. Wioletta Cyrulik, Gdynia, Novae Res, 2017




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat