„Nieodgadniona” – recenzja

Recenzja książki „Nieodgadniona”.
Kiedy już coś się przeczyta, nie ma możliwości „odprzeczytania”. A szkoda.

Dawno temu (!), gdy studiowałam (!!) i nie stać mnie było nawet na średniej jakości alkohol, bywało, że razem z koleżankami popijałam wieczorami winko miodowo – lipowe. Nie ma też co ukrywać, że pod zachęcającą etykietą (na której zawsze widniały dorodne plastry miodu i listki lipy w kolorze soczystej zieleni) krył się najzwyklejszy jabol za piątaka, którego można było dostać w pierwszym lepszym monopolowym na rogu. Nie da się również ukryć, że działanie ów winka okazywało się adekwatne do jego nazwy, bo kiedy zaczynałyśmy je pić, rzeczywiście był miodzio, ale gdy je kończyłyśmy… lipą. Właściwie to nie wiem, dlaczego akurat to porównanie przyszło mi na myśl, kiedy w bólach skończyłam czytać „Nieodgadnioną”. Może dlatego, że mimo szumnych zapowiedzi, pozytywnych recenzji i tego lejącego się wokół autora miodu, powieść, jak dla mnie, okazała się po prostu lipna?

Nieodnaleziona”, pierwsza część cyklu z Damianem Wernerem, trzymała dość dobry poziom i nie powiem, zaskoczyła mnie wieloma nietypowymi rozwiązaniami. Pozostawiła też lekki niedosyt, gdyż wiele pytań pozostało bez odpowiedzi. Pomyślałam, że fajnie byłoby, gdyby autor pokusił się o napisanie drugiej części, dlatego też „Nieodgadniona” była pozycją, na którą bardzo liczyłam. Miałam nadzieję, że powieść mnie porwie i zapewni feerię intelektualnych podniet, a tymczasem jedyne, co mi zapewniła to skręt kiszek i niechęć do ulubionego niegdyś pisarza.

Początek, nie powiem, wzbudził moje zainteresowanie. Znaleziona nieopatrznie kaseta VHS z wyznaniami byłej narzeczonej, powracająca po roku Kasandra Reimann i tajemnicze porwanie Wojtka. Jednak kilka rozdziałów wystarczyło, aby zainteresowanie przerodziło się najpierw w niedowierzanie, jak można pisać takie bzdury, a następnie w irytację przeplataną zmęczeniem. Bo jak można się czuć, gdy Jola i Wern kręcą się po Opolu jak kupy w przeręblu, oglądają taśmy (zupełnie jak politycy!), szukają zmarłej przecież Ewuni, a tymczasem biedna Kasandra gnije w więzieniu razem z największymi recydywami? Aby książka była jeszcze bardziej na topie, autor ni z gruszki, ni z pietruszki musiał dodać i wątki homoseksualne, i pedofilię w kościele. W pewnym momencie wyczekiwałam już Rafała Trzaskowskiego machającego kartą LGBT +, bo miałam wrażenie, że tylko jego tutaj zabrakło. W powieści jest tyle chaosu, tak wiele nielogiczności i niedociągnięć, że jednym dla niej ratunkiem mogłaby być transplantacji akcji. Dramat.

Nigdy nie sądziłam, że przyjdzie dzień, w którym będę musiała tak nisko ocenić książkę Remigiusza Mroza. Owszem, autor miał w swoim dorobku kilka słabszych pozycji, jednak mam wrażenie, że ostatnimi czasy wkroczył już na równię pochyłą. Seria o Chyłce robi się coraz bardziej absurdalna, a kolejne powieści okazują się być coraz bardziej schematyczne i niedopracowane. Daleko im do „Behawiorysty” czy chociażby zekranizowanego niedawno „Zaginięcia”. Mam wrażenie, że autor coraz częściej stawia na ilość, nie na jakość, a to, że jego książki są wydawane zawdzięcza swojemu nazwisku. Trochę tak jak z szóstkowym uczniem w szkole, który w pewnym momencie przestaje się uczyć, ale ponieważ ma już wypracowaną markę, „leci” na samym nazwisku.

Cóż, po raz kolejny dałam się przekonać szumnym zapowiedziom i nabrać się na tekst o „światowym poziomie utworu” i „formie autora” i po raz kolejny popełniłam błąd. O ile „Nieodnaleziona” jeszcze warta była odnalezienia, o tyle „Nieodgadniona” nie jest warta odgadnięcia.

Drodzy czytelnicy! Jeżeli macie wolnych kilka złotych w swoim budżecie na literaturę, spożytkujcie tę sumę na inną pozycję. „Nieodgadniona” to strata pieniędzy, czasu i nerwów.

Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)

Remigiusz Mróz, „Nieodgadniona”, wyd. Filia, Poznań, 2019 r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat