Ani jedno ani drugie nie pomyślało wtedy, że życie ma też stronę prozaiczną, nie tylko poetyczną. Kiedy znaleźli się w Warszawie bez grosza przy duszy, za to z małym dzieckiem, świat przestał wyglądać tak różowo. Stanker nie potrafił znieść ograniczenia artystycznej swobody i oskarżał o swój zły los Tolę, która choć nieszczęśliwa, nie mogła go opuścić, gdyż nie zezwalały na to ówczesne normy moralne. Dopiero gdy mąż zostawił ją, okazało się, że sama, przy pomocy życzliwych ludzi, potrafi zadbać o siebie i córeczkę, a nawet dopomóc innym. Ale w tamtych czasach związek małżeński był nierozerwalny...