Seks od wielu lat budzi sprzeczne emocje, ludzie uważają to nadal za tabu pomimo starań dr. Michaliny Wisłockiej - nie umieją mówić o tym jak o zupie pomidorowej. Jeszcze więcej oburzenia wywołuje temat seksualności osób z niepełnosprawnością ruchową. W społeczeństwie, niestety, istnieje dużo mitów i stereotypów uzbieranych przez lata. Szczególnie dwa z nich są bardzo krzywdzące, a także niesprawiedliwe: „osoby niepełnosprawne nie mogą uprawiać seksu”, „osoby niepełnosprawne są aseksualne”. Są to bzdury wynikające z niewiedzy. Przyklejanie łatki osobie na wózku – odbiera jej: poczucie pewności siebie, utrudnia też zbudowanie zdrowej, trwałej relacji z partnerem, możliwość wiary w normalne życie. Poza tym trudno jest chcieć tworzyć związek z kimkolwiek, nie mówiąc o wspólnej nocy, skoro chłopak/ dziewczyna słyszy: „Jesteś fajna/ny tylko szkoda, że na wózku, ale w sumie to na jedną noc mogłoby coś z tego być”
W następstwie mitów i bajek krążących o seksualności osób z niepełnosprawnością ruchową w 1992 roku postanowiono otworzyć Między Narodowe Towarzystwo Rehabilitacji Seksualnej. W wielu krajach dostępny jest tylko tradycyjny model rehabilitacji usprawniającej. Niestety okazuje się, że to nie wystarcza i potrzebny jest również model rehabilitacji seksualnej. W zależności od tego w jakim stopniu jesteśmy niepełnosprawni dobra rehabilitacja seksualna składa się z:
Problemy osób niepełnosprawnych, jeśli chodzi o uprawianie seksu są takie same jak u osób pełnosprawnych. To znaczy, że kobiety niepełnosprawne ruchowo mogą odczuwać ból podczas stosunku tak samo jak kobiety pełnosprawne i mieć również zmniejszoną lubrykację, czyli nawilżenie pochwy, a panowie niepełnosprawni tak samo jak ci sprawni mogą mieć problemy z erekcją. Pozycje seksualne to właściwie też jest znikomy problem, bo możemy dopasować do swoich potrzeb wykorzystując ogólnie dostępne gadżety erotyczne na przykład: wibratory, masażery, uprząż lub huśtawki.
Często presja społeczeństwa wydaje się nie do przeskoczenia. Jednak nie można bać się randek. Jeśli boimy się zaprosić na randkę kogoś w realu, bo na przykład się sparzyliśmy, nie warto się poddawać i można spróbować randkowania w sieci – w końcu czatowanie w intrenecie nic nie kosztuje. Może poznamy kogoś wyjątkowego, kto nie będzie patrzył na nas przez pryzmat wózka…. Przecież prawdziwa miłość nie zna granic.
Krystyna Jęcek
(krystyna.jecek@dlalejdis.pl)
Fot. freepik.com