Z drugiej jednak strony po powrocie nie chcemy zastać zwiędniętych, brązowych liści. Jest wiele sposobów na to, aby po powrocie z urlopu nie zastać smutnego widoku zwiędniętych kwiatów na balkonie i w mieszkaniu.
Wybór metody zależy zaś od tego, ile czasu będziemy poza domem. Oto kilka sposobów, jak sprawić, żeby rośliny same się podlewały pod naszą nieobecność.
- Automatyczne konewki – ciągły dopływ wody zapewniają kwiatom szklane kule z lejkiem. Można je kupić w sklepach ogrodniczych. Ostro zakończoną nóżkę wbija się w ziemię tak, by kula wypełniona wodą była w górze.
- Rośliny blisko siebie – razem stworzą sobie wtedy mikroklimat i dzięki temu będą wolniej tracić wilgoć. Dodatkowo można je ustawić na tacce wypełnionej kamyczkami i wodą – w ten sposób zwiększy się wilgotność powietrza otaczającego rośliny i przetrwają okres bez podlewania.
- Woda z kostki – ten patent sprawdzi się, jeśli wyjeżdżamy tylko na weekend. Ziemię w doniczkach i skrzynkach przykrywamy kostkami lodu, które stopniowo się rozpuszczają.
- Przymusowa kąpiel – dzień przed urlopem robimy naszym roślinom prysznic. Wstawiamy je do wanny, zamykamy odpływ i delikatnie polewamy wodą, łącznie z liśćmi. Rośliny możemy zostawić w wannie tylko wtedy, gdy w łazience jest okno.
- Dłuższy wyjazd – jeżeli opuszczamy dom na tydzień lub dłużej, pomyślmy o doniczkowym systemie nawadniania. Przygotujmy wiaderko z wodą albo butelkę i bawełniany sznurek. Jeden koniec sznurka należy umieścić w ziemi w doniczce, drugi zaś w naczyniu z wodą. Trzeba pamiętać, by zbiornik z wodą stał wyżej niż doniczki z kwiatami.
Klaudia Kwiatkowska
(klaudia.kwiatkowska@dlalejdis.pl)
Fot. pixabay.com