Alvaro Soler „Mar de colores” – recenzja

Recenzja płyty Alvaro Soler „Mar de colores”.
Płyta, zgodnie z tym, co głosi tytuł: pełna kolorów.

„Mar de colores” to druga płyta Alvaro Soler. Artysta, kilka lat temu, szturmem podbił polskie rozgłośnie radiowe i listy przebojów, wprowadzając latynoską lekkość rytmów. Po sukcesie debiutanckiego albumu, poprzeczka była postawiona dość wysoko. I choć nie bez przyczyny mówi się o tym, że druga płyta jest z reguły najtrudniejsza i najbardziej stresująca dla artysty, to jednak Alvaro Soler udowodnił, że trzyma formę.

„Mar de colores” przede wszystkim przyciąga swoją spójnością. Piosenki są dobrze do siebie dobrane, tworząc kolorową i różnorodną, ale jednak całość. Piosenki przede wszystkim są bardzo taneczne i lekkie – idealne zarówno na imprezę, jak i do umilania sobie czasu podczas jazdy samochodem czy przy domowych porządkach. Przy słuchaniu tych piosenek łatwo się zapomnieć. Tak, że czasem nie wiadomo, gdzie skończył się jeden, a zaczął kolejny utwór.

Choć na „Mar de colores” nie ma jeszcze hitów pokroju „Sofia” czy „El mismo sol”, to wiele z piosenek, jakie się tam znalazły z całą pewnością ma w sobie potencjał. Pierwszym singlem promującym drugi album Alvaro Soler jest „La cintura” – ten kawałek na płycie znalazł się zresztą podwójnie – w oryginalnej i zremiksowanej wersji (przy wsparciu Flo Ridy & Tini). Poza tym skocznym utworem, Alvaro Soler sprezentował swoim fanom 13 innych piosenek z latynoskim charakterem i trzy bonusowe piosenki, w których pojawił się w duecie. Choć nam z pewnością przede wszystkim będzie kojarzył się z duetem z Sylwią Lewczuk (???), to warto docenić także te wykonania.

Ponieważ latynoski pop jest ostatnio niezwykle popularny, można odnaleźć na tej płycie silne akcenty (zarówno w słowach, jak i muzyce), które nie są słuchaczom całkiem obce. A jednak w tych samych kompozycjach niejednokrotnie udało się wokaliście przemycić coś, co czyni je oryginalnymi i chwytliwymi jednocześnie. Poza popularnym nurtem muzyki pop, można odnaleźć w „Mar de colores” także inne inspiracje muzyczne, jak chociażby hip hop, a także towarzystwo licznych instrumentów muzycznych (między innymi trąbkę czy wszechobecną gitarę).

Ta nieco dojrzalsza, ale równie słoneczna odsłona Alvaro Soler z pewnością przypadnie do gustu zarówno jego fanom, jak i osobom szukającym muzyki przyjemnej do posłuchania. Płyta nastraja bardzo pozytywnie, a zamieszczenie w niej kilku spokojniejszych utworów, pozwala na chwilę refleksji i oddechu od skocznych kawałków.

Płyta idealnie wpisuje się w letnie klimaty. I widać, że to wynik pracy wielu osób, że nie była tworzona na kolanie. Alvaro Soler kazał swoim fanom na ten album trochę czekać. Jednak po przesłuchaniu „Mar de colores” nie sposób nie zgodzić się z tym, że był to dobry krok. Drugi album został przygotowany w taki sposób, żeby dać słuchaczom to, do czego Alvaro Soler już ich przyzwyczaił i nawet trochę więcej.

Z „Mar de colores” przy naszych obecnych letnich temperaturach można poczuć się jak w samym sercu słonecznej Andaluzji.

AP
(biuro@dlalejdis.pl)

Alvaro Soler „Mar de colores. Version Eextendida”, Universal Music 2019




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat