Czary mary przy sprzątaniu

Recenzja książki „Magiczny dom”.
Książka Tess Whitehurst „Magiczny dom” dla jednych będzie zabawnym czytadłem z przymrużeniem oka, dla innych irytującą bzdurą.

Sięgając po książkę Tess WhitehurstMagiczny dom”, spodziewałam się, że będzie to fachowy poradnik dotyczący urządzania domu w taki sposób, by zapewnić szczęście i dobrobyt jego mieszkańcom, oparty na zasadach feng shui. W trakcie lektury moje wyobrażenia, co do meritum tekstu szybko się rozwiały. Mimo że na obwolucie książki zaznaczono, że jej autorka jest doradcą intuicyjnym i konsultantką feng shui, to jednak każdy, kto kiedykolwiek choć przez chwilę zetknął się z tym zagadnieniem, stwierdzi, podobnie jak ja, że tą swoją rzekomą wiedzą Whitehurst z czytelnikami się nie podzieliła. Przynajmniej nie na kartkach  „Magicznego domu”.

Ideę przewodnią „Magicznego domu” stanowi potrzeba sprzątania. Autorka nie bez racji przekonuje, że „patrząc na swój dom, widzimy, że jest on niczym przedłużenie, czy inaczej odzwierciedlenie, ciała, życia i emocjonalnych pejzaży”, wobec czego kluczem do osiągnięcia szczęścia wewnętrznego jest zachowanie porządku w mieszkaniu. Whitehurst najwyraźniej znając leniwą naturę większości z nas, opracowała szereg magicznych formułek, które mają... no niestety nie za nas odwalić całą brudną robotę, ale ją „uprzyjemnić”. Książka stanowi więc zbiór różnego rodzaju magicznych zaklęć, np. przed przystąpieniem do zamiatania osiągniemy większy sukces w zwalczaniu niechcianego brudu, wypowiadając (z pełnym entuzjazmem i wiarą oczywiście) następujące słowa: Wzywam moc wody, by pobłogosławiła tę szczotkę. Następnie powinniśmy posypać sól nad szczotką i powiedzieć: Wzywam moc ziemi, aby pobłogosławiła tę szczotkę. Zaklęcie jest dłuższe, nie będę go w całości przytaczać (szczegóły tego i całej masy innych magicznych rytuałów zainteresowani odnajdą w książce), grunt, że kiedy szczotka jest pobłogosławiona, możemy zabierać się za sprzątanie.

Początkowo te czarodziejskie formułki i mikstury (bo znajdziemy w książce także przepisy na przygotowanie środków czystości, rzecz jasna magicznych) wydawały mi się zabawne, w miarę jednak zgłębiania dalszych stronic, zaczęły mnie nużyć, a kiedy dotarłam do rozdziału o otaczających nas wróżkach, chętnych w każdej chwili do niesienia pomocy, to po prostu poczułam irytację. Może jestem zbyt dużą sceptyczką, by odkryć ukryte walory tej książki, może to wina tkwi we mnie, że mam zbyt małą wiarę i odprawianie czarów nad ścierką wydaje mi się głupie, a może to po prostu forma w jakiej Tess Whitehurst przedstawiła swoje propozycje na „Magiczny dom”, dyskredytuje ją? W mojej opinii ta książka to zwyczajny słowotok i stek bzdur, na który szkoda cennego czasu, ale być może znajdzie swoje zwolenniczki.

Jowita Kubiak
(jowita.kubiak@dlalejdis.pl)

Tess Whitehurst, „Magiczny dom”, Studio Astropsychologii, Białystok 2011




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat