DVD „Biały Lotos sezon 2” – recenzja

Recenzja DVD „Biały Lotos sezon 2”.
Seks, seks i jeszcze raz zdrady.

Myślę, że każdy z nas lubi się w coś – kolokwialnie mówiąc – wkręcić.  Mam swoje ulubione książkowe serie i z niecierpliwością wyczekuję kolejnych tomów, w międzyczasie klnąc na pisarza, że ma ślimacze tempo i modląc się, aby pisał szybciej, abym mogła – po otrzymaniu jego powieści – delektować się nią 2-3 najbliższe wieczory, a później zostać z pustką i nieokreślonym bliżej żalem, że to już koniec. Z serialami mam podobnie. Bardzo rzadko oglądam cokolwiek, gdyż mając do wyboru czytanie, spanie bądź oglądanie najczęściej wybieram którąś z dwóch pierwszych opcji. Zdarza się jednak, że mam ogromną ochotę wkręcić się w jakiś serial (najczęściej, gdy mam nadmiar wolnego czasu, a to się zdarza bardzo rzadko) i po prostu rozpytuję znajomych, czy oglądali coś ciekawego w ostatnim czasie bądź czy mogą mi coś polecić. Nie powiem było kilka seriali, które oglądałam z wypiekami na twarzy m.in. zekranizowaną serię o Cormoranie Strike’u (jeszcze bardziej kocham serię powieści o nim), ekranizację „Katedry w Barcelonie” czy chociażby miniserial „Pielęgniarka”.

W ofercie serialowych nowinek „Biały Lotos” brzmiał dość dostojnie i tajemniczo. Szukając jakiejś przyjemnej opcji na ferie, gdy za oknem mróz i śnieg, zdecydowałam dać się ponieść gorącej i magicznej Sycylii wabiącej wysoką temperaturą i orzeźwiającą wodą. Drugi sezon „Białego Lotosu”, podobnie jak pierwszy, opowiada o gościach, którzy przyjechali wypocząć w pięciogwiazdkowych, ekskluzywnych hotelach. Poznajemy kilka grupek urlopowiczów, którzy zdecydowali się spędzić tydzień w raju na ziemi. Wśród nich znajdują się dwa małżeństwa, które same nie wiedzą, czy są przyjaciółmi, czy wrogami, trzypokoleniowa rodzina (dziadek, ojciec i syn), która poszukuje swoich włoskich korzeni oraz podróżująca z mężem i asystentką ekscentryczna bogaczka, która jako jedyna łączy sezon 1 i 2. Hotelem zarządza dość oschła i stanowcza kierowniczka, która nie chce wpuścić do niego dwóch młodych dziewcząt (miejscowych luksusowych prostytutek), wiedząc, że chcą one wśród gości mocno namieszać. Jak to mówi stare porzekadło – miłe złego początki, lecz koniec żałosny. Podobnie było w tym serialu. Początkowo mogłoby się wydawać, że goście są kulturalnymi, obytymi w świecie, dystyngowanymi ludźmi, jednak z każdym kolejnym dniem pobytu w hotelu na jaw wychodziły ich skrywane tajemnice, grzeszki i ukryte pragnienia.

„Bogaty, złożony (…) Wspaniale napisany” – tak o serialu wypowiedział się The Guardian. Uważam to jednak za lekką przesadę. Muszę powiedzieć, że serial ogląda się przyjemnie, dość bezwysiłkowo, ale gdzie jest ta złożoność? Bogactwo charakterów? Chyba że chodzi o bogactwo postaci, które mogą sobie pozwolić na pobyt w tak luksusowym hotelu, to rzeczywiście prawda. Mam wrażenie, że wszystko w serialu kręci się wokół seksu, zdrad i rozmów o seksie. Tak jakby seks był absolutnie najważniejszą rzeczą na świecie. „Matka Stiflera” – jedyna chyba charakterystyczna postać w tym serialu – imprezuje z mafiozami, wciąga kokę przez kartę kredytową i puszcza się z kilkanaście lat młodszym alfonsem; jej asystentka spędza na Sycylii czas i pierwsze zbliżenia z facetem, który obsługuje analnie swojego wujaszka; kierowniczka hotelu spędza upojną noc z lesbijką; Theo James, grający czułego męża, notorycznie zdradza żonę, w tym raz w hotelu z miejską prostytutką, z którą śpią również przedstawiciele wielopokoleniowej rodziny włosko – amerykańskiej. Powiem szczerze, że momentami czułam się pogubiona kto z kim, kiedy i ile razy. Na dłuższą metę to jest naprawdę męczące. Jeśli chodzi o obsadę, poza kultową „matką Stiflera”, czyli Jennifer Coolidge, nie znałam nawet jednego aktora. Albo serial został obsadzony mało znanymi i liczącymi się personami celebryckiego światka, albo ja – skupiając się bardziej na życiu realnym aniżeli telewizyjnym – zatrzymałam się na znajomości aktorów z ubiegłej dekady i obie opcje są tu możliwe.

Nie mogę powiedzieć, że serial mi się nie podobał, bo bym dopuściła się kłamstwa. Oglądałam go z zaciekawieniem, chcąc poznać zakończenie; byłam ciekawa, jak potoczą się losy dwóch par małżeństw, których obrzydliwe sekrety i kompleksy zaczęły podczas pobytu w hotelu wychodzić na jaw. Nie ukrywam, ż przepiękne krajobrazy oraz bogactwo nęcą, a przecież my, ludzie, uwielbiamy podglądać bogatszych i wyobrażać sobie życie, na które nas nie stać. Mam jednak nieodparte wrażenie, że producenci podają oglądającemu wszystko jak na tacy, że ja - jako widz – nie muszę podejmować absolutnie żadnego wysiłku intelektualnego i to właśnie czyni „Białego Lotosa” serialowym fast foodem. Czy polecam? Myślę, że tak. To na pewno świetny „odprężacz”, dość nieskomplikowana historia jak w sam raz do obejrzenia podczas wieczornego sensu na kanapie.

Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)

DVD „Biały Lotos sezon 2”, 2023, reż. Mike White, prod. Warner Bros Entertainment




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat